Logo Przewdonik Katolicki

Co to znaczy być uczniem Chrystusa

Papież Franciszek prowadzi audiencję generalną w Sali Audiencyjnej Pawła VI. Watykan, 10 stycznia br.

Nauczanie papieskie

Dwóch uczniów dzięki świadectwu Jana Chrzciciela zaczęło podążać za Jezusem, a On, „ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?»”. To pierwsze słowa, jakie Jezus do nich kieruje: przede wszystkim zaprasza ich do spojrzenia w głąb siebie, do zadania sobie pytania o pragnienia, jakie noszą w swoich sercach. „Czego szukasz? Pan nie chce czynić prozelitów, nie chce czynić powierzchownych „zwolenników”, Pan pragnie osób, które stawiają sobie pytania i pozwalają, aby Jego Słowo stanowiło dla nich wyzwanie. Dlatego, aby być uczniem Jezusa, trzeba przede wszystkim Go szukać, następnie mieć otwarte serce, poszukujące, a nie serce zaspokojone czy usatysfakcjonowane.
Czego szukali pierwsi uczniowie poprzez drugi czasownik: mieszkać? Nie szukali wiadomości czy informacji o Bogu, znaków czy cudów, ale chcieli spotkać Jezusa, spotkać Mesjasza, rozmawiać z Nim, przebywać z Nim, słuchać Go. Pierwsze pytanie przez nich stawiane brzmi: „Gdzie mieszkasz?”. A Chrystus zaprasza ich do przebywania z Nim: „Chodźcie, a zobaczycie”. Być z  Nim, przebywać z Nim, to najważniejsze dla ucznia Pana. Jednym słowem wiara nie jest teorią, lecz spotkaniem, jest pójściem i zobaczeniem, gdzie mieszka Pan, i przebywaniem z Nim. Trzeba spotkać Pana i z Nim przebywać.
Szukać, mieszkać i w końcu głosić. Uczniowie szukali Jezusa, a następnie poszli z Nim i pozostali z Nim przez cały wieczór. A teraz trzeba głosić. Potem wracają i ogłaszają. Szukają, przebywają, głoszą. Czy szukam Jezusa? Czy trwam w Jezusie? Czy mam odwagę głosić Jezusa?
Anioł Pański, niedziela 14 stycznia

Pierwszą formą opieki, jakiej potrzebujemy w chorobie, jest bliskość pełna współczucia i czułości. Dlatego opieka nad chorym oznacza przede wszystkim troskę o jego relacje, wszystkie jego relacje: z Bogiem, z innymi – rodziną, przyjaciółmi, pracownikami służby zdrowia – ze stworzeniem, z samym sobą. Czy jest to możliwe? Tak, jest to możliwe i wszyscy jesteśmy wezwani do zaangażowania się, aby tak się stało. Spójrzmy na obraz Dobrego Samarytanina, na jego zdolność do zwolnienia kroku i stania się bliźnim, na czułość, z jaką koi rany cierpiącego brata.
Pamiętajmy o tej centralnej prawdzie naszego życia: przyszliśmy na świat, ponieważ ktoś nas przyjął, jesteśmy stworzeni do miłości, jesteśmy powołani do komunii i braterstwa. Ten wymiar naszego jestestwa podtrzymuje nas szczególnie w okresach choroby i słabości i jest pierwszą terapią, którą musimy wszyscy razem zastosować, aby uleczyć choroby społeczeństwa, w którym żyjemy.
Wam, którzy doświadczacie choroby, czy to przejściowej, czy przewlekłej, chciałbym powiedzieć: nie wstydźcie się swojego pragnienia bliskości i czułości! Nie ukrywajcie go i nigdy nie myślcie, że jesteście ciężarem dla innych. Sytuacja osób chorych zachęca wszystkich do zahamowania nadmiernego tempa, w którym jesteśmy zanurzeni, i do odnalezienia siebie.
Orędzie na 32. Światowy Dzień Chorego, który będziemy obchodzić 11 lutego

Starożytni ojcowie nazywali wadę obżarstwa słowem gastrimargia, co można przetłumaczyć jako „szaleństwo żołądka”, łakomstwo jest „szaleństwem żołądka”. Istnieje też to przysłowie, że powinniśmy jeść, aby żyć, a nie żyć, aby jeść – to „szaleństwo żołądka”. Jest to wada, która wszczepia się w jednej z naszych żywotnych potrzeb, jak odżywianie. Uważajmy na to.
Jeśli odczytujemy to ze społecznego punktu widzenia, to łakomstwo jest prawdopodobnie wadą najbardziej niebezpieczną, która zabija planetę. Ponieważ grzech tych, którzy ulegają przed kawałkiem tortu, nie powoduje w sumie wielkiego zła, ale żarłoczność, z jaką od kilku stuleci wznieciliśmy szaleństwo w kierunku dóbr planety, zagraża przyszłości wszystkich. Rzuciliśmy się na wszystko, by stać się panami wszystkiego, tymczasem wszystko zostało powierzone naszej pieczy, a  nie naszemu wyzyskowi. Oto wielki grzech, szaleństwo żołądka: porzuciliśmy imię ludzi, by przyjąć inne – „konsumenci”. Dzisiaj w życiu społecznym mówi się w ten sposób – „konsumenci”. Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, że ktoś zaczął nas tak nazywać. Zostaliśmy stworzeni, aby być mężczyznami i kobietami „eucharystycznymi”, zdolnymi do dziękczynienia, powściągliwymi w korzystaniu z ziemi, a istnieje natomiast niebezpieczeństwo zamienienia się w drapieżników. Teraz zdajemy sobie sprawę, że ta forma „łakomstwa” wyrządziła światu wiele szkód. Prośmy Pana, aby pomógł nam na drodze wstrzemięźliwości, aby wszelkie formy obżarstwa nie zawładnęły naszym życiem.
Audiencja ogólna, środa 10 stycznia
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki