Logo Przewdonik Katolicki

Sztuka wychylona w przyszłość

Małgorzata Bilska
rys. Zosia Komorowska/PK

Rozmowa Joanną Paciorek

14 listopada w Warszawie odbył się wernisaż trzeciej wystawy w ramach akcji Teologii Politycznej „Namalować katolicyzm od nowa”. Tegoroczny temat to druga tajemnica różańca, czyli nawiedzenie świętej Elżbiety. Wydarzeniu towarzyszy m.in. konferencja naukowa o sztuce sakralnej. Co nowego pokażecie w tej odsłonie?
– Wiele nowych rzeczy zaplanowanych jest już po wernisażu. 16 listopada odbyła się konferencja naukowa, której zapis jest dostępny na stronie teologiapolityczna.pl. Ponadto planujemy pięć osobnych spotkań dotyczących naszej wystawy, podczas których odbędą się dyskusje teologów, biblistów i krytyków sztuki. Będzie m.in. wykład ks. prof. Marka Starowieyskiego poświęcony scenie nawiedzenia. Zapraszam do katedry warszawsko-praskiej: 22 i 28 listopada, 3 i 10 grudnia oraz 9 stycznia. Poza tym nasze wydawnictwo planuje nową serię wydawniczą: cykl książek „Sztuka. Kultura. Teologia. Namalować katolicyzm od nowa” na temat teologii, filozofii i sztuki sakralnej. Zainauguruje go zbiór tekstów ks. Janusza Pasierba Kult i kultura.
Ponieważ co roku chcemy się zająć kolejną tajemnicą różańca, dla nas najważniejszy jest temat: druga tajemnica radosna. Artyści poświęcili jej dwadzieścia obrazów. Ukazują one niezwykłe spotkanie dwóch bliskich sobie kobiet, będące zarazem spotkaniem Starego i Nowego Testamentu: Jana Chrzciciela – ostatniego proroka Starego Testamentu i Jezusa – zapowiedzianego Mesjasza. Obie kobiety były przecież w ciąży. Jest to tajemnica piękna, wzruszająca, głęboka, ale też trudna. Zrozumienie jej licznych wymiarów duchowych i teologicznych, jak też poznanie tradycji malarskiej, wymaga dużego zaangażowania ze strony twórców i organizatorów.

Mało kto planuje dziś wydarzenie kulturalne 20 lat do przodu… Czy zawsze będzie to stała liczba prac? Ci sami artyści?
– Tak, chcemy pracować w tym samym kręgu. Wybraliśmy się razem w długą podróż. Nie szukamy fajerwerków tylko wspólnoty. Czy to się uda? Nie wiemy. Co roku dopraszamy jednego młodego artystę. Dbamy o to, aby prezentować różne wrażliwości. Obrazy przedstawiają Tradycję, ale także bardzo współczesne interpretacje tematu. Mam nadzieję, że potrzebę wielogłosu zaspokoją inne środowiska, które pójdą naszym śladem. Przykładem jest krąg znakomitych malarzy inspirujących się tradycją Wschodu, zgromadzonych wokół Mateusza Środonia i Fundacji Dobry Grunt.

Poza sztuką sakralną wchodzicie w sferę rozmów o różańcu. Znam sporo tzw. katolickich intelektualistów, których drażni pobożność maryjna. Największy problem z obrazem Maryi mają jednak – co wiemy z badań – młode kobiety, które nie mieszczą się w „niewieściej foremce”. Czy jako autorka książki Mama w pracy widzisz tu potencjał pisania od nowa o tym, co kobiece? Spotkanie Miriam i Elżbiety powinny chyba komentować kobiety, bo tradycja i tak zmusiła nas do przyjęcia wytworu wyobraźni tylko panów. Przez wieki pisano o nas, ale bez nas.
– Dla nas różaniec jest niezwykle istotny. To najważniejsza i z pewnością najpopularniejsza modlitwa medytacyjna, która pozwala rozważać główne prawdy wiary. Sprawdziła się przez wieki. Wierzę, że można jej zaufać. Spotkanie Miriam i Elżbiety mnie samą pobudza też do refleksji nad współczesnymi i ważnymi problemami, które dotyczą zarówno kobiet, jak i mężczyzn: otwartością na życie, miłością, odpowiedzialnością, wiernością. Ale i niepłodnością dotykającą tak wielu par. Myślę, że znaleźć tu można obraz Maryi, który przemawia zarówno do starszego, jak i do młodszego pokolenia.

Końcowy dokument Synodu Biskupów wezwał do nawrócenia w obszarze relacji. Encyklika Dilexit nos dowartościowuje serce i emocje. Papież uczy: Bóg to współczucie, troska i czułość. Te cechy zawsze przypisywano kobietom, co dyskredytowało je w dziedzinie nauki, decyzji, władzy. Czy malowanie katolicyzmu od nowa czyta „znaki czasu”?
– Mam nadzieję, że będziemy potrafili rozeznać znaki czasu. Nasz projekt – jak wszystko w kulturze katolickiej – odbywa się w dialogu między przeszłością a teraźniejszością. Czas i jego duch z pewnością przenika pracę artystów. Jednak wychylenie w teraźniejszość i przyszłość nie oznacza zakwestionowania wierności Dobrej Nowinie i Tradycji. Chcemy być uważni i zachowywać mądrą równowagę.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki