Logo Przewdonik Katolicki

Tłum

ks. Wojciech
Fot.

Prowadziłem rekolekcje wielkopostne dla młodzieży dużej szkoły zawodowej. Trudne rekolekcje. Czułem, że głoszone Słowo może nie trafiać do wszystkich. Odbiorcy to w przytłaczającej większości młodzi chłopcy. W ich wieku dość często Pan Bóg wydaje się im mało atrakcyjny... Nadszedł ostatni dzień rekolekcji, który wieńczyła Msza święta. Nadszedł moment Komunii świętej...

Prowadziłem rekolekcje wielkopostne dla młodzieży dużej szkoły zawodowej. Trudne rekolekcje. Czułem, że głoszone Słowo może nie trafiać do wszystkich. Odbiorcy to w przytłaczającej większości młodzi chłopcy. W ich wieku dość często Pan Bóg wydaje się im mało atrakcyjny... Nadszedł ostatni dzień rekolekcji, który wieńczyła Msza święta. Nadszedł moment Komunii świętej i... kilku kapłanów, ze mną włącznie, stanęło w miejscu, gdzie daje się Ciało Chrystusa. Z chwili na chwilę wzrastała w nas konsternacja. Z wielkiego tłumu młodzieży nikt nie wychodził z ławki, by przyjść do Stołu Pańskiego. Bodaj po minucie, może więcej... przyszło do nas zaledwie kilkanaście osób - dwanaście, może czternaście. A więc każdy z nas dał trzy, cztery Komunie święte. Tym, którzy wyszli z tłumu, by przyjąć Ciało Chrystusa, towarzyszyły słyszalne śmiechy, przykre, cyniczne słowa, nawet poleciał za nimi jeden, drugi papierek, pudełko po zapałkach. Taki tłum...
Tymczasem arcykapłani i starsi namówili tłumy, żeby prosiły o Barabasza, a domagały się śmierci Jezusa. (Mt 27, 20)

To wydarzenie również związane jest z rekolekcjami młodzieżowymi. Tym razem grupa była o wiele mniejsza. Jeden z młodzieńców szczególnie źle się zachowywał. Nie pomagały uwagi nauczyciela ani księdza. Nadszedł czas spowiedzi świętej. We wszystkich konfesjonałach byli kapłani, by chętni sprawnie i szybko mogli pojednać się z Bogiem. Młodzieniec, który szczególnie utrudniał prowadzenie rekolekcji, nie wyraził chęci skorzystania ze spowiedzi świętej. Zaproszeni kapłani po skończonej posłudze wyjechali do swoich parafii. Został tylko kolega i ja. Po wszystkim także młodzież udała się do swoich domów. Kilka osób jeszcze modliło się w samotności. Czekaliśmy, aż opuszczą świątynię. A oto nagle do jednego z nas podszedł ów młodzieniec, który tak bardzo przeszkadzał w prowadzeniu rekolekcji i spytał: "Przepraszam księdza, czy mogę się wyspowiadać?...".
Tłum ma swoją psychologię. Ten na stadionie i ten w kościele, ten na dworcu i ten na koncercie. Tłumowi trudno się przeciwstawić. Z tłumu trudno wyjść, tym bardziej, gdy wyjściem daje się świadectwo, że jest się innym. Gdyby młodzież, z jednego i drugiego kościoła, znalazła się w tłumie nieznanych sobie ludzi na niedzielnej Mszy, na pewno zachowywałaby się jak ci obcy ludzie. Podobnie, gdyby w cztery oczy rozmawiać z każdym z tych młodych ludzi, to zapewne wszyscy, czy prawie wszyscy, okazaliby się całkiem normalnymi ludźmi... albo, mimo młodego wieku, już bardzo poranionymi przez życie... stąd takie nietypowe zachowania w kościele.
W tę niedzielę słuchamy w czasie Liturgii opisu Męki Pana Jezusa. Także wspomniany jest tłum, który domagał się uwolnienia Barabasza, a uśmiercenia Jezusa. Czy to możliwe, by ci ludzie, którzy z wielkim wrzaskiem nalegali, by Piłat zrobił tak jak chcą, w rozmowie w cztery oczy byli całkiem innymi ludźmi? Nie wiemy... Wiemy tylko, jakimi my jesteśmy w tłumie i w cztery oczy... Warto o tym pomyśleć...

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki