W tym roku upływa czterechsetna rocznica urodzin i trzysta trzydziesta śmierci ojca Augustyna Kordeckiego, sławetnego przeora jasnogórskich paulinów. "Gdy większość narodu zwątpiła i omdlała, On wierzył, kochał, walczył i zwyciężył" - głosi napis umieszczony na jego pomniku, wznoszącym się na krakowskiej Skałce.
Jako przeor jasnogórski o. Kordecki zabiegał o rozbudowę umocnień obronnych, które wznoszono już od 1620 roku. Dokument królewski z 1641 r. określał warownię jasnogórską jako Fortalitium Marianum, a kilkanaście lat później konwent został zobowiązany przez monarchę i Sejm do utrzymywania stałej załogi wojskowej, którą dowodził przeor.
Dowódca godzien łask Maryi
Klemens Kordecki przyszedł na świat w 1603 r. w kaliskiej parafii Iwanowice. Jako trzydziestoletni mężczyzna, po studiach filozoficznych i teologicznych, wstąpił do Zakonu Św. Pawła Pierwszego Pustelnika, gdzie przyjął imię Augustyn. Po obłóczynach 24 marca 1634 r. rozpoczął nowicjat.
Wyświęcony na kapłana otrzymał nominację na przeora w Wieluniu, a później - na wicedyrektora życia duchownego w klasztorze jasnogórskim. Rychło doceniono wybitne zdolności administracyjne, karność zakonną, pracowitość, męstwo i pokorę tego niewysokiego mnicha. Powierzano mu więc godność przeora; dwukrotnie w Wieluniu, a także w Wielgomłynach, w Beszowej, Oporowie i Pińczowie. Trzykrotnie wybierano go na prowincjała polskich paulinów, czterokrotnie był definitorem prowincji polskiej i raz wikariuszem generalnym zakonu.
Przeorem Jasnej Góry, na której osiadł ostatecznie w 1650 r., był aż sześciokrotnie, również w latach "potopu szwedzkiego", gdy - jako "dowódca godzien łask Maryi", wedle słów Feliksa Konecznego - dowodził mężnie obroną twierdzy. Zmarł w 1673 r., pogrzeb odbył się 24 marca, a pochowano go w podziemiach kaplicy Matki Bożej Jasnogórskiej.
Najazd szwedzki
Żył w niespokojnych czasach, bo Rzeczpospolitą - osłabioną powstaniem kozackim Chmielnickiego - w lipcu 1655 r. najechały wojska Karola Gustawa, uznawane wówczas za najlepszą armię w Europie. Druga wojna północna miała na celu podbój południowych wybrzeży Bałtyku - wschodnie i zachodnie były już zdobyte - oraz, przez zdobycie Prus Królewskich i Książęcych, rozszerzenie protestanckiego imperium szwedzkiego. Radziwiłłowie przyjęli Szwedów z otwartymi ramionami i Litwa przeszła pod ich panowanie. 21 lipca 1655 r., po przekroczeniu granic Rzeczpospolitej, pułki szwedzkie postępowały w głąb kraju, zajmując: Poznań, Toruń, Warszawę i Kraków. Oddziały polskie poddawały się prawie bez walki, król Jan Kazimierz uszedł na Śląsk, a w kraju szerzyła się zdrada i korupcja.
Króla krytykowano za nieudolność, a Karol Gustaw wieścił, że nie przychodzi jak wróg, toteż magnateria i szlachta ochoczo przechodziła pod protektorat szwedzki. Padła większość zamków warownych i jedyną oazą był pograniczny klasztor jasnogórski. Ta niewielka forteca, którą Szwedzi nazywali "kurnikiem", korciła ich kosztownościami zgromadzonymi w skarbcu.
Obrońca Jasnej Góry
Szwedzi byli luteranami, toteż Kordecki wiedział, że obrona Jasnej Góry jest konieczna dla przetrwania katolickiego narodu, wiary i Kościoła. Dzieło to zawierzył całkowicie Królowej Polski. W "Nowej Gigantomachii", swojej relacji z oblężenia, zanotował: "Ta Najchwalebniejsza Pani poda znowu swoją rękę obronną nieszczęsnej Ojczyźnie i podźwignie ją z upadku, abyśmy poznali, że Królestwo Polskie łaskawością jedynie i opieką swojej Królowej do dawnej świetności przywrócone być może".
18 listopada nadciągnął korpus Burcharda Müllera, który rozpoczął bitwę. Czterdziestodniowe oblężenie przypominało biblijną walkę Dawida z Goliatem: 160 zaciężnych piechurów z 24 armatami i 70 mnichów stawiało opór blisko czterem tysiącom najeźdźców wspieranych przez 36 armat. Ojciec Kordecki nie mógł, niestety, liczyć na wsparcie 20 szlachciców, którzy schronili się w klasztorze, a i część mnichów z czasem zaczęła skłaniać się do kapitulacji. Starał się ich uspokoić, zwołał wszystkich przed ołtarzem cudownego Obrazu, a po Mszy św. urządził wzdłuż murów procesję z Najświętszym Sakramentem. Potem pobłogosławił ich oraz wszelką broń i wygłosił płomienną mowę: "Jasna Góra znana jest światu z łask i cudów, które tu potężna i szczodrobliwa ręka Boga na wszystkich zlała, dlatego jej też Szwed, wróg Świętej Wiary, tak bardzo nienawidzi. Jeżeli więc mniemamy, że heretyk będzie się tym miejscem opiekował, czyliż raczej nie wydamy go na splugawienie bezbożnym?"
Ostatni atak Szwedów na twierdzę miał miejsce 24 grudnia, w Wigilię Bożego Narodzenia. Müller usiłował jeszcze wymóc na obrońcach twierdzy okup, ale nic nie osiągnął i 27 grudnia 1655 r. odstąpił od Częstochowy. Straty szwedzkie wynosiły 200 poległych żołnierzy i 7 dział, podczas gdy spośród obrońców zginęło tylko 10.
Wieść o cudownej obronie Jasnej Góry rozeszła się po kraju i stała się impulsem do podjęcia na nowo walki z najeźdźcą, jednocząc moralnie cały naród. Jerzy Lubomirski, marszałek wielki koronny, zawiązał dla obrony króla konfederację w Tyszowcach, Jan Kazimierz powrócił ze Śląska, a na czele wojsk stanął Stefan Czarniecki, który poprowadził polskie wojska przeciwko Szwedom, goniąc ich aż do Danii, która była naszym sprzymierzeńcem.
Szwedzi w 1702 r. podjęli ponownie próbę zdobycia Jasnej Góry, ale i wtedy ośmiotysięczna armia Karola XII, pod dowództwem generała Guldenstiemy, napotkała zdecydowany opór i po dziesięciu dniach zrezygnowała z oblężenia. A i w 1705 r. wojska generała Stromberga zmuszone zostały przez jasnogórskich paulinów do odstąpienia od twierdzy.
Bohater narodowy
Adam Mickiewicz w swoich wykładach na paryskiej Sorbonie tak wysławiał o. Kordeckiego: "Polska nie wydała geniusza czynnego o takiej potędze, jaką miał geniusz bierny owego mnicha. Wznosi się on do tej wysokości, z której przenika się przyszłość... ma on głęboką i jasną ideę narodowości polskiej, która polega całkowicie na moralnym poczuciu obowiązku. Poczuciu temu pozostał wierny". Poeta żywił nadzieję, że z Jasnej Góry wyjdzie impuls, który pozwoli wyrwać Polskę spod zaborów, jak kiedyś przyszedł ratunek i wybawienie z niewoli szwedzkiej.
A 3 maja 1973 r. z okazji 300-lecia śmierci o. Augustyna, Metropolita Krakowski Kard. Karol Wojtyła wygłosił w Wieruszowie homilię, nazywając go "wielkim geniuszem naszych dziejów": "...Ten pokorny Sługa Boży pokazał swoim potomnym, że trzeba mieć niepodległego ducha, nawet jeżeli Ojczyzna jest w niewoli... Polska wszystkich stuleci, Polska naszych czasów musi patrzeć w stronę o. Augustyna Kordeckiego, bo w nim się wyraziły, skupiły jak gdyby w soczewce, najgłębsze prawdy o bycie, o duchu naszego Narodu."
Przeor o Przeorze
(...) Przeor Jasnej Góry nie był szaleńcem, był realistą, ale Bożym realistą. Nie podjął obrony bez nadziei na zwycięstwo. Z nadprzyrodzonym realizmem sługa Bożej sprawy ujrzał ratunek i ocalenie w Tej, która "dana jest jako Pomoc ku obronie naszego Narodu" i która - jak sam mówił - "Tarczą jest Królestwa Polskiego". Zasługa Przeora Kordeckiego polega na tym, że bezgranicznie zawierzył mocy Dziewicy z Jasnej Góry. Ale aby Pani Jasnogórska mogła zwyciężyć, uratować naród polski, potrzebowała wiary pokornego sługi. (...)
O. Marian Lubelski
Przeor z Jasnej Góry (z przedmowy do książki Czesława Ryszki "Przeor Kordecki")
Zasługi i aktualność o. Kordeckiego
Ojciec Augustyn Kordecki, wobec realnie grożącego niebezpieczeństwa, nakazał wywieźć Obraz jasnogórskiej Maryi do klasztoru w Głogówku na Śląsku. Jako roztropny dowódca poczynił odpowiednie starania w dziedzinie dyplomatycznej i militarnej, zabezpieczył należne gwarancje pokojowe jako miejscu kultu religijnego, a także przygotował fortecę logistycznie do dłuższych działań wojskowych. Wykazał dalekowzroczność polityczną w ujęciu polskiej "racji stanu": przedłożył "dobro wspólne" - które upatrywał w niepodległości i suwerenności Rzeczypospolitej - nad partykularne i krótkowzroczne "racje polityczne" uległych wobec najeźdźców grup szlacheckich i możnowładczych.
Patriotyczna osobowość ojca A. Kordeckiego pozostaje aktualna w odniesieniu do współczesnych działań wiążących się z miłością "ziemskiej ojczyzny", jak i duszpasterskim wymiarem kształtowania świadomości narodowej, podejmowanym przez paulinów polskich. Widoczne jest to zwłaszcza w kulcie Królowej Polski krzewionym nieprzerwanie do dzisiaj przez współbraci Koreckiego. Reszta znana jest Bogu oraz Tej, Której Kordecki wiernie służył.
O. StanisŁaw Tomoń
rzecznik prasowy Jasnej Góry