Logo Przewdonik Katolicki

Zimowisko w Wiśle

Bartłomiej Rogowski
Fot.

Trzech księży: Marek Bałwas z Ciechocinka, Tomasz Król z Tuliszkowa i Jacek Borowski z Grzegorzewa było organizatorami zimowiska w Beskidzie Śląskim, do udziału w którym zaprosili młodzież i rodziny ze swoich parafii. Zimowisko w Wiśle trwało od 31 stycznia do 5 lutego, a ja byłem jednym z jego uczestników. Trafiliśmy na piękną pogodę: śniegu było pod dostatkiem, a nawet w nadmiarze....

Trzech księży: Marek Bałwas z Ciechocinka, Tomasz Król z Tuliszkowa i Jacek Borowski z Grzegorzewa było organizatorami zimowiska w Beskidzie Śląskim, do udziału w którym zaprosili młodzież i rodziny ze swoich parafii. Zimowisko w Wiśle trwało od 31 stycznia do 5 lutego, a ja byłem jednym z jego uczestników.



Trafiliśmy na piękną pogodę: śniegu było pod dostatkiem, a nawet w nadmiarze. Trochę to utrudniało poruszanie się nam, młodym i zdrowym, a tym bardziej ks. Markowi, który porusza się na wózku inwalidzkim. Jednak wspólnymi siłami - w końcu grupa liczyła 43 osoby - nauczyliśmy się sprawnie pokonywać zaspy. Już w drugim dniu zdobyliśmy Stożek (978 m n.p.m.). Na jego szczycie znajduje się schronisko PTTK. Dowiedzieliśmy się, że było pierwszym obiektem wystawionym przez polską organizację turystyczną (Oddział Beskid PTT w Cieszynie) pośród dość gęstej sieci schronisk niemieckich. Pokrzepieni gorącą herbatą wróciliśmy wyciągiem w dolinę.
W kolejnym dniu przypadało święto Ofiarowania Pańskiego. Rozpoczęliśmy od Eucharystii w kościele parafialnym w Wiśle. Następnie udaliśmy się na szlak do Ustronia i wspięliśmy się na Równicę (884 m n.p.m.). Gdy nasyciliśmy wzrok roztaczającym się ze szczytu widokiem, zajrzeliśmy do stylowo urządzonego schroniska "Pod Czarcim Kopytem", by zjeść posiłek - pyszny chleb ze smalcem domowej roboty - i napić się herbaty. Powrót w dolinę utrudniał padający śnieg, ale ileż on dodawał urody górskim krajobrazom! Jakże wielkie i piękne rzeczy Pan Bóg tworzy dla nas, ludzi...
Nazajutrz wyruszyliśmy na wycieczkę do Czeskiego Cieszyna. Bez problemów przekroczyliśmy granicę państwa. Nie kryliśmy radości z tego, że należymy do Unii Europejskiej. Samo miasto, choć zadbane i odnowione, nie wywarło silnego wrażenia. Nie ma starówki, zabytków. Czeski Cieszyn jest miastem młodym, a jego historyczne centrum pozostało po polskiej stronie.
Pierwszy piątek miesiąca również rozpoczęliśmy Mszą św., a następnie udaliśmy się wyciągiem krzesełkowym na majestatyczną, królującą nad doliną Wisły Czantorię. Na wysokości 851 m n.p.m. wyciąg się zatrzymuje, a stąd dalej prowadzi szlak, po którym wspinając się przez około pół godziny, zdobyliśmy szczyt - 995 m n.p.m. Warto wiedzieć, że na tę górę odbył kilka wycieczek piewca góralszczyzny, Władysław Orkan, zbierając materiały do epopei pasterskiej "Czantoria", niestety, nieukończonej. W drodze powrotnej podziwialiśmy piękno górskich stoków.
Pożegnalne spotkanie w kwaterze spędziliśmy przy kominku. Okoliczności skłaniały do refleksji i podsumowań. Program, według którego spędziliśmy zimowisko, pozwolił nam na oderwanie się od codzienności, dzięki czemu prawdziwie odpoczęliśmy. Uczciliśmy Stwórcę, rozmawialiśmy i myśleliśmy o Nim. Rację mają górale, którzy mówią, że w górach jest bliżej do Boga...
Dziękujemy naszym drogim księżom: Markowi, Tomaszowi i Jackowi, którzy czynią tyle dobra dla młodzieży, dla całych rodzin! Dziękujemy słowem, serdeczną myślą, najszczerszą modlitwą.

Tekst i zdjęcie:

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki