Logo Przewdonik Katolicki

Na wyspie Świętego Barnaby

Tomasz Budnikowski
Prezydent Cypru Nicos Anastasiades podczas audiencji u papieża w 2014 r. Teraz czas na rewizytę. Franciszek 2 grudnia przyleci na Cypr, skąd 4 grudnia odleci do Grecji fot. Vatican Pool/Getty Images

Na Cyprze Barnaba czczony jest jako święty zarówno przez katolików, jak i prawosławnych. Relacje między tymi dwoma wyznaniami uznać można za wzorowe. Pielgrzymujący na wyspę Franciszek spotka się i z jednymi, i z drugimi.

Cypr, trzecia pod względem powierzchni wyspa Morza Śródziemnego, bywa odwiedzana znacznie rzadziej przez naszych rodaków niż Kreta, Rodos czy inne mniejsze wyspy greckie. To nie przypadek, jeśli zważyć na odległość. Leżący stosunkowo blisko Syrii, Libanu czy Izraela Cypr geograficznie należy już do Azji. Politycznie jednak wyspie bliżej do Starego Kontynentu (w 2004 r. Republika Cypryjska została, podobnie jak nasz kraj, przyjęta do Unii Europejskiej). Tak jak wyspy należące dziś do Grecji, także Cypr może się poszczycić tyle długą, co burzliwą historią.
Bliskość Ziemi Świętej sprawiła, że stosunkowo szybko dotarła tutaj głoszona przez apostołów Dobra Nowina. To ich śladem podążać będzie papież Franciszek. Pobyt na wyspie Afrodyty – bo z imieniem tej bogini, według greckiej mitologii zrodzonej z morskiej piany, kojarzona jest ta piękna wyspa – ograniczony został jedynie do Lefkosii. Ta stolica kraju znana jest w świecie bardziej pod wymyśloną przez Anglików nazwą Nikozja. Piękny Cypr nie miał szczęścia w swej ponad dwutysięcznej historii. Ślady pozostawili tu Persowie, Rzymianie, Ptolomeusze, Wenecjanie, Arabowie, a w ostatnim wieku także Anglicy. Od niemalże pół wieku przez wyspę przebiega granica dzieląca również jej historyczną stolicę. Jedną trzecią terytorium wyspy stanowi tzw. Republika Turecka Cypru Północnego, powstała w wyniku agresji Ankary. Turcja jest jedynym jak dotąd krajem, który zdecydował się na uznanie niepodległości tego dziwnego tworu.

Arcybiskup prezydent
Papież przyjeżdża do Republiki Cypryjskiej leżącej w południowej części wyspy. Kraj ten zamieszkuje mniej ludzi niż Warszawę. Wśród 1,2 mln obywateli są zarówno rodowici Cypryjczycy, jak i zamieszkujący tę wyspę Grecy. To ci ostatni z wdzięcznością wspominają arcybiskupa Makariosa, pierwszego prezydenta niepodległego Cypru. Ten zmarły w 1977 r. polityk i zwierzchnik tamtejszego autokefalicznego Kościoła prawosławnego nie ustawał w wysiłkach zmierzających do zjednoczenia z Grecją. Mimo że nie udało mu się zrealizować tego celu, pamięć o nim jest żywa. Zgodnie z życzeniem pochowany został w pobliżu klasztoru w Kykkos, w którym kiedyś mieszkał jako nowicjusz, położonego na najwyższej górze Cypru, tak aby mógł z niej – zgodnie ze swym życzeniem – spoglądać na ukochaną ojczyznę. Przy jego mogile, będącej celem wielu pielgrzymek, do dziś wartę pełnią żołnierze cypryjskiej armii.
Nie będzie chyba nadużyciem stwierdzenie, że tak jak u podłoża niepodległości legła działalność niezmordowanego Makariosa, tak zręby chrześcijaństwa są zasługą Świętego Barnaby. W Dziejach Apostolskich pojawia się jako ten, który zaopiekował się Szawłem po jego burzliwym damasceńskim nawróceniu. Po jakiś czasie, jak mówi tradycja, towarzyszył już Pawłowi w trakcie jego misji ewangelizacyjnej na swój rodzinny Cypr. Jego mieszkańcy nie byli jednak zbyt chętni, aby przyjąć nową wiarę. W leżącym na południu wyspy Pafos do dziś pokazuje się miejsce, w którym chłoście poddany został gorliwy Apostoł Narodów. Uszedł jednak z życiem. Inaczej niż Barnaba, który jako pierwszy biskup Cypru został ukamienowany w leżącej na północy Salaminie. Tu też znajduje się klasztor, w którego krypcie przechowywane są jego doczesne szczątki. Nieszczęśliwie się złożyło, że miejsce to leży w zależnej od Turcji części wyspy. Po opuszczeniu go przez ostatnich prawosławnych mnichów pozostało tu jedynie niezwykle bogate muzeum ikon.
Prawosławny Kościół cypryjski może się pochwalić niezwykle starą metryką. Powstał bowiem już w 431 r. Barnaba zaś jest dziś czczony jako święty zarówno przez katolików, jak i prawosławnych. Ci ostatni wspominają go nawet dwukrotnie w trakcie roku liturgicznego. Może to właśnie te wspólne korzenie sprawiają, że relacje między tymi dwoma wyznaniami uznać można za niemalże wzorowe.

