Sami siebie nazywają pomocnikami. Pomocnikami Mariańskimi.
– To prawda. Jestem jedynym duchownym posługującym w stowarzyszeniu – oznajmia ze szczerością ks. Łukasz Wiśniewski MIC, dyrektor Stowarzyszenia Pomocników Mariańskich. – Pozostali to albo nasi świeccy pracownicy, albo wolontariusze. Bez nich niewiele moglibyśmy zrobić.
Świecka ręka
Można powiedzieć, że są prawą ręką zakonu. Pomagającą w tym, na co mariańskim misjonarzom nie starcza czasu, a czasem po prostu sił. Pomocnicy Mariańscy zbierają dary dla dotkniętych wojną Ukraińców. Organizują transport, czasem zawożą go na granicę. Prowadzą zbiórki na charytatywną działalność mariańskich misjonarzy. To dzięki nim w kameruńskiej Minkama powstała niedawno studnia. W kazachstańskiej Karagandzie dzieci jedzą ciepły posiłek w Oratorium Dobrego Pasterza. Zaś w brazylijskim Crateus mieszkańcy piją wreszcie czystą wodę z podarowanego im odsalacza filtrującego sól.
– Zostaliśmy powołani, aby pomagać. Po prostu. Tylko tyle – dodaje cichym tonem ksiądz Łukasz, nie chcąc jakby zarzucać nas szczegółowością danych świadczących o ogromie pomocy, jaka przeszła ostatnimi laty przez stowarzyszenie. Wystarczy jednak wejść na stronę
spm.org.pl. Raporty i sprawozdania mówią same przez się. Liczba osób, którym dzięki ich pomocy żyje się lepiej, jest liczona w dziesiątkach tysięcy.
– Od końca lutego nasza uwaga koncentruje się przede wszystkim na pomocy Ukrainie – wyjaśnia duchowny. – Dary wysyłamy m.in. do Charkowa, gdzie pomimo ostrzału i bomb pozostało dwóch naszych braci: Mikołaj i Anatolij, którzy pragnęli zostać ze swoimi parafianami. Dziś to nasz główny odbiorca, zaufany i pewny. W grudniu tego roku przyszło do nas jednak jeszcze jedno zapytanie, z kierunku, którego byśmy się raczej nie spodziewali.
Chwila, która zmieniła ich życie
Jest piątek 16 grudnia 2011 r. Kilkusettysięczne miasto Cagayan de Oro na północnym wybrzeżu filipińskiej wyspy Mindanao powoli szykuje się do snu. Nagle na niebie zaczynają gromadzić się ciemne chmury. Zaczyna padać. W ciągu kilku godzin deszcz przerodzi się w tragiczną ulewę. Wiatr osiągnie prędkość 95 km/h. Zacznie zrywać dachy, budząc pogrążonych we śnie mieszkańców. Zasilona przez ulewne deszcze rzeka Cagayan zacznie podmywać kolejne metry gliniastego brzegu, na którym część ludzi ma pobudowane domostwa. Nad ranem rzeka przybierze niewyobrażalny wręcz rozmiar, uprowadzając kolejne meble i przedmioty, zabierając kolejnych ludzi, zwłaszcza tych mających najmniej sił i pływających najsłabiej.
Wśród podmytych domów jest także ten siedmioletniej Mary. Niczego nie spodziewająca się dziewczynka momentalnie znajdzie się w rzece. Przez chwilę zobaczy jeszcze głowę starszego brata, szukającego usilnie w rzecznych odmętach swego małego synka. Wkrótce okaże się, że obaj utonęli. Podobnie jak mama Mary i jej trzecie dziecko. Z całej rodziny ocaleje tylko ona. Dziś Pomocnicy Mariańscy chcą pomóc właśnie jej. A wraz z nią także innym ofiarom tego tragicznego w skutkach tajfunu.
Nowy dom, nowe życie
Szacuje się, że tajfun zabił w sumie 1259 ludzi. Blisko tysiąc osób nadal – po upływie 11 lat – uznawanych jest za zaginionych. W większości chodzi o dzieci. Ich ciał wciąż nie udało się odnaleźć.
Tym, którzy ocaleli, posługujący na wyspie misjonarze podjęli się wybudować osadę. Nowy, bezpieczny dom. Tak powstała koncepcja Mother of Divine Mercy Village. – Czyli Wioski Matki Bożej Miłosierdzia – tłumaczy ze spokojem ksiądz Dariusz Drzewiecki MIC, dziś administrator projektu.
Wioska już jest. A wraz z nią nowe życie. Ze swymi dobrymi i smutniejszymi stronami. Pomoc marianów ma dziś polegać przede wszystkim na dostarczeniu mieszkającym w wiosce dzieciom, w dużej mierze sierotom, niezbędnych środków do życia. – Również do nauki – uzupełnia ks. Łukasz. – Na tym chcemy skupić się w tym roku. Bo tym dzieciom naprawdę chce się uczyć. One wręcz lgną do normalnego życia.
---
Środki na potrzeby dzieci mieszkających w Wiosce Matki Bożej Miłosierdzia na Filipinach nadal są zbierane wśród ludzi dobrej woli. Jeśli chcesz, możesz pomóc. Ofiary na ten cel zbiera:
Centrum Pomocników Mariańskich
Bank Pekao S.A. VII O/Warszawa
60 1240 1109 1111 0010 7752 5847
z dopiskiem: dla rodzin z Filipin