Bóg-Syn w Jezusie rzeczywiście stanął na miejscu człowieka i wziął na siebie ciężar ludzkiej winy i samotności w śmierci. Jego dzieło jest więc zarazem prawdziwym sądem Boga nad człowiekiem.
Odtąd bowiem nikt nie może dopatrywać się w Bogu sędziego, który stoi poza i ponad wszystkimi sprawami człowieka i ocenia je mniej lub bardziej od zewnątrz. Sąd dokonuje się teraz przez krzyż Jezusa i polega najpierw na tym, że nie ma już w ludzkim życiu i śmierci miejsca, na którym człowiek byłby zupełnie sam - bez Boga. Także tam, gdzie człowiek jest sam i sam decyduje o sobie i o tym, co uczyni ze swoim życiem i śmiercią, gdzie więc jest niezastąpiony, także tam oczekuje go i chce być z nim Jego Bóg.
Stąd też przejście Boga-Syna w Jezusie przez to najbardziej ludzkie z ludzkich doświadczeń: przez doświadczenie samotnego cierpienia i śmierci, staje się Bożym sądem nad ludzkim sądem nad Bogiem. Bóg-Syn w Jezusie nie odpowiada jednak człowiekowi tym samym na to samo, sądem na sąd, próbą podporządkowania sobie człowieka na ludzką próbę postawienia siebie ponad Bogiem. "Sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, ale ludzie bardziej umiłowali ciemności niż światło" (J 3, 19). Nie możemy pominąć oczekiwania, które odkrywają przed nami te słowa, bo stanowi ono samą istotę Bożego sądu nad człowiekiem i nad ludzkimi próbami zrównania się z Bogiem. Całe Boże prawo: jako prawo do człowieka i jako prawo dla człowieka, ma swoje źródło i swój właściwy tytuł w tej zupełnej gotowości Boga do wyjścia człowiekowi naprzeciw i do spotkania go także i przede wszystkim tam, gdzie człowiek chciał przeciwstawić swoje prawo prawu swojego Boga.
Znaczenie pojęć: winy, kary, zadośćuczynienia
Właśnie na takim tle należy rozumieć znaczenie i rolę powracających stale w kolejnych próbach objaśnienia tajemnicy śmierci krzyżowej Jezusa kategorii prawnych: winy i okupu, sądu i wyroku, naruszenia sprawiedliwości i zadośćuczynienia. Historyczne źródła tej właśnie prawniczej tendencji w teologii odkupienia upatrujemy zazwyczaj w pewnych charakterystycznych zwrotach teologii zachodniej: w dziele świętego Augustyna, świętego Anzelma z Canterbury i wreszcie w poreformacyjnych kontrowersjach wokół prawdy o usprawiedliwieniu. Główny punkt odniesienia stanowi przy tym wypracowana przez świętego Anzelma teoria zadośćuczynienia zastępczego. Reprezentowany przez nią typ myślenia można przedstawić w postaci następujących stwierdzeń podstawowych:
1. Grzech człowieka stanowi obrazę Boga i naruszenie ustanowionej przez Niego sprawiedliwości.
2. Człowiek nie może być zbawiony, jeśli sprawiedliwość nie zostanie przywrócona przez odpowiednie zadośćuczynienie (satisfactio condigna).
3. Ponieważ obrażony został Bóg, konieczne jest zadośćuczynienie nieskończone (satisfactio infinita), do którego człowiek sam nie jest zdolny.
4. Zadośćuczynienia takiego dokonuje przez ofiarę swojego życia złożoną na krzyżu Syn Boży, który stał się człowiekiem.
5. Ponieważ jest On Synem Bożym, Jego zadośćuczynienie jest odpowiednie i nieskończone; ponieważ jest człowiekiem, składa je w imieniu i w zastępstwie wszystkich ludzi (satisfactio vicaria).
Ten typ teologii odkupienia bywa krytykowany przede wszystkim z dwu powodów: najpierw ze względu na wspomniany już (przesadnie) prawniczy charakter pojęć, do których się odwołuje, a następnie ze względu na obraz Boga, który sugerują takie właśnie pojęcia. Właściwym powodem tej krytyki jest jednakże pewne nieporozumienie, przy czym jest rzeczą drugorzędną, czy pojawia się ono w tekście oryginalnym określonej teologii odkupienia czy też w jego późniejszej interpretacji. Dlatego właśnie bezpośrednia dyskusja z tego rodzaju krytyką wydaje się niecelowa - podobnie zresztą jak sama ta krytyka, jak długo jej głównym celem jest reinterpretacja tradycyjnych zachodnich teologii odkupienia. Jest tak najpierw dlatego, że wszystkie zastosowane tu pojęcia i obrazy nawiązują do pojęć i obrazów biblijnych - w szczególności do teologii świętego Pawła (por. zwłaszcza Rz 3, 23-26; 4, 25; 5, 6-9. 12-21; 2 Kor 5, 21; Ga 2, 19-21; 3, 10-14; Koi 2, 14). Jest tak następnie dlatego, że każde z tych pojęć można i bezwzględnie należy interpretować w świetle słów i czynów samego Jezusa tak, by wykluczyć tylko ludzką logikę winy i kary, przestępstwa i zadośćuczynienia. Właśnie wprowadzenie takiej ludzkiej logiki do tajemnicy odkupienia stanowi istotę nieporozumienia, o którym mowa. Właściwe rozumienie tej tajemnicy zaczyna się więc od odwrócenia, czy raczej nawrócenia pojęć, w których usiłujemy ją wyrazić.
Krzyż - źródłem łaski
Musimy zwrócić szczególną uwagę na dwa spośród wskazanych właśnie tekstów świętego Pawła: na słowa o Jezusie jako tym, który "został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia" (Rz 4, 25) oraz na stojące pośrodku całej Pawłowej nauki o odkupieniu słowo o nadobfitości łaski. "Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego człowieka, Jezusa Chrystusa. (...) Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, aby tak jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego" (Rz 5, 17. 20-21).
Szczególna uwaga należy się podkreślonemu w obu tych tekstach bliskiemu wewnętrznemu związkowi między tajemnicą śmierci Jezusa a tajemnicą Jego życia - najdobitniej wyrażonemu w słowach "wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia". Ten właśnie związek stanowi powód, dla którego śmierci Jezusa nie można interpretować tylko z pomocą ogólnej kategorii ofiary przebłagalnej w jej potocznym rozumieniu, jako aktu, który ma zmienić nastawienie sprawiedliwego Boga do człowieka naruszającego ustanowione przez Niego prawo. Z tego samego powodu ofiary krzyżowej Jezusa nie da się także zrozumieć w kategoriach przyjętej przez Niego zastępczo kary za ludzkie winy - przynajmniej, jak długo karę tę rozumiemy jako wyrównanie zaciągniętego przez człowieka długu.
Zrozumienie wewnętrznego związku tajemnicy śmierci i tajemnicy nowego życia Jezusa pozwala nam wyjść poza jednostronne rozważanie wartości Jego cierpienia i lepiej dostrzec prawdę o Krzyżu, który nie przestając być narzędziem upokorzenia, męki i śmierci, sam staje się miejscem objawienia ostatecznej prawdy o człowieku wobec Boga i o Bogu wobec człowieka. "Gdzie bowiem wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska" (Rz 5, 20).
Oto co znaczy, że Jezus przyjął i podjął wszystkie konsekwencje ludzkiego usiłowania, by być jak Bóg, że wziął na siebie i przeżył bardziej niż ktokolwiek z nas tę ludzką samotność, której źródłem jest grzech, a kresem śmierć. Pamiętając, że obficiej znaczy więcej niż bardziej. Między jednym a drugim bardziej dokonuje się ten przełom, którego źródłem i przyczyną jest Syn Boży ukrzyżowany w Jezusie. Wbrew temu, co mogłoby się nam wydawać, jedno nie przeciwstawia się tu wcale drugiemu: bogactwo łaski, nowego życia, radości i pokoju płynące ze zmartwychwstania nie przeciwstawia się otchłani samotności i cierpienia, śmierci i piekłu, do którego zstępuje Jezus. Zmartwychwstanie nie jest zaprzeczeniem cierpienia i śmierci, ale przemienieniem ludzkiego życia, a więc także cierpienia i śmierci, mocą Boga.
Człowiek wobec tajemnicy Krzyża
Może się to wydać zaskakujące i prawie nie do pojęcia, tak jak wydawało się nie do pojęcia uczniom Jezusa, ale to właśnie jest tajemnica Krzyża. Przypomnijmy słowa Piotra: "Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie" (Mt 16, 22 oraz odpowiedź Jezusa: "Nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie, czy Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?" (Mt 16, 23 i Łk 24, 26). Tajemnica sądu Bożego nad człowiekiem polega bowiem na tym, że Syn Boży w Jezusie bierze na siebie cały i nie umniejszony ciężar ludzkiego sprzeciwu wobec Boga i wszystkie jego konsekwencje. To, że jest On Synem Bożym, nie tylko nie pomniejsza tego ciężaru, ale przeciwnie: ukazuje dopiero całą jego grozę. Ale też właśnie wobec tej grozy, wobec otchłani i piekła świata zbudowanego przeciw Bogu pokazuje się, co to znaczy, że miłosierdzie odnosi triumf nad sądem (Jk 2, 13). Nie znaczy to przecież jedynie, że nasze winy zostały odpokutowane przez Jezusa, że został wyrównany dług, którego my sami nie byliśmy w stanie zapłacić, i że wartość Jego przebłagalnej ofiary przewyższyła naszą niesprawiedliwość. Okazało się raczej, że miłość Ojca, Syna i Ducha objawiona w umierającym na krzyżu Jezusie przemienia samotność i śmierć w źródło łaski. Okazało się więc, że właśnie to, co dla każdego człowieka jest kresem wszelkich możliwości, nieprzekraczalną granicą i niepokonalnym murem, w Jezusie nie jest kresem, ale początkiem. Dlatego też zobowiązanie i odpowiedzialność człowieka, dla którego się to stało, jest tak nieporównanie wielka - "miłosierdzie odnosi triumf nad sądem, ale też sąd bez miłosierdzia dla tego, który nie czynił miłosierdzia" (Jk 2, 13).