Ostatnie tygodnie i dni przyniosły kolejny już raz na pierwszych stronach gazet i jako główną wiadomość serwisów radiowych i telewizyjnych informacje o osobach publicznych, którym stawia się bardzo poważne zarzuty. Wśród tych doniesień są także takie, które dotyczą nie tylko instytucji, ale i osób Kościoła zarówno w Polsce, jak i poza granicami. Przy okazji tego typu doniesień prasowych czy telewizyjnych wraca dyskusja o roli mediów. Jedni uważają, że sprawa w ogóle została przez środki przekazu zmanipulowana, inni są zdania, że jeśli trzeba, to w imię wolności prasy i troski o czystość życia publicznego należy burzyć autorytety, jeśli to tylko może pomóc wyjaśnieniu sprawy. Jeden i drugi pogląd oddaje stanowiska skrajne.
Rolą mediów powinno być dążenie do prawdy. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy media pokazują sprawy, które w inny sposób nie mają szansy ujrzenia światła dziennego, gdy wokół problemu panuje zmowa milczenia albo instytucja nie jest w stanie sama się oczyścić. To, co powinno przyświecać dziennikarzowi, to pragnienie dojścia do prawdy. Jednak, zwłaszcza w takich sprawach, obowiązuje zasada domniemania niewinności i zachowanie standardów pracy dziennikarskiej. Często jest to jednak tylko polowanie na kolejny news, który zwiększy nakład pisma czy oglądalność programu telewizyjnego, przyciągnie widzów, a co za tym idzie - reklamodawców i pieniądze.
Niestety, w naszej słabej demokracji bywa tak często. Czwarta władza czuje się tak silna, że chciałaby wyręczać trzy pozostałe. Ulega więc niekiedy pokusie tworzenia prawa w sposób trudny do zaakceptowania w demokratycznym państwie, jak pokazał to słynny proces w aferze korupcyjnej, a także pokusie wydawania wyroków skazujących. Przy okazji takiej dyskusji dziennikarze lubią powoływać się na standardy zachodniej demokracji twierdząc, że prasa jest wolna, a osoby, które czują się pokrzywdzone, mogą wnieść sprawę do sądu. I jest to prawda. W Polsce jednak media mają wolność publikacji, natomiast dochodzenie praw drogą sądową, jak dobrze wiemy, trwa całe lata.
Standard zachodniej demokracji będzie obowiązywał wówczas, gdy sprawy sądowe będą postępowały szybko, a przyznawane odszkodowania finansowe nie będą symboliczne. Do tego droga bardzo daleka. Obecnie sprawa żyje swoim życiem, prokurator nie postawi zarzutu, sąd nie wyda wyroku, ale wyrok wydany przez media jest obowiązujący dla znacznej części opinii publicznej. Dla samych siebie przynajmniej część dziennikarzy ma inne standardy, jak pokazał to niedawny, głośny protest środowiska dziennikarskiego w obronie kolegi. Przypomnijmy: skazanego wyrokiem sądu.