W Dzienniczku Św. Siostry Faustyny czytamy słowa: "Nie zazna ludzkość uspokojenia, póki się nie zwróci z ufnością do Mojego Miłosierdzia". Ani to groźba, ani to przepowiadanie przyszłości. To jest odwieczne wezwanie ludzkości, ponowione w czasach, w których globalne i światowe więzy przemienić mogą i dobro i nieszczęście, prawie w mgnieniu oka, jako wieści i obrazy, ale przede wszystkim jako modele życia ludzi. Co w nich jest urodzajną ziemią dla Ewangelii pokoju? Co w nich ziemią twardą i oporną, ile w nich nie jest ludzkości, wrogości i dla człowieka, i dla Boga? Jakże budować lepszy świat, lepsze jutro, lepsze mieszkanie dla ludzi, jeżeli...
Tak przychodzi nam na pamięć wydarzenie, o którym mówi Księga Rodzaju: budowa wieży Babel. Miała być znakiem mocy i umiejętności człowieka, wspólnotą nowego świata - a stała się okazją do rozejścia się ludzi, którzy stracili umiejętność porozumiewania się między sobą. Bo brakło im Tego, który chciał być natchnieniem i gwarantem, i uzasadnieniem jedności.
Brzmią w uszach słowa Pana Jezusa, kiedy czytam o innym wydarzeniu ze Starego Przymierza opowiedzianym w Księdze Daniela. Prorok wyjaśnia wizję królowi perskiemu Nabuchodonozorowi. "Kolos na glinianych nogach" - to określenie przeszło na wieki do mądrości narodów. Tłumaczy upadek, niestałość i niepewność, nawet, wydawałoby się, najdoskonalszej cywilizacji. Nie brak w niej najszlachetniejszych poglądów wiedzy, umiejętności, budzącej podziw potęgi opartych na rozumie i zdumiewającej sprawności techniki. Niespójne są podwaliny (biblijne "nogi" kolosa), brak gwaranta porozumienia w tym, co może zapewnić jedność, brak odniesienia do źródeł postępu i jego celów, jedności między ludźmi. - Kiedy przyszedł dzień 11 września 2001, na Manhattanie waliły się symbole chorej cywilizacji świata, który wszedł w trzecie tysiąclecie. Jak odbudować nie tylko symbole wielkości człowieka i jego pragnień, ale przede wszystkim czym zabezpieczyć zagrożone losy ludzkości? Jedenastego września usłyszałem głos dziennikarki - świadka katastrofy w Nowym Jorku - a był to krzyk: Boże!
"Nie zazna ludzkość uspokojenia, póki się nie zwróci z ufnością do Mojego Miłosierdzia". Zwrot z ufnością do Boga, który jest miłością, należy do zasadniczych odniesień, postaw człowieka. Nie są one doraźnym ratunkiem w życiowych zagrożeniach. Są otwarciem na Boga, który w Jezusie jest drogą, prawdą i życiem, mądrością i mocą, i miarą. Bóg jest miłością, nasz Bóg jest Bogiem z nami, zamieszkałym wśród nas, Emmanuelem. W liturgii wielkopostnej Kościół tak się modli: "Panie Jezu Chryste, przez Twoją śmierć Bóg Ojciec wprowadził pokój między niebem i ziemią". Odtąd droga do pokoju prowadzi przez miłość Ojca Niebieskiego, którą wcielił Jego Syn, gdy przyjął w Duchu Świętym naturę ludzką i ofiarował się w bolesnej męce i śmierci za zbawienie nasze i całego świata. "Zwrot z ufnością" jest nieustannym przyjmowaniem przykazania i prawa miłości Boga i bliźniego jak siebie samego. Kto pragnie pokoju, ten nie czekając na nawrócenie innych, powraca do Miłosiernego Ojca, dając się prowadzić Duchowi Świętemu, żeby ofiarować Mu ciało i krew, duszę i bóstwo, Jego najmilszego Syna Jezusa Chrystusa, na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata.
Kraków, dnia 11 kwietnia 2003 r.