Trudne świadectwo
Olga Nadskakuła
Fot.
Pierwsza rocznica śmierci Jana Pawła II skłania do zadumy, w jaki sposób pamięć o Ojcu Świętym żyje w naszych sercach. Dla niektórych odpowiedź jest jednoznaczna. Przecież dzięki licznym książkom, filmom o Janie Pawle II, medialnym wspomnieniom z pielgrzymek, Papież wciąż jest duchowo obecny w naszym zmaganiu się z codziennością.
Wszystko to jest prawdą, a jednak... Czy żyjemy...
Pierwsza rocznica śmierci Jana Pawła II skłania do zadumy, w jaki sposób pamięć o Ojcu Świętym żyje w naszych sercach. Dla niektórych odpowiedź jest jednoznaczna. Przecież dzięki licznym książkom, filmom o Janie Pawle II, medialnym wspomnieniom z pielgrzymek, Papież wciąż jest duchowo obecny w naszym zmaganiu się z codziennością.
Wszystko to jest prawdą, a jednak... Czy żyjemy Dobrą Nowiną, którą w trakcie pontyfikatu niósł nam Ojciec Święty? Czy żyjemy w zgodzie z jego nauczaniem? Ile jest prawdy w stwierdzeniach niektórych socjologów, że „Polacy kochali Papieża, ale go nie słuchali”?
Stając przed próbą odpowiedzi na te pytania, odczuwam lęk. Czy zasługuję na miano członka Pokolenia JPII? W istocie bowiem taka przynależność zobowiązuje do dawania żywego świadectwa wiary, za którym idą czyny. Zadanie nie jest łatwe, zwłaszcza w czasach, gdy nie brak ideologii promujących styl życia, którego wartością centralną jest konsumpcja, pomnażanie dóbr materialnych, hołdowanie własnym przyjemnościom. Skrajny indywidualizm idzie w parze z zamazaniem wyraźnych kryteriów określających co jest dobre, a co złe. Normy moralne są postrzegane jako tymczasowe i względne, dające się łatwo nagiąć do subiektywnych interesów. Przy takim spojrzeniu na rzeczywistość, z trudem przychodzi nam pozytywnie zdać egzamin z wiarygodności chrześcijańskiej. Powyższe zasady nie mogą być również określnikiem Pokolenia JPII. Bliższa jest raczej formuła „generacja NIC”, która doskonale wyraża pustkę duchową współczesnego człowieka.
A przecież Papież niejednokrotnie podkreślał, że „droga na skróty” w dziedzinie etyki, moralności, wiary nie jest właściwym kierunkiem dla osiągnięcia pełni człowieczeństwa. Niezmiennie aktualne są słowa Ojca Świętego skierowane do młodzieży 15 sierpnia 1991 r. w Częstochowie: „Bądźcie wymagający wobec otaczającego was świata, ale przede wszystkim wymagajcie od siebie samych. Jesteście synami Bożymi; bądźcie z tego dumni!”. Papież zaznaczał, że nowoczesność nie musi kłócić się z wartościami chrześcijańskimi. Wręcz przeciwnie, w obliczu społecznego zniechęcenia, niemożliwości odnalezienia się w dzisiejszym świecie pełnym pytań, bezradności, ogólnego zwątpienia, jedynie powrót do korzeni chrześcijańskiej tradycji da człowiekowi poczucie prawdziwej duchowej siły. Przesłanie Jana Pawła II budziło nadzieję, pozwalało odkryć prawdziwy sens egzystencji współczesnego człowieka, dlatego nie możemy zaniedbywać daru, jakim była moralna i społeczna nauka tego wielkiego Sługi Bożego. Spoczywa na nas obowiązek zaszczepiania jej dalej. Mając to na uwadze, wsłuchajmy się w wezwanie Ojca Świętego z 1997 r. Mówił wtedy do młodzieży: „Zanieście przyszłym pokoleniom świadectwo wiary, nadziei i miłości. Bądźcie wytrwali. Nie wystarczy przekroczyć próg, trzeba iść w głąb” (Słowo do młodzieży zgromadzonej nad Jeziorem Lednickim, 2 czerwca 1997 r.).
Czy głębia naszej wiary jest na tyle silna, by mogły się na niej wzorować kolejne pokolenia chrześcijan, kolejne „pokolenia Jana Pawła II”? Dzisiejszy rachunek sumienia nie pozwala mi usprawiedliwić się z jakiekolwiek mojego zaniechania w tej materii. Wszak nie chcę, by upływ czasu oznaczał kolejne cyfry rocznicy śmierci Jana Pawła II, lecz coraz większy plon papieskiego zasiewu.