Logo Przewdonik Katolicki

Pogodzić zwaśnionych braci

Michał Kłosowski
Ludzie oceniają szkody wyrządzone przez izraelskie bombardowanie Deir al-Balah w środkowej Strefie Gazy, 9 lutego 2024 r. | fot. Majdi Fathi/NurPhoto/Getty Images

W krótkim czasie Franciszek napisał dwa listy: do Żydów i do muzułmanów. Utrzymywanie relacji z obiema stronami nie jest jednak łatwe. Zwłaszcza że problemów przybywa. Ostatnim jest wojna w Strefie Gazy.

Trzy elementy – wewnętrzna dynamika konfliktu izraelsko-palestyńskiego, teologiczne podejście do judaizmu i międzyreligijne balansowanie w relacjach z islamem – są składowymi papieskiej polityki wobec wojny w Ziemi Świętej. Wyrażone w ostatnich działaniach Franciszka – w tym w niedawnym „liście do braci i sióstr Żydów” oraz przesłaniu skierowanym do świata arabskiego z okazji wręczenia tegorocznej Nagrody Zayeda – nie wróżą jednak dobrze na przyszłość. Nawet Watykan nie zawsze może siedzieć okrakiem na barykadzie.

Początki dialogu
Kiedy kard. Jorge Mario Bergoglio został wybrany na papieża w 2013 r., wśród osób zaangażowanych w dialog żydowsko-katolicki zapanowała radość. Nowy papież wniósł znaczące tło kulturowe i społeczne do trudnych relacji. Argentyna ma bowiem największą populację żydowską w Ameryce Łacińskiej i szóstą co do wielkości poza Izraelem. Dość powiedzieć, że pierwszy koszerny McDonald’s poza Izraelem znajdował się w centrum handlowym w Buenos Aires. Jako metropolita argentyńskiej stolicy, kard. Bergoglio kultywował więc bliskie relacje z Żydami, w tym z argentyńskim rabinem Abrahamem Skórką, którego nazywał swoim przyjacielem. Razem napisali książkę Na niebie i ziemi.
Od czasu wyboru kard. Bergoglio na Stolicę Piotrową kontakty te były więc kontynuowane, obejmując wizyty w Izraelu w 2014 r. i rzymskiej synagodze w 2016 r., a także regularne audiencje i spotkania z żydowskimi przywódcami w Watykanie. Papież często też wyrażał zaniepokojenie antysemityzmem, również w regularnie udzielanych włoskiej telewizji wywiadach.
A jednak w obliczu wojny w Ziemi Świętej faktem stało się, że Watykan papieża Franciszka ma problem z Izraelem, również w kontekście prób budowy dialogu ze światem arabskim, którego rola w globalnej grze wzrasta.

Polityka Ziemi Świętej
Do pewnego stopnia kwestia ta ma podłoże polityczne, związane po pierwsze z następującym przebiegunowaniem świata, a po drugie z instynktowną sympatią, jaką pierwszy w historii papież z krajów rozwijających się czuje do sprawy palestyńskiej, rozumianej jako chęć uzyskania przez Palestyńczyków niepodległości.
Podczas podróży do Ziemi Świętej w 2014 r. Franciszek zaimprowizował modlitwę przy murze w Betlejem, pod graffiti z napisem „Wolna Palestyna”, co wielu Izraelczyków uznało za agitację. Palestyński prezydent Mahmud Abbas natychmiast obiecał wówczas stworzenie znaczka pocztowego upamiętniającego ten moment, podczas gdy izraelski premier Binjamin Netanjahu wezwał papieża do złożenia nieplanowanej wizyty następnego dnia w miejscu pamięci izraelskich ofiar terroryzmu.
Niecały rok po tej wizycie, w czerwcu 2015 r., Watykan podpisał też pierwszy w historii traktat z oficjalnie wówczas już uznanym „państwem palestyńskim”, co wywołało wściekłość w wielu kręgach w Izraelu, zwłaszcza w Knesecie. Był to bowiem początek prac nad tym, by amerykański prezydent wprowadził w życie tzw. ustawę o ambasadzie w Jerozolimie z 1995 r. (Jerusalem Embassy Act). Stało się to ostatecznie w grudniu 2017 r., kiedy Donald Trump de facto uznał Jerozolimę za stolicę Izraela i nakazał przeniesienie tam amerykańskiej ambasady.
Nie bez znaczenia dla relacji watykańsko-izraelskich był też fakt, że Franciszek niedawno opóźnił spotkanie z grupą członków rodzin izraelskich zakładników, porwanych przez Hamas, o które pierwotnie prosił w październiku. Ze względu na to, że był zbyt zajęty Synodem Biskupów, zostało ono odłożone do momentu, gdy będzie mógł spotkać się tego samego dnia z grupą krewnych osób ze Strefy Gazy dotkniętych wojną.

Teologia konfliktu
Istnieje również teologiczny wymiar niepokoju, jaki Franciszek wywołał w kręgach żydowskich. Mowa zwłaszcza o jego częstych odniesieniach do „faryzeuszy”. Doprowadziło to do wypowiedzenia w 2017 r. gorzkich słów przez włoskiego rabina Giuseppe Larasa, byłego naczelnego rabina Mediolanu i emerytowanego przewodniczącego Włoskiego Zgromadzenia Rabinicznego, który oskarżył wówczas papieża o pośrednie promowanie odrodzenia marcjonizmu – herezji, która przeciwstawiała złośliwego i mściwego Boga judaizmu kochającemu i miłosiernemu Bogu chrześcijaństwa.
Kontrowersje w podobnym duchu wybuchły po komentarzu Franciszka z sierpnia 2021 r., w którym stwierdził, że żydowska Tora nie „daje życia”, w przeciwieństwie do Ewangelii. „Nie oferuje spełnienia obietnicy, ponieważ nie jest w stanie jej spełnić” – powiedział papież, dodając, że „ci, którzy szukają życia, muszą szukać obietnicy i jej spełnienia w Chrystusie”. Po tych słowach – chyba jednak nie bardzo zaskakujących jak na głowę Kościoła – rabin Rason Arussi, przewodniczący Komisji Naczelnego Rabinatu Izraela ds. Dialogu ze Stolicą Apostolską, oraz rabin David Sandmel, wiceprzewodniczący Międzynarodowego Żydowskiego Komitetu Konsultacji Międzyreligijnych z siedzibą w Nowym Jorku, napisali do Watykanu listy z prośbą o wyjaśnienia.
Nie chodzi jednak o to, że ktokolwiek podejrzewa Franciszka o odrzucenie teologicznego postępu w katolickim rozumieniu relacji z judaizmem, jakie miało miejsce w ostatnim półwieczu. Wiele się przecież zmieniło od czasu deklaracji Nostra aetate – dokumentu Soboru Watykańskiego II na temat stosunków z judaizmem. Chodzi przede wszystkim o odbiór wypowiadanych spostrzeżeń i przełożenie ich na retorykę, jak i program duszpasterski papieża. I o obawy, jakie część środowisk żydowskich formułuje w kontekście watykańskich relacji z państwami arabskimi.

Balans z islamem
Wiele zmieniło się bowiem nie tylko w relacjach z judaizmem, ale także – a może zwłaszcza – w relacjach z islamem. Świadczą o tym papieskie pielgrzymki, z których wiele odbywa się w rejony historycznie powiązane z religią Mahometa. W świecie żydowskim zdaje się nawet rodzić to przekonanie, że kampania Franciszka na rzecz budowania mostów z islamem odbywa się kosztem solidarności z Żydami.
Ta kwestia została podniesiona przez Lucettę Scaraffię, byłą redaktorkę kobiecej wkładki do watykańskiej gazety „L’Osservatore Romano”, która skarżyła się na rodzące się relacje papieża z Wielkim Imamem meczetu Al-Azhar w Kairze, Ahmedem el-Tayebem. Scaraffia dziwiła się, że Franciszek nawiązuje stosunki z imamem mającym tendencję do wygłaszania antysemickich uwag „co dwie minuty”.
Sceptyczne i zatroskane głosy słychać było także niedawno, kiedy szef Biura Prasowego Watykanu Matteo Bruni ogłosił, że w dniach 1–3 grudnia 2023 r. papież Franciszek weźmie udział w odbywającej się wówczas w Dubaju Konferencji Klimatycznej Organizacji Narodów Zjednoczonych, COP28 (na którą jednak papież ostatecznie nie poleciał).
Fenomen dialogu ze światem arabskim (czy szerzej: muzułmańskim) podczas pontyfikatu papieża Franciszka rozbić można jednak na kilka elementów, grupując je w przestrzeniach dotyczących spraw politycznych, religijnych oraz teologicznych. W końcu jednak, nie mniej istotnym elementem jest kwestia komunikacji i wizerunku, a także fenomenu „globalizacji religii”, dokonującego się za sprawą kultury masowej i technologii, oraz głoszenie i ewangelizacja pod wszystkimi w zasadzie szerokościami geograficznymi świata. Globalny Kościół to – zwłaszcza na Południu – wspólnota, mierząca się w dużej mierze z relacjami z islamem właśnie.

Zbrodnie obu stron
Te trzy źródła papieskich działań – wewnętrzna dynamika konfliktu izraelsko-palestyńskiego, teologiczne podejście do judaizmu i międzyreligijne balansowanie w relacjach z islamem – zdają się wyznaczać papieskie podejście do tego, co dzieje się obecnie w Ziemi Świętej.
Zanim jednak stało się to jasne, na Franciszka spadła fala krytyki za jego reakcję na wojnę w Strefie Gazy. W połowie października 2023 r. francuski filozof Alain Finkielkraut, syn polskiego Żyda, który przeżył Auschwitz, stwierdził, że Franciszek „jest teraz całkowicie zdyskredytowany” za to, że nie stawił czoła rzeczywistości terroryzmu inspirowanego przez islam i „stanowi katastrofę dla Kościoła i Europy”. Podobną frustrację w innych kręgach żydowskich można jednak było usłyszeć po tym, jak papież zasadniczo oskarżył obie strony konfliktu w Strefie Gazy o „terroryzm”. Czy oznacza to całkowite zdyskredytowanie papiestwa? Nie jest przecież odkryciem, że współczesne wojny mają zupełnie inny charakter niż te toczone wcześniej.
Żeby było jasne, nie jest tak, że nie ma dobrych wiadomości w relacjach żydowsko-katolickich. Na przykład pod koniec października Światowy Kongres Żydów otworzył „przedstawicielstwo przy Stolicy Apostolskiej” w Rzymie. Ogólnie rzecz biorąc dialog, który został zbudowany w ciągu prawie 60 lat od wydania Nostra aetate, jest stabilny i mało prawdopodobne, aby po prostu rozpadł się z dnia na dzień, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że obie strony mają żywe motywy, aby do tego nie dopuścić.

Rosnące napięcie
Wojna w Strefie Gazy zbiera ogromne żniwo. Dla Franciszka, który wyraźnie aspiruje do bycia twórcą pokoju, niewątpliwie byłoby to szczególnie bolesne, gdyby jego relacje z Żydami i judaizmem znalazły się wśród jej ofiar.
„Moje serce jest blisko was, Ziemi Świętej, wszystkich narodów, które ją zamieszkują, Izraelczyków i Palestyńczyków, i modlę się, aby pragnienie pokoju zwyciężyło we wszystkich. Chcę, abyście wiedzieli, że jesteście blisko mojego serca i serca Kościoła” – takie słowa Franciszek skierował do „ żydowskich braci i sióstr w Izraelu” w liście wysłanym do Karmy Ben Johanana. Ten teolog dialogu żydowsko-chrześcijańskiego był w ostatnich tygodniach jednym z promotorów apelu do papieża, który został podpisany przez około 400 rabinów i uczonych, wzywających do wzmocnienia przyjaźni żydowsko-chrześcijańskiej po tragedii z 7 października. „Jesteśmy głęboko wdzięczni za zaufanie i ducha przyjaźni, z jakim papież, a wraz z nim cały Kościół, starał się potwierdzić szczególne relacje, które łączą nasze społeczności, katolicką i żydowską” – napisał.
W swoim liście z 2 lutego papież przypomniał, że Ziemia Święta nie jest niestety wyłączona z zamieszania, które ogarnia świat i stanowi prawdziwą „fragmentaryczną trzecią wojnę światową”, która powoduje powszechne „obawy i ból”. Papież zauważył wówczas, że trwająca wojna „wytworzyła postawy podziału w światowej opinii publicznej, co czasami skutkuje formami antysemityzmu i antyjudaizmu”. „Mogę tylko powtórzyć, że (...) relacja, która łączy nas z wami, jest szczególna i wyjątkowa, nigdy nie przesłaniając oczywiście relacji, jaką Kościół ma z innymi i zaangażowania wobec nich” – napisał papież. „Ścieżka, którą Kościół kroczył z wami, starożytnym ludem przymierza, odrzuca każdą formę antyjudaizmu i antysemityzmu, jednoznacznie potępiając przejawy nienawiści wobec Żydów i judaizmu jako grzech przeciwko Bogu” – czytamy w liście Franciszka.
Odnosząc się do listu przekazanego mu przez rabinów i uczonych dialogu żydowsko-chrześcijańskiego, papież powiedział, że bardzo go docenia. „Czuję pragnienie zapewnienia was o mojej bliskości i uczuciu. Obejmuję każdego z was, a zwłaszcza tych, którzy są pochłonięci udręką, bólem, strachem, a nawet gniewem” – czytamy w liście. „Razem z wami opłakujemy zabitych, rannych, straumatyzowanych, błagając Boga Ojca, aby interweniował i położył kres wojnie i nienawiści”. Na zakończenie listu wyraził nadzieję, że wszyscy mogą pracować na rzecz pokoju: „Wciąż mamy wiele do zrobienia razem, aby zapewnić, że świat, który zostawimy tym, którzy przyjdą po nas, będzie lepszy, ale jestem pewien, że będziemy w stanie kontynuować wspólną pracę w tym kierunku”.

List do jednych i list do drugich
Jeśli papież Franciszek chciał wysłać list otwarty do Żydów w Izraelu, aby przypomnieć im, że antysemityzm jest grzechem w oczach Boga, i podkreślić, że w jego sercu zajmują oni szczególne miejsce, to realizując swoją politykę balansowania, kilka dni później wysłał wiadomość do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, aby przypomnieć o dokumencie o braterstwie ludzi, podpisanym pięć lat temu w Abu Zabi w obecności prezydenta ZEA i imama el-Tayeba z Kairu. Od tamtego czasu co roku odbywa się ceremonia wręczenia nagrody trzem wybitnym osobistościom, które szczególnie zasłużyły się w budowaniu mostów dialogu.
Franciszek w przesłanym tekście laudacji ubolewa nad „skutkami braku braterskiej solidarności” na świecie, spowodowanymi zniszczeniem środowiska i degradacją społeczną, potępia „mroczne cienie niesprawiedliwości, nienawiści i wojny na rzecz jasności globalnej wspólnoty naznaczonej tymi wartościami, które widzimy w różnych wysiłkach tegorocznych laureatów. Wśród nich tolerancyjna miłość do tych, którzy są inni, autentyczna troska o biednych i chorych, zwłaszcza dzieci, oraz chęć pomocy w rehabilitacji więźniów i ich reintegracji ze społeczeństwem”. Ani słowem wprost nie wspomina o wojnie w Strefie Gazy, jednak przesłanie jest jasne: niezdolność do znalezienia w sobie miłosierdzia i szans przebaczenia jest winą wszystkich zaangażowanych stron.
W dokumencie z Abu Zabi podpisanym pięć lat temu podkreślono wspólną drogę, którą muzułmanie i katolicy zamierzają obrać, aby rozładować światowe napięcia. Jak na razie, jest wprost przeciwnie: napięć na świecie przybywa. Czy to znaczy, że papieski pomysł na pogodzenie zwaśnionych braci nie działa? Na taką tezę chyba zbyt wcześnie. Faktem jest, że jeśli w świecie dzieje się zło, to trzeba je nazwać. Także po to, by móc liczyć na trwalszy niż tylko tymczasowy pokój.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki