Logo Przewdonik Katolicki

Nieziemskie królestwo

bp Damian Muskus OFM
il. Agnieszka Robakowska

Łk 23, 35–43 Dziś będziesz ze Mną w raju

W uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata Kościół czyta opis ostatnich chwil Zbawiciela na krzyżu. To odwrócenie wszystkiego, co człowiek wyobraża sobie o panowaniu i królestwie. Nasz Król nie jest podziwiany, ale wyszydzany. Nie ma armii, która stanęłaby w Jego obronie, ani bogactw, które kupują respekt tłumów. Nie korzysta z życia, ale umiera udręczony przez przeciwników. Nie ma władzy ani wpływu na ludzkie decyzje. Jedynym człowiekiem, który odzywa się do Niego przyjaźnie, jest przestępca skazany na śmierć. Gdzie tu królewska godność? Gdzie szacunek i miłość ludzi? Gdzie sprawiedliwość?
Lud stał i patrzył, jak notuje ewangelista Łukasz. W tłumie byli ci, którzy kochali Pana, ale zabrakło im odwagi, by stanąć w Jego obronie, albo widok Jego cierpienia sparaliżował ich serca. Była grupa, zapewne dość liczna, ciekawskich, napawających się widokiem straszliwej męki i ludzkiego upokorzenia. Byli i tacy, którzy w skrytości serca może nawet Go podziwiali, ale dziś odczuwają satysfakcję z powodu bolesnego końca popularnego niegdyś Nauczyciela. Byli ci, którzy wcześniej wołali „Ukrzyżuj!”, by ukryć niepokój sumienia, jaki budziły w nich słowa Mistrza. Jawni przeciwnicy Jezusa triumfowali.
W stronę Pana nikt nie wołał ze słowami otuchy i wsparcia. W krzyż trafiały kamienie cynizmu i prowokacji: „Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli jest Mesjaszem, Bożym Wybrańcem!”. Ale On nie zszedł z krzyża. Może po cichu liczyli na to Jego przyjaciele, do końca wierząc, że nie tak powinna zakończyć się historia Mistrza, w którym złożyli swoje nadzieje i pragnienia?
Jest taki moment w doświadczeniu kryzysu i ciemności, kiedy wydaje się, że nie da się już dłużej wytrzymać, a ucieczka jawi się jako najrozsądniejsze, często nawet najbardziej szlachetne rozwiązanie. Ludzie trawieni pokusą zejścia z krzyża gotowi są porzucać rodziny, wspólnoty, odejść z miejsc, za które są odpowiedzialni i które kochają. Są tacy, którzy tak czynią – ze zmęczenia długotrwałym cierpieniem, z powodu rozczarowania i goryczy, samotności i lęku, z braku miłości. Tych, którzy rezygnują ze względu na doraźne korzyści lub za podszeptem pychy wmawiającej, że są wszechwiedzący, jest – wierzę w to głęboko – naprawdę niewielu.
Co mówi Pan tym wszystkim skrzywdzonym, zmęczonym, cierpiącym, liczącym na chwilową ulgę albo uzdrowienie sytuacji, w jakiej się znajdują? Lekcja z krzyża jest trudna: aby ocalić życie, trzeba umrzeć. Aby dotrzeć do celu drogi, nie wolno się cofać w chwili próby. Wytrzymać ciemność nocy to znaczy ujrzeć światło poranka. Wymagająca to prawda, ale sprawdzona przez Jezusa. Nasz Król na Golgocie poniósł w oczach ludzi klęskę, ale był to jednocześnie moment Jego triumfu.
W tamtej chwili, oprócz trwającej wiernie przy wyniszczonym Synu Maryi, zrozumiał to naprawdę tylko jeden człowiek. Jeden ze złoczyńców, który konał na sąsiednim krzyżu, z pewnością nie był skazany za dobre życie, miał na koncie wiele zła i krzywd. A jednak w jego mrocznej duszy zabłysło światło nadziei. W ostatnich minutach życia wygłosił obronę Jezusa, na którą nie było stać wielu innych: „On nic złego nie uczynił”. Złożył też wyznanie wiary w królestwo, które głosił Pan, a On obiecał mu życie wieczne.
Zbyt łatwo zapominamy o tym – ostatnim na ziemi – spotkaniu grzesznika z Miłosiernym. W ludzkim pojęciu sprawiedliwości ono się nie mieści. Celnicy, cudzołożnicy, jawnogrzesznice – wszyscy ci ludzie mieli czas na naprawę swojego życia i, jak często myślimy, udowodnienie, że zasłużyli na łaskę Pana. Ale łotr na krzyżu takiej szansy już nie otrzymał. Zbawienie, które ofiarował mu Jezus w godzinie konania, było absolutnie darmowym i bezinteresownym gestem miłości. Nie ma dobitniejszego przypomnienia, że zbyt pochopnie oceniamy ludzi i ich intencje, zbyt łatwo skazujemy ich na cywilną śmierć i wyrokujemy o tym, czy zasługują na zbawienie. Na szczęście to nie my o tym decydujemy.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki