Logo Przewdonik Katolicki

Nie można zostać obojętnym

ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TCHR
Fot.

W ostatnich dniach trochę emocji wywołała sprawa nadania jednemu ze szpitali poznańskich imienia Jana Pawła II. Dokładniej mówiąc - sprawa odmówienia nadania tego imienia. Okazało się bowiem, że władze kościelne nie zgodziły się na patronat Papieża nad szpitalem, w którym - jak można sądzić - dokonywane są, i nic nie wskazuje, że miałyby być zaniechane, aborcje. Logika jest...

W ostatnich dniach trochę emocji wywołała sprawa nadania jednemu ze szpitali poznańskich imienia Jana Pawła II. Dokładniej mówiąc - sprawa odmówienia nadania tego imienia. Okazało się bowiem, że władze kościelne nie zgodziły się na patronat Papieża nad szpitalem, w którym - jak można sądzić - dokonywane są, i nic nie wskazuje, że miałyby być zaniechane, aborcje. Logika jest bardzo prosta - czyż może patronować Jan Paweł II czemuś, w czym zawiera się także działanie, któremu był jednoznacznie, radykalnie i bezwarunkowo przeciwny?
Może dziwić raczej w ogóle sam pomysł nadania imienia. Niewątpliwie, w rzeczonym szpitalu dokonuje się wiele działań na rzecz ratowania życia i zdrowia; niewątpliwie, patronat Papieża, a także jego wstawiennictwo u Boga byłoby wskazane. Ale nie można pominąć tego, że ten patronat roztoczony byłby nad działaniami tak radykalnie obcymi życiu i posłudze papieskiej.
Przywołuję ten problem i przypadek także w obliczu pewnego innego zdarzenia. Oto kilka dni prasa i inne media donosiły o wybryku Bractwa Kurkowego w jednym z miast Wielkopolski, które to bractwo urządziło zawody strzelnicze do tarczy z wizerunkiem Jana Pawła II. Zdaniem organizatorów miało to być czymś wręcz pozytywnym i honorującym Papieża.
Otóż sądzę, że przypadek szpitala należy potraktować jako incydent, który powinien posłużyć do wyciągnięcia wniosków - nie można nadużywać imienia papieskiego do wszystkiego, także do tego, co było mu całkowicie obce i wyjątkowo bolesne. Przypadek bractwa, którego członkowie piastują urzędy społeczne w lokalnej społeczności, domaga się jednak czegoś więcej. Powiem zwięźle - domaga się całkowitego zniszczenia społecznego takich ludzi. Jako niepoczytalnych i nieodpowiedzialnych, jako niebezpiecznych dla społeczeństwa. Niech sobie sadzą i hodują ziemniaki, ale wara im od pełnienia jakichkolwiek funkcji społecznych - nawet sprzedawcy tych ziemniaków. Wobec takich zjawisk nie można zostać obojętnym.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki