Już w pierwszych zdaniach wpisu, jaki pojawił się w portalu społecznościowym 21 maja, można było dostrzec duży ładunek emocjonalny. Autorka strony „Konserwator Zabytków”, która jeszcze dwa lata temu pełniła funkcję Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, nie kryła oburzenia tym, co zobaczyła w krypcie kościoła pw. Przemienienia Pańskiego w Krakowie. Mimo rozterek, czy sam fakt nagłaśniać i upowszechniać, zdecydowała się jednak sprawę opisać i zilustrować fotografiami. „Ku refleksji, odnotowaniu momentu, kiedy cywilizacja, którą znamy, obyczaj, etyka przekroczyły krawędź, za którą jest już tylko ciemna czeluść, przepaść, z której nie ma powrotu. Ku jednoznacznemu potępieniu!” – uzasadniła swoją decyzję. Dodała, że to, co budował rygor, tabu, wiara, wreszcie kultura, zostało zerwane – nie przez barbarzyńcę, ale przez strażnika. „Czy wyobrażają sobie państwo pokaz mody w czynnej świątyni albo na cmentarzu?” – pytała.
Sacrum, sztuka i dotacja
Media szybko podchwyciły sprawę. Zareagowali również pijarzy, którzy są opiekunami i użytkownikami zarówno – jak można przeczytać na ich stronie internetowej – unikalnej na skalę całego kraju późnobarokowej świątyni, w której podziwiać można wyjątkowe iluzjonistyczne malowidła ścienne, jak i wspomnianej krypty. Jest ona znana nie tylko ze Świętych Schodów i, jak napisała wspomniana konserwator zabytków, „arcycennych, znakomitych polichromii wybitnego malarza doby późnego baroku – Andrzeja Radwańskiego”, ale od lat przede wszystkim jako miejsce powstawania artystycznych przedstawień grobu Pańskiego. Nie bez znaczenia jest fakt, że funkcjonuje tam również galeria pod nazwą „Krypta u pijarów”.
Już następnego dnia po wpisie „Konserwator Zabytków” na stronie krakowskich pijarów opublikowane zostało oświadczenie o. Józefa Tarnawskiego SP, rektora kolegium tego zakonu. Wyjaśnił on, że w krypcie „nie odbył się pokaz mody, a jedynie wystawa kreacji” (co było widać na opublikowanych przez byłą małopolską konserwator zabytków zdjęciach). Wytłumaczył też, na czym opierała się zgoda na jej zorganizowanie właśnie w tym miejscu. Z jednej strony wynikała ona z przekonania, że projektowanie mody należy do szeroko rozumianej kultury, „a Krypta jest przestrzenią, w której przeżycie sacrum łączy się z działalnością artystyczną i edukacyjną”. Z drugiej strony motywem było dopełnienie zobowiązań względem instytucji dotującej renowację, „gdzie warunkiem otrzymania dotacji było udostępnienie obiektu na wydarzenia nie tylko o charakterze religijnym”. Ojciec Tarnawski stwierdził na koniec jasno: „Przyjmuję słowa krytyki, a ponieważ wspomniana wystawa wywołała zgorszenie, dlatego przepraszam!”.
Burza w szklance wody?
Można by odnieść wrażenie, że w istocie doszło do burzy w szklance wody i dużych emocji w niezbyt istotnej sprawie. W rzeczywistości kwestia jest niebagatelna – dotyczy podejścia do miejsc uznawanych przez wierzących za święte. W uproszczeniu można powiedzieć, że w tle stoi naprawdę ważne pytanie: „Co można, a czego nie można w kościele?”. Co jest dopuszczalne, a czego nie należy robić albo umieszczać w przestrzeni sakralnej?
W opublikowanej wiele lat temu książce Miejsca święte. Leksykon autorzy już na samym wstępie stwierdzili, że sacrum jest nierównomiernie rozłożone w przestrzeni. Napisali, że są miejsca, w których objawienie się świętości przemieniło materię świata i stworzyło źródła mocy, z których czerpią ludzie. „Odtwarzając rytuały nawiązujące do pierwotnego objawienia boskości, ludzie realizują w tych miejscach swoją nadzieję zbawienia” – wyjaśnili. W tym samym wstępie do leksykonu miejsc świętych różnych religii zwrócili uwagę, że dla chrześcijan w szerokim ujęciu termin „miejsce święte” odnosi się do każdej świątyni, gdzie sprawowana jest Eucharystia.
Dopuszcza się tylko to...
Kodeks prawa kanonicznego w księdze dotyczącej uświęcającego zadania Kościoła precyzuje, że dla katolików miejscami świętymi są te, które przez poświęcenie lub błogosławieństwo przepisane na tę okoliczność w księgach liturgicznych zostały przeznaczone do kultu Bożego albo na grzebanie wiernych (kan. 1205). Szczegółowe przepisy dotyczą kościołów, kaplic, sanktuariów, ołtarzy oraz cmentarzy.
Na uwagę zasługuje kanon 1210, który mówi jasno, że „w miejscu świętym dopuszcza się tylko to, co służy sprawowaniu lub szerzeniu kultu, pobożności i religii, a zabrania się tego, co jest obce świętości miejsca”. Dodaje jednak, że ordynariusz miejsca może w poszczególnych przypadkach zezwolić na użycie go do innych celów, „jednakże niesprzecznych ze świętością miejsca”.
Jeden z komentarzy do obecnie obowiązującego KPK wyjaśnia, że z sakralnym charakterem miejsca nie kłóci się używanie go do „innych aktów kościelnych”, które nie mają charakteru kultu, takich jak zgromadzenia religijne lub konferencje religijne. Stanowczo jednak stwierdza, że w katolickich miejscach świętych nie wolno organizować „świeckich spotkań, przedstawień teatralnych czy filmowych”.
Kościół nie zastępuje
A co z koncertami? Już w roku 1987 ogłoszona została „Instrukcja Kongregacji Kultu Bożego o koncertach w kościołach”, przynosząca szereg praktycznych wskazań. W naszym kraju natomiast w 2017 r. Konferencja Episkopatu Polski zatwierdziła „Instrukcję o muzyce kościelnej”. Znalazły się w niej m.in. zasady organizowania koncertów muzyki religijnej. Właśnie religijnej, a nie jakiejkolwiek. Instrukcja nie pozostawia wątpliwości, że Kościół nie zastępuje instytucji służących kulturze muzycznej. W związku z tym „nie może aprobować organizowania w kościołach koncertów muzyki o charakterze wyraźnie rozrywkowym – nawet o wysokich walorach artystycznych”.
Dokument KEP zwraca też uwagę m.in. na to, że w czasie koncertu artyści powinni występować poza prezbiterium. Kto widział nagrane w polskich świątyniach na przykład koncerty kolęd na potrzeby telewizji, sam może sobie odpowiedzieć, czy ta wskazówka jest przestrzegana.
Korzystali z gościnności
Przed rokiem 1989 zdarzało się niejednokrotnie, że w świątyniach w naszym kraju odbywały się wydarzenia o charakterze niereligijnym. Dotyczyło to np. spektakli teatralnych, których władze PRL-u nie pozwalały wystawiać na scenach teatralnych. Przed laty na Jasnej Górze (w sali o. Augustyna Kordeckiego) można było zobaczyć przygotowaną przez IPN wystawę, pokazującą obecność kultury niezależnej w Kościele w latach 80. XX w. Jak informował IPN, „na planszach pokazano poszczególne dziedziny aktywności twórców, którzy w tym okresie korzystali z gościnności Kościoła: teatr, sztuki plastyczne, muzykę, film i kabaret. Przedstawiono również Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej oraz najważniejsze przedsięwzięcia organizowane przy pomocy i zaangażowaniu biskupów, księży i osób świeckich”. Nie wszystkie wymienione przedsięwzięcia odbywały się w świątyniach. Wiele miało miejsce w salkach parafialnych czy domach katechetycznych.
Ale dochodziło też do faktów o zupełnie innym charakterze. W kościele św. Marcina w Warszawie od 24 do 31 maja 1977 r.
trwał protest głodowy członków Komitetu Obrony Robotników w obronie więzionych przez reżim uczestników wydarzeń z czerwca 1976 r.
Nadchodzą zmiany?
Opisana wyżej ostra reakcja na zorganizowanie wystawy projektów mody w miejscu jednoznacznie kojarzącym się wielu osobom z sacrum może świadczyć o tym, że w Polsce wciąż mamy do czynienia z dużym szacunkiem dla miejsc świętych. Również w związku z kontrowersyjną inscenizacją w czasie niedawnych rekolekcji dla młodzieży w Toruniu, wielu komentatorów podkreślało, iż dodatkowo oburzyło ich zaprezentowanie jej właśnie w kościele, w przestrzeni sakralnej.
O wciąż sporym zapotrzebowaniu na poszanowanie miejsc sakralnych świadczy duża presja, dotycząca stroju turystów odwiedzających kościoły. Potwierdza to też wciąż prezentowane przez wiernych oczekiwanie zachowywania ciszy w polskich świątyniach poza czasem nabożeństw. W niektórych krajach, np. na zachodzie Europy, rozmowy w kościele są uznawane za coś oczywistego, u nas nadal nie. Chociaż gwar, jaki można niejednokrotnie usłyszeć ze strony choćby gości pierwszokomunijnych, ślubnych albo uczestników pogrzebu przed rozpoczęciem uroczystości, daje do myślenia.
Być może takie wydarzenia jak to, z którym mieliśmy do czynienia krypcie w Krakowie, są sygnałem nadchodzących zmian w podejściu Polaków do przestrzeni sakralnych. Być może po jakimś czasie czymś oczywistym, także w Polsce, stanie się nie tylko doraźne udostępnianie kościołów na pozareligijne działania, ale również oczywistością okaże się desakralizacja i sprzedaż obiektów sakralnych?