Logo Przewdonik Katolicki

Włoska robota

Marek Majewski
Przekleństwo rzutów karnych Anglii trwa nadal. Jordan Pickford (w zielonym stroju) obronił dwie jedenastki, ale jego koledzy zmarnowali trzy karne fot. Laurence GriffithsPool/AP/EN

Przez miesiąc 24 piłkarskie reprezentacje rywalizowały o miano najlepszej drużyny Europy. Mistrzami zostali Włosi, ale nie tylko z tego powodu zapamiętamy Euro 2020.

Był to turniej niezwykły, o czym świadczy już sama jego data. Z powodu pandemii koronawirusa mistrzostwa Europy zostały przesunięte z 2020 na rok 2021. Po raz pierwszy w historii europejskich mistrzostw turniej odbył się w 11 miastach. Piłkarze pokonywali ogromne odległości. Przykładowo reprezentacja Polski swoje mecze rozegrała w Sewilli oraz Petersburgu. Na inne drużyny czekała egzotyczna podróż do Baku.
Mistrzostwa okazały się niezwykłe, choć wielu kibiców obawiało się, że piłkarze będą zmęczeni po trudnym pandemicznym sezonie. Tak jednak nie było. Na boisku sporo się działo, choć nie wszyscy piłkarze mogą uznać turniej za udany. Zapamiętamy go też z jednego niepiłkarskiego wydarzenia.

fot-Peter-Kovalev-TASS-Getty-Images.jpg

Strefa kibica w Petersburgu. Piłkarscy fani nie spodziewali się pewnie, że przyjdzie im doceniać Włochów za to, jak dobrze grają w piłkę. Ale nowi mistrzowie Europy umiejętnie korzystali też ze swojego tradycyjnego arsenału: wiedzieli, jak kraść czas (końcówka meczu z Belgią, kiedy w ostatnich 21 minutach meczu piłka była w grze przez... 9) czy jak sprowokować rywali (słynna scena przed rzutami karnymi w półfinale z Hiszpanią, gdy Giorgio Chiellini z uśmiechem na ustach wyprowadzał z równowagi Jordiego Albę) fot. Peter Kovalev TASS Getty Images

La dolce vita
Euro 2020 zaczęło się dla Włochów od przaśnej konferencji, podczas której selekcjoner Roberto Mancini ogłosił kadrę na mistrzostwa. Przed pierwszym meczem asystent Manciniego Gianluca Vialli prawie nie zdążył wsiąść do autokaru zmierzającego na stadion. Mecz otwarcia z Turcją zakończył się zwycięstwem Włochów i od tamtej pory scenka z autokarem była powtarzana przed każdym spotkaniem. Włosi to w końcu dość przesądny naród…
Piłka nożna miała wrócić do domu. Okazało się, że woli pojechać na Półwysep Apeniński. Calcio jest we Włoszech czymś więcej niż sport. W 2018 r.
Włoski Związek Piłki Nożnej ogłosił wyniki badania, według którego futbolem interesuje się 28 z 60 mln obywateli Włoch.
Obserwując przebieg turnieju – Włosi zasłużyli na końcowy triumf. Potrafili zdominować rywali, jak choćby w meczu z Turcją, ale też przepychać kolanem mecze, które nie toczyły się po ich myśli. Wygrał kolektyw, który tworzyli doświadczeni oraz młodