Pod nimi, na trawie, rozsiadły się wtedy grupki turystów i trwał nieustanny piknik, do którego zresztą dołączyliśmy po zwiedzeniu zabytku. Celebrowaliśmy czas, wspólnotę i otaczające nas piękno, nieśpiesznie jedząc prosty posiłek, a to wszystko pod łaskawym cieniem przysadzistych drzewek z wąskimi listkami. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że są one obrazem nieśmiertelności i ascezy, sposobem, w jaki Stwórca opowiada o niezmienności swojej obietnicy danej człowiekowi oraz znaczeniu wyrzeczenia.
Bóg ma czas
Pojawia się on także w Lumen gentium i jest zestawiony z winnicą oraz Jezusem jako krzewem winnym. Używa go św. Paweł w Liście do Rzymian (zob. Rz 11, 13–26), opisując relacje między ludem pierwszego wybrania i chrześcijanami pochodzącymi z pogan. Żydzi są szlachetną oliwką, w którą pozostali, określeni przez apostoła mianem gałązek wyciętych z dziczek, zostają wszczepieni. Korzeniem dla jednych i drugich jest jednak to samo: wiara patriarchów. Skoro za jej pośrednictwem czerpiemy z Boga, z którym dzięki niej jesteśmy złączeni, jesteśmy równi, nie ma lepszych i gorszych.
Dlaczego Paweł wybrał właśnie drzewo oliwne? To jedna z najwcześniej udomowionych przez człowieka roślin, której owoce na początku były wykorzystywane do produkcji paliwa do lamp, potem nasi przodkowie odkryli, że po odpowiedniej obróbce oliwa ma o wiele więcej zastosowań: spożywcze, lecznicze, kosmetyczne. Nauczyli się więc jej uprawy, zresztą szybko spostrzegli, że najlepiej rozmnażać ją przez ukorzenianie gałęzi i szczepienie na dzikich podkładach szlachetniejszych odmian. Apostoł w użytym przez siebie obrazie odwraca tę prawidłowość, mówiąc o szczepieniu dziczek na szlachetnej odmianie (taki rolnik musiałby być szalony…), jednak jak zwykle robi to specjalnie. Pokazuje w ten sposób żywotność korzenia i jego swego rodzaju „gościnność” polegającą na zdolności przyjęcia i podtrzymywania każdego rodzaju oliwnej gałązki. To od niej zależy, czy się w nim utrzyma, czyli czy będzie rosnąć w wierze.
Tu warto przyjrzeć się bliżej specyfice tej rośliny. Rośnie ona bardzo wolno, rozrastając się najpierw w głąb gleby i tworząc tam rozbudowany system korzeniowy. To sprawia, że nawet jeśli wycięto, a nawet spalono gaj oliwny, wkrótce drzewa odradzają się z korzenia. Do tego, by znów owocować, potrzebują wielu lat, ale powrót do życia się dokonuje. Co ciekawe, oliwki nie lubią gleby żyznej i dobrze nawodnionej, bo wtedy dają kiepskiej jakości oliwę oraz chorują. Cenią za to duże nasłonecznienie, najlepiej całkowity brak cienia, wysokie temperatury. W tak trudnych dla innych roślin (chociażby dla kapryśnej winorośli) warunkach, właściwie pielęgnowane, potrafią żyć dosłownie całe tysiąclecia – najstarsze wciąż żywe drzewa oliwne mają pomiędzy trzy a cztery tysiące lat! Już jako literalnie wiekowe nadal obficie owocują, choć nie co roku plon jest tak wysoki. W przychylnych sobie warunkach klimatycznych są odporne na choroby, ponadto drewno oliwkowe jest trudnopalne.
Pamięć
Piękna metafora życia pustelniczego i kontemplacyjnego, może dlatego tak mocno w pamięć wbiło mi się zestawienie oliwek z toskańskim dwunastowiecznym opactwem. W odniesieniu do Kościoła zaś to wyrażona inaczej obietnica Jezusa, że bramy piekielne go nie przemogą (zob. Mt 16, 18), ale też coś więcej. Paweł, sięgając po tę metaforę, pokazuje wagę tradycji i pamięci.
Wiara nie bierze się znikąd, nie jest postępowaniem za wymyślonymi mitami (zob. 2 P 1, 16), ale czerpie z gleby świadectwa tych, którzy byli przed nami i są opoką naszej wspólnoty. Co więcej, jak z naciskiem wskazuje autor Listu do Rzymian, chrześcijaństwo nie zaczęło się od grona Dwunastu. Korzeniem, z którego nieustannie czerpiemy, jest wiara patriarchów – nie bez powodu Jezus, poruszony wiarą setnika, zapowiada przyjście wielu ze wschodu i zachodu, by ucztować razem z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem (zob. Mt 8, 11). Mogę tych słów słuchać wciąż i wciąż, bo to jest o mnie, ja jestem dziczką wszczepioną w szlachetny korzeń tych, którzy przede mną podjęli ryzyko wiary. Ci, z których się wywodzę według ciała, nie należeli do fizycznego rodu Abrahama. Jednak Bóg w swojej wielkiej dobroci i mądrości umożliwił mi stanie się dzieckiem patriarchów – dzięki wierze mogę rosnąć i owocować. Bez pamięci o tych, którzy byli przede mną, bez znajomości ich drogi, wypływającej z tego nauki i siły płynącej z ich wstawiennictwa, nie wytrwam.
Trwanie
Obraz drzewa oliwnego pokazuje, jak cenna jest cierpliwość, która przekłada się na dobre zakorzenienie. Oliwka uczy nas także, że wspólnota wiernych nie musi stale owocować. Lepiej gromadzić siły na właściwy moment – nie trzeba się bać upływu czasu, bo Bóg jest jego panem. On może sprawić, że nasze życie może wydać owoce nawet wiele setek lat po tym, jak do Niego odejdziemy. Zresztą sam Jezus odradzał zbytnią troskę o dzień jutrzejszy, który ma to do siebie, że sam się będzie o siebie troszczył (zob. Mt 6, 34).
Niechęć drzewa oliwnego do tłustej gleby i dużej ilości wody oraz konieczność jego regularnego przycinania to dla mnie metafora tego, że, jak mawiał ks. Józef Tischner, Kościół najlepiej się rozwija, kiedy jest umiarkowanie prześladowany. Trudne sytuacje na ogół jednoczą ludzi, bo uczą tego, że siebie potrzebujemy. Kiedy musimy się o coś szczególnie starać, potem bardziej to cenimy, wreszcie jeśli przynależność do Kościoła kosztuje, trzeba stale pogłębiać motywację dotyczącą przynależności do niego. Nie da się wtedy uciec przed pytaniem o wierność, dylematami dotyczącymi doktryny i praktyki wiary, czasem koniecznością obrony swojego wyboru i stanowiska dotyczącego formy życia. Wracamy dzięki temu często, choć na ogół nieświadomie, do przyrzeczeń chrzcielnych, za każdym razem stając przed szansą ich odnowienia, a wraz z tym – odnowienia przymierza.
W umiłowaniu przez oliwki światła i ciepła widzę otwartość na łaskę – to, co przychodzi od Słońca wschodzącego z wysoka. Nie lubią cienia, a upał wysusza też glebę, a to nakłania roślinę, by jeszcze głębiej i mocniej wrastała w podłoże, oraz zabija wszelkiego rodzaju grzyby i wiele innych patogenów.
Piękno
Kiedy zestawimy oliwkę z cedrem lub innym drzewem, sprawia wrażenie pokracznej. Poskręcany, guzłowaty pień, często u starszych egzemplarzy wypróchniały wewnątrz, wąziutkie, jakby wyblakłe liście, niezbyt wysoka, przysadzista. Jednocześnie hojna prawie do samego końca swojego wegetowania, długowieczna i niesłychanie żywotna. Jej owoce niosą piękno, wzmocnienie, zdrowie (badania wykazały, że oliwa jest szczególnie dobroczynna dla serca, co też ma swoją wymowę), a pozyskane z niej drewno, choć są to małe kawałki, stanowi nie lada gratkę dla stolarzy. Ma piękne kolory i wyraziste słoje, a chociaż jest trudne w obróbce, to jego uroda, zapach oraz odporność na zniszczenie, także ogniem, nadają mu wielką wartość.
Kościół bywa, że przypomina drzewo oliwne także zewnętrznie, bo wydaje się pokraczny i prawie martwy. Tu jednak, idąc zresztą za radą Pana, trzeba spojrzeć na owoce (Łk 6, 44). I to nie po jednym sezonie wegetacji, ale mieć cierpliwość, czerpać łaskę dzięki modlitwie i sakramentom oraz zapuszczać coraz głębiej korzenie przez poznawanie doktryny i tradycji. A kiedy gałęzie nabrzmieją sokami, Pan pobłogosławi i zacznie się owocowanie.