Na XVII Pieszą Pielgrzymkę Diecezji Włocławskiej na Jasną Górę udałam się po raz piąty. Wyruszyło nas z Włocławka ponad 500 osób. Po drodze spotykaliśmy się z otwartością serc i życzliwością ludzi.
Nie było łatwo podążać od świtu do nocy do Matki, jednak obrane przeze mnie intencje dodawały mi sił. Pokuta i asceza towarzyszyły mi każdego dnia. W chwilach słabości przypominałam sobie jak nasz Zbawiciel cierpiał za mnie na krzyżu i bolące stopy oraz zmęczenie od razu wydały się być złudzeniem słabego człowieka.
Pielgrzymowanie do Tronu Królowej Polski, która czeka na swoje dzieci z miłością, nie jest łatwe. Pot, niewygoda, pęcherze i bolące mięśnie to codzienność, ale to także świadectwo wiary i oddania się Chrystusowi z wypowiedzeniem: "Totus Tuus. Amen". Pątniczy trud ofiarowałam Panu przez wstawiennictwo Maryi wraz z pokorną prośbą. Na przekór naturze pragnącej wygody podążałam do celu, jakim było spojrzenie w twarz Matki. Ta odnowa duchowa pozwoliła mi także spojrzeć w głąb siebie i poznać własne ukryte lęki i bez obaw oddać się w ręce Jasnogórskiej Pani. Starałam się podążać ze szczerym uczuciem i wciąż doceniać rolę woli, która oddaje się uwielbieniu Boga. Człowiek wtedy uznaje wielkość i świętość Boga, a poddając się Mu bez reszty, wiąże z Nim całe swoje przeznaczenie, oddaje Mu się na służbę.
W kulcie chrześcijańskim zawiera się - i powinno być zawarte - posłuszeństwo wobec Boga, czyli gotowość pełnienia Jego woli, podążanie do źródła wody żywej. Pragnę zawsze tęsknić do tego niewyczerpanego źródła, którym jest Jezus Chrystus. Mimo lęków i obaw starałam się pamiętać słowa Jezusa posyłającego swoich uczniów aż na krańce świata z Ewangelią. I choć przede mną unosiła się przyszłość pełna znaków zapytania, słyszałam w sercu słowa skierowane do Eliasza: "Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga" i spokój powracał. Każdego dnia, gdy było mi ciężko, wsłuchiwałam się w te słowa i uśmiech powracał. Bo wiedziałam, że z Panem nic nie stoi pod znakiem zapytania. Tylko On pisze prostymi nutami po krzywej pięciolinii...