Katolicka mniejszość
Nie sposób tu oczywiście pominąć olbrzymich różnic ilościowych. O ile do prawosławia przyznaje się 66 proc. mieszkańców kraju, to liczebność katolików szacuje się na 1,6 proc. Największą grupę stanowią maronici, których liczebność szacuje się na około 5 tys. Przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego deklaruje 11–12 tys. osób, z czego jedynie 2 tys. to rodowici Cypryjczycy. Pozostali to imigranci z różnych państw świata. Największą grupę stanowią Polacy, ale spotkać tu można także Chorwatów, Słowaków, Litwinów czy Filipińczyków. Na wyspie działają jedynie cztery parafie katolickie.
Dwa tygodnie temu miałem możność uczestniczyć w niedzielnej Mszy w jednym z kościołów, w Pafos. Zdecydowaną większość uczestniczących stanowili Polacy, zarówno zamieszali tu na stałe, jak i turyści. Eucharystii przewodniczył ksiądz z… Peru. Odniosłem wrażenie, że jakiś czas musi zamieszkiwać tę wyspę, gdyż modlitwy czytał na zmianę, tak w angielskim, jak i naszym, niełatwym przecież języku. Na zakończenie streścił list, jaki w związku z planowaną podróżą papieską do katolików cypryjskich skierował tutejszy ordynariusz. No może niedokładnie tutejszy, bo rezydujący za morzem. Mimo bowiem, że pierwsi biskupi mieszkali wśród swych wiernych na wyspie już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, to dziś jedynie maronici mają tu własnego biskupa. Katolicki kościół na Cyprze jest tymczasem częścią Łacińskiego Patriarchatu Jerozolimy, w skład którego wchodzą także: Izrael, Autonomia Palestyńska i Jordania. Kierujący od niedawna tą specyficzną, liczącą około 300 tys. wiernych diecezją włoski duchowny abp Pierbattista Pizzaballa, dzieląc się z wiernymi radością z przyjazdu papieża Franciszka, przypomina, że nie jest on pierwszym biskupem Rzymu, który odwiedził historyczny Cypr. Przed nim w 2010 r. był tu papież Benedykt XVI.

Pielgrzymka pocieszenia
Tematem wizyty, czytamy w pełnym entuzjazmu posłaniu jerozolimskiego patriarchy, jest hasło: „Jeden drugiego w wierze pocieszajmy”. Jest to wyraźne nawiązanie do Świętego Barnaby, określanego w Dziejach Apostolskich mianem Syna Pocieszenia. Sugeruje to, pisze dalej patriarcha, znaczenie podnoszenia na duchu i wzajemnego pocieszania, które są istotnym wymiarem dialogu, spotkania i serdecznego powitania. Wizyta papieża będzie dlań możliwością spotkania z rzeczywistością Bliskiego Wschodu, pełną dramatu ludzi uciekających przed wojną, nędzą i religijnym sekciarstwem. W swoim liście abp Pizzaballa podkreśla także znakomitą współpracę z cypryjskim Kościołem prawosławnym, czego przejawem są nierzadkie przypadki udostępniania swoich kościołów przez księży należących do wschodniego obrządku, w celu sprawowania obrzędów przez księży katolickich. Rzadko się to zdarza w innych krajach. Nie może więc dziwić, że w programie papieskiej wizyty przewidziano także spotkanie nie tylko ze zwierzchnikiem Prawosławnego Kościoła Cypryjskiego Chryzostomem II, ale także całym świętym synodem tego Kościoła. Po trwającym niecałą dobę pobycie na Cyprze papież uda się do Grecji. Program pobytu obejmuje także wizyty w obozie dla uchodźców na wyspie Lesbos. Kiedy był tam po raz pierwszy półtora roku temu, zabrał ze sobą do Rzymu trzy syryjskie rodziny z dziećmi. Jak będzie tym razem?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki