Ewangelia mówi, że uczniowie zamknęli swoje drzwi „z obawy”. Śmierć Jezusa była dla nich szokiem, ich marzenia zostały zniweczone, ich nadzieje zniknęły. Zamknęli się wewnętrznie. Nie tylko w tym pomieszczeniu, ale w swoim wnętrzu, w sercu i – chciałbym to podkreślić – zamknęli się wewnętrznie. Ileż to razy także i my zamykamy się w sobie? Jakże często, z powodu jakiejś trudnej sytuacji, z powodu jakiegoś osobistego lub rodzinnego problemu, z powodu cierpienia, które nas naznacza lub z powodu zła, którym oddychamy wokół nas, powoli popadamy w utratę nadziei i brakuje nam odwagi, by iść naprzód? (…)
To „zamykanie się w sobie” ma miejsce wtedy, gdy w najtrudniejszych sytuacjach pozwalamy, by strach przejął nad nami kontrolę i przemówił „wielkim głosem”. Gdy wkracza lęk, zamykamy się, a przyczyną jest strach: lęk przed tym, że nie damy rady, przed samotnym stawianiem czoła codziennym bitwom, przed podejmowaniem ryzyka, a następnie rozczarowaniem, przed dokonywaniem złych wyborów. Lęk blokuje, paraliżuje. A także izoluje: pomyślmy o obawie przed innymi, przed tymi, którzy są obcokrajowcami, przed tymi, którzy są inni, przed tymi, którzy myślą inaczej. I może być nawet strach przed Bogiem: lęk, że mnie ukarze, że będzie mi przeszkadzać… Jeśli zrobimy miejsce dla tych fałszywych lęków, drzwi się zamykają: drzwi serca, drzwi społeczeństwa, a nawet drzwi Kościoła! Gdzie jest lęk, tam jest zamknięcie. A to nie jest dobre.
Ewangelia oferuje nam jednak lekarstwo Zmartwychwstałego: to znaczy Ducha Świętego. On wyzwala z więzień lęku. Po otrzymaniu Ducha Świętego apostołowie opuszczają Wieczernik i idą w świat, aby odpuszczać grzechy i głosić Dobrą Nowinę. Dzięki Niemu zostają pokonane lęki, a drzwi otwarte. To właśnie bowiem czyni Duch Święty: sprawia, że odczuwamy bliskość Boga, a tym samym Jego miłość przepędza lęk, oświetla drogę, pociesza, podtrzymuje w przeciwnościach.
Rozważanie przed modlitwą Regina Caeli w niedzielę Zesłania Ducha Świętego, 28 maja
Poza stworzeniem widzimy Go, jak działa w Kościele, począwszy od dnia Pięćdziesiątnicy. Zauważamy jednak, że Duch Święty nie inicjuje Kościoła, nadając wspólnocie wskazówki i normy, lecz zstępując na każdego z apostołów: każdy otrzymuje szczególne łaski i różne charyzmaty. Cała ta wielość różnych darów mogłaby wywołać zamieszanie, ale Duch Święty, podobnie jak w stworzeniu, właśnie z wielości lubi tworzyć harmonię. W Kościele istnieje porządek „ustalony według różnorodności darów Ducha”. Istotnie, w dniu Pięćdziesiątnicy Duch Święty zstępuje w wielu językach ognia: daje wszystkim zdolność mówienia obcymi językami i słyszenia innych, mówiących we własnym języku. Nie tworzy więc jednego języka dla wszystkich, nie zaciera różnic, kultur, ale harmonizuje wszystko nie ujednolicając, nie uniformizując. A to powinno nas skłonić do zastanowienia w czasach, gdy pokusa „cofania się wstecz” dąży do ujednolicenia wszystkiego w zdyscyplinowaniu pozornym, tylko bez treści. Pozostańmy przy tym aspekcie, przy Duchu Świętym, który nie zaczyna od zorganizowanego planu, jak my byśmy to uczynili, który często potem rozprasza się w naszych programach; nie, On zaczyna od obdarowania darmowego i obfitego. Istotnie tekst podkreśla, że w dniu Pięćdziesiątnicy, „wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym”. Wszyscy napełnieni, tak właśnie zaczyna się życie Kościoła: nie przez precyzyjny i wyartykułowany plan, ale przez doświadczenie tej samej miłości Boga. Duch Święty tworzy w ten sposób harmonię, zaprasza nas do doświadczenia zadziwienia Jego miłością i darami obecnymi w innych. Jak powiedział nam św. Paweł: „Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch [...] Wszyscy bowiem w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało”. Widzieć każdego brata i siostrę w wierze jako część tego samego ciała, do którego ja należę: oto harmonijne spojrzenie Ducha, to droga, którą nam wskazuje!
Homilia w niedzielę Zesłania Ducha Świętego, 28 maja
W dzisiejszym kontekście kulturowym, gdy zanika poczucie obecności Boga i słabnie wiara, może się zdarzyć, że ludzie, zwłaszcza młodzi, nie są w stanie zrozumieć sensu i kierunku swojego życia i być może zadowalają się życiem z dnia na dzień lub planują je, nie zadając sobie pytania, jaka jest ich droga, jakie marzenie ma dla nich Pan. Wtedy widzimy potrzebę powrotu do ewangelizacji: głoszenia Słowa, przekazywania treści wiary w sposób prosty i pełen pasji oraz towarzyszenia ludziom w rozeznawaniu.
Audiencja dla członków zgromadzeń wokacjonistów z okazji pierwszej rocznicy kanonizacji ich założyciela, św. Justyna Russolillo, poniedziałek 22 maja