Logo Przewdonik Katolicki

Witajcie w Wietnamie

Łukasz Kaźmierczak
Fot.

Zmuszanie do picia świńskiej krwi przy równoczesnym nakłanianiu do wyparcia się Chrystusa, tortury, zastrzyki z narkotyków, burzenie świątyń - tak od wielu lat wygląda przerażająca rzeczywistość chrześcijan zamieszkujących Wietnam. To paradoks, ale właśnie Wietnam nazywany najstarszą córą Kościoła katolickiego w Azji - jest dziś miejscem jednej z najkrwawszych krucjat antychrześcijańskich...

Zmuszanie do picia świńskiej krwi przy równoczesnym nakłanianiu do wyparcia się Chrystusa, tortury, zastrzyki z narkotyków, burzenie świątyń - tak od wielu lat wygląda przerażająca rzeczywistość chrześcijan zamieszkujących Wietnam. To paradoks, ale właśnie Wietnam nazywany najstarszą córą Kościoła katolickiego w Azji - jest dziś miejscem jednej z najkrwawszych krucjat antychrześcijańskich we współczesnym świecie.

Jeszcze do niedawna wydawało się, że sytuacja w Wietnamie poprawiła się. Świadczyły o tym niewielkie ustępstwa ze strony rządzącego marksistowskiego Frontu Patriotycznego - "pozwolenie" na wyświęcenie nowej grupy kapłanów czy też zgoda na oficjalną działalność zgromadzenia dominikanek. Jednak zaledwie kilka dni temu sytuacja wróciła do "normalności", za sprawą nowego drakońskiego prawa antyreligijnego. W kraju, w którym co dziesiąty obywatel przyznaje się do wiary katolickiej, nadal obowiązującą doktryną jest ateizm. Amerykańska organizacja obrony praw człowieka Human Rights Watch stwierdza w raporcie za 2003 rok, że "pod względem poszanowania praw człowieka Wietnam, który budził zgrozę, obecnie sięga dna".

Kraj męczenników

Kościół katolicki w Wietnamie spotykał się z prześladowaniami ze strony miejscowych władców już od chwili pojawienia się tam pierwszych misjonarzy w XVI wieku. Wietnamscy chrześcijanie byli ścinani, paleni, tratowani przez słonie, rzucani na pożarcie dzikich zwierząt i poddawani najbardziej wymyślnym torturom, jakie podsuwała nieograniczona w tej materii azjatycka inwencja. Ocenia się, że tylko w latach 1820-1885 w Wietnamie śmiercią męczeńską zginęło ponad 100 tysięcy katolików. Niejako symbolicznie 117 z nich zostało kanonizowanych w 1988 roku przez Ojca Świętego Jana Pawła II. W tych tragicznych czasach jedynym schronieniem dla prześladowanych chrześcijan stała się nieprzyjazna wietnamska dżungla. I to właśnie tam znaleźli oni cudowne pocieszenie - ponad 200 lat temu w La Vang grupie uciekinierów po raz pierwszy ukazała się Matka Boska. Maryja przyniosła pocieszenie, dodała otuchy i wskazała liście paproci, która leczyła choroby tropikalne. Od tej pory La Vang zasłynęło cudami, stając się prawdziwym bastionem wiary katolickiej w Wietnamie. Siła i otucha, jaka bije z tego miejsca, powoduje, że corocznie do wietnamskiej Jasnej Góry pielgrzymują tysiące wiernych - w tym roku, w rocznicę objawień, do La Vang przybyło ponad 100 tysięcy osób. Jednak krwawe prześladowania z lat 1820-1885 były tylko preludium do tego, co miało nastąpić po zakończeniu II wojny światowej. To był czas, gdy niemal wszystkie państwa centralnej Azji zachłystywały się komunizmem w jego najmroczniejszym wydaniu - z kultem jednostki, czystkami i masowymi zbrodniami na własnym narodzie. Nie inaczej było w Wietnamie. Komunistyczny przewrót na północy kraju, później długa bratobójcza wojna domowa, w końcu w 1954 roku podział na dwa państwa. Tysiące katolików z obawy przed prześladowaniami uciekło do południowego Wietnamu. Nie zaznali tam jednak spokoju. W 1976 roku cały kraj znalazł się w rękach komunistów i już nic nie stało na przeszkodzie, by zaprowadzić w Wietnamie nowy marksistowski "raj". I znów, podobnie jak dwadzieścia lat wcześniej, tysiące Wietnamczyków wyemigrowało z kraju. Zginęło wtedy ponad 200 tysięcy ludzi.

Zbrodnia katolicyzmu

Przynajmniej formalnie, w Wietnamie panuje wolność religijna. W rzeczywistości jednak zwalczane są wszelkie przejawy religijności. W jednym wszak komunistyczna władza jest "sprawiedliwa" - prześladowania dotykają przedstawicieli wszystkich wspólnot religijnych: buddystów, taoistów, chrześcijan. Tym ostatnim żyje się jednak szczególnie ciężko, a katolicy i protestanci są traktowani jako obywatele drugiej kategorii. Komunistyczne władze uznają głoszenie wiary w Chrystusa za "zdradę interesów narodowych", a misjonarze określani są jako "narzędzia imperializmu". Próby głoszenia Ewangelii wśród niewierzących karane są wieloletnimi wyrokami. Z tego powodu skazano księdza Nguyen Huu Giai - znajdującego się dziś na liście więźniów sumienia Amnesty International - który w 2001 roku otrzymał wyrok dwudziestu lat więzienia i pięciu lat aresztu domowego (w tym roku kara została "wspaniałomyślnie" obniżona o pięć lat). Uporczywe trwanie w wierze kończy się burzeniem całych chrześcijańskich wiosek, a ich mieszkańcy są pozbawiani dobytku i zmuszani do osiedlania się w pobliżu posterunków policji. Wiele rodzin jest zmuszanych do przyjmowania pod swój dach żołnierzy, którzy nadzorują religijność domowników, w zamian za co domostwo ma obowiązek żywić nieproszonego gościa. Z takich miejsc "wzmożonej kontroli" bardzo łatwo trafić później na przesłuchanie, gdzie czekają elektrowstrząsy, otumaniające narkotyki i wszechobecne bicie. Od wielu lat wietnamscy katolicy usiłują bezskutecznie zaprosić Ojca Świętego do swojego kraju. Jako że Wietnam nie utrzymuje oficjalnych stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską - do wizyty nie doszło. Władze komunistyczne nie wszystko jednak mogą. Na przykład sekretarze nie byli w stanie zapobiec w 2003 roku kardynalskiej nominacji dla arcybiskupa Jeana-Baptiste'a Pham Minh Man - pierwszego kardynała w historii Wietnamu. Czego nie udało im się dokonać na arenie międzynarodowej, czynią bez oporów na "własnym podwórku": nikt nie może być wyświęcony na kapłana bez zgody władz, a każda diecezja ma prawo w ciągu dwóch lat wysłać na studia jedynie dziesięciu kandydatów do kapłaństwa. Seminaria podlegają ścisłej kontroli państwowej, Kościół zaś został pozbawiony nie tylko majątku, ale i prawa do prowadzenia działalności społecznej. Od przyszłego duchownego wymagane jest ukończenie kursu filozofii marksistowsko-leninowskiej, ale nawet uzyskanie takiego "glejtu" nie oznacza swobody przemieszczania się po kraju. Dramatycznie wygląda los górali zamieszkujących Płaskowyż Środkowy. Tamtejsze plemiona zwane Montagnardami wyznają w większości protestantyzm, co już samo w sobie jest wystarczającym powodem do represji ze strony władz. Dodatkowo górale stanowią odrębną grupę etniczną, a Front Patriotyczny pamięta im, że w 1975 roku próbowali utworzyć własne niezależne państwo. Prześladowani Montagnardowie próbowali wyrazić swój sprzeciw podczas pokojowych marszów i publicznych modlitw w czasie tegorocznej Niedzieli Wielkanocnej. Zostali jednak brutalnie spacyfikowani, przy czym według niektórych źródeł zginęło około 400 chrześcijan.

Drakońskie prawo

Obowiązujące w Wietnamie od połowy listopada tego roku nowe restrykcyjne prawo wyznaniowe jeszcze bardziej ogranicza i tak niewielką swobodę praktykowania religii. Możliwość sprawowania kultu uzależniona została od wcześniejszego pozwolenia władz. Osobnego pozwolenia wymaga organizacja świąt, konferencji, zjazdów i inicjatyw ekumenicznych. Głoszenie kazań dozwolone jest jedynie w wyznaczonych miejscach kultu religijnego. Obowiązkowo homilie muszą zawierać "wartości patriotyczne i szacunek dla prawa". Państwo ma prawo do kontroli publikacji i edukacji religijnej oraz ustalania odgórnego programu kształcenia przyszłych duchownych. Kapłani zostali zobowiązani do przedstawiania rocznego planu pracy i działań, a jego realizacja jest możliwa jedynie po uzyskaniu akceptacji władz. Wśród powodów zakazu wyznawania religii nowe prawo wymienia "występowanie przeciw dobrym obyczajom", "zagrożenie dla bezpieczeństwa i porządku publicznego", a także "stwarzanie niebezpieczeństwa dla życia, godności, honoru i własności". Osoby, które zostały skazane z powodu działalności religijnej, mogą do niej powrócić jedynie za zgodą Biura ds. Religii. Kontrola nad życiem religijnym jest sprawowana na trzech poziomach: dystryktu, prowincji i władz centralnych z krajowym Biurem ds. Religii przy premierze i samym Frontem Patriotycznym na czele. Oburzenia z powodu nowego prawodawstwa nie kryją przedstawiciele wietnamskiego Episkopatu. Biskup Etienne Nguyen Nhu Thę określił je jako "niedający wolności zbiór nakazów" i wezwał chrześcijan na całym świecie do modlitwy za katolików i Kościół w Wietnamie. Ta modlitwa jest dziś rzeczywiście bardzo potrzebna. Religijność Wietnamczyków jest bowiem prawdziwym fenomenem - pomimo prześladowań wietnamscy katolicy stanowią nadal drugą co do wielkości (po Filipinach) populację katolicką w Azji. Dziś jest ich około 8 milionów.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki