W tym roku potrzeby oświatowe polskich samorządów wynoszą 145 mld zł plus waloryzacja. Tymczasem rząd przeznaczył na ten cel 102 mld. Sytuacja nie jest wyjątkowa. Od wielu lat samorządy dokładają z własnych dochodów na oświatę i wychowanie oraz edukacyjną opiekę wychowawczą, czyli zadania, które powinny być finansowane z budżetu państwa. Ponieważ to dokładanie coraz bardziej paraliżuje lokalne budżety, to samorządy coraz głośniej upominają się o brakujące kwoty, gdyż zgodnie z nową ustawą o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, szans na dodatkowe pieniądze na oświatę w zasadzie nie ma.
Koniecznie w tym roku
Właśnie sposób finansowania oświaty jest w tym roku głównym tematem obrad Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. 23 kwietnia korporacje reprezentujące stronę samorządową w tej komisji przekazały stronie rządowej dokument Konieczne zmiany w systemie finansowania zadań samorządu terytorialnego w obszarze oświaty i wychowania. To w nim wykazały, że finansowanie ze strony rządu jest zaniżone o prawie 45 mld zł. Uzupełnienie tych środków byłoby oczywiście najprostszą drogą do załatwienia sprawy. Nie rozwiązuje to jednak problemu błędów w systemie finansowania zadań oświatowych na przyszłość.
„W oświacie dużo się dzieje, dlatego w najbliższym czasie muszą zapaść konkretne decyzje. Jako samorządy oczekujemy zmian w przepisach. Oczywiście chcielibyśmy, żeby nasze postulaty znalazły odzwierciedlenie w ministerialnych projektach, bo musimy wiedzieć, na czym stoimy, jak planować przyszłość” – powiedziała w wywiadzie dla Portalu Samorządowego Anna Grygierek, burmistrz Strumienia i współprzewodnicząca Zespołu ds. Edukacji, Kultury i Sportu przy Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Oprócz kwestii brakujących pieniędzy, których nie da się inaczej rozliczyć jak tylko poprzez ponowne wyliczenie potrzeb oświatowych jednostek samorządu terytorialnego, samorządowcy wskazują także na konieczność innych zmian podyktowanych między innymi demografią.
„Uważamy za konieczne naprawienie błędów dotyczących wyliczenia potrzeb oświatowych na rok 2025 oraz wprowadzenie zmian, które wyeliminują je w kolejnych latach. Racjonalne finansowanie oświaty powinno bowiem odpowiadać potrzebom w wystandaryzowanym zakresie” – wskazano w dokumencie przekazanym rządowi.
Zmiany, zmiany…
Propozycje działań mają doprowadzić do obniżenia kosztów oświaty ponoszonych zarówno przez jednostki samorządu terytorialnego, jak i Skarb Państwa. Obejmują one obszary, które zdaniem strony samorządowej należałoby wprowadzić jeszcze w tym roku.
W pierwszej z propozycji chodzi o ustawowe uregulowanie minimalnej liczby dzieci w oddziale, poniżej której nie jest możliwe realizowanie właściwego procesu edukacyjno-wychowawczego dziecka, a więc samorząd nie będzie musiał organizować oddziału czy klasy.
W sytuacji zmian demograficznych, a więc stałego obniżenia się liczby dzieci w systemie, samorządy chcą mieć także wpływ na podaż miejsc w placówkach oświatowych.
„Samorząd powinien posiadać wyłączną kompetencję w zakresie możliwości udzielania bądź odmowy udzielania zezwolenia na założenie placówek publicznych prowadzonych przez inne niż jednostki samorządu terytorialnego podmioty, jeżeli ma miejsca dla uczniów w swoich placówkach. Zezwolenie powinno być wydawane na określony czas, na przykład na pięć lat, oraz uwzględniać maksymalną liczbę oddziałów i uczniów” – czytamy w dokumencie.
Zdaniem samorządowców niepubliczne placówki nie mogą się rozrastać w niekontrolowanym tempie, gdyż placówka zakładana dla deklarowanej liczby uczniów potem przyjmuje ich kilkakrotnie więcej. Dotacje powinny otrzymywać jedynie te, które uzupełniają sieć oświatową na danym terenie.
„Powinny zaistnieć zmiany w tej przestrzeni. Obecnie gminy mają zbyt dużo wolnych miejsc w publicznych przedszkolach, a i tak muszą uczestniczyć we współfinansowaniu oświaty niepublicznej. Na ten moment skutki niżu demograficznego dotyczą przede wszystkim placówek publicznych. To wspólnota samorządowa podejmowała decyzje o budowie infrastruktury oświatowej, która za chwilę będzie świeciła pustkami, często ograniczając inne potrzeby inwestycyjne” – powiedziała Anna Grygierek.
Strona samorządowa proponuje również zmiany w finansowaniu niepublicznych szkół dla dorosłych, dla których wypłacanie dotacji powinno być związane z efektem, czyli za każdego słuchacza, który zdał egzamin maturalny potwierdzający kwalifikacje zawodowe, a nie jak jest obecnie – za frekwencję.
Strona samorządowa wnosi też o zniesienie ograniczeń dotyczących organizacji w szkołach oddziałów specjalnych i integracyjnych dla uczniów z różnymi niepełnosprawnościami. Decyzja w tym zakresie powinna należeć do wyłącznej kompetencji dyrektora placówki, który uwzględni indywidualne potrzeby, możliwości i ograniczenia dla konkretnych uczniów. Kolejny postulat dotyczy zweryfikowania przepisów regulujących proces orzekania o potrzebie kształcenia specjalnego uczniów, tak żeby nie wynikały one z życzenia i oczekiwania rodziców, a z autentycznych potrzeb edukacyjnych dziecka.
Przekształcić, nie likwidować
Korporacje samorządowe wskazują też, że na wysokość wydatków bieżących na edukację, a więc i potrzeb oświatowych, znaczący wpływ ma kształt sieci szkolnej. Dlatego postulują, by jednostki samorządu terytorialnego mogły samodzielnie decydować o kształcie sieci szkół i placówek oświatowych na swoim terenie. Opinia kuratora oświaty w przedmiocie przenoszenia, łączenia lub likwidacji szkoły nie powinna być wiążąca, ponieważ konsekwencje finansowe negatywnego stanowiska kuratora oświaty ponoszą wyłącznie jednostki samorządu terytorialnego. W przypadku małych gmin wiejskich swoboda organizacyjna gminy powinna też obejmować możliwość zawierania porozumienia z sąsiednią gminą o współprowadzeniu szkoły podstawowej.
„Dlatego my jako strona samorządowa dążymy do tego, żeby te przepisy zmienić, żeby one były bardziej elastyczne. Żeby pokazać mieszkańcom, że nie zawsze chcemy całkowicie likwidować szkołę, tylko powołać w jej miejsce szkołę filialną – powiedziała Anna Grygierek. – Jednocześnie chcemy, żeby ta pustoszejąca infrastruktura szkolna mogła być wykorzystana na inne cele – świetlice, dodatkowe zajęcia prowadzone popołudniami. Obecne przepisy mocno to utrudniają”.
Ze względu na demografię zmiany w sposobie funkcjonowania placówek oświatowych są nieuniknione – uważa Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca i współprzewodniczący Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Jego zdaniem dyskusja na temat tych zmian musi się rozpocząć w obliczu depopulacji i tego, że już w tym roku samorządowe przedszkola pustoszeją, a za trzy lata te puste przedszkola zmienią się w puste szkoły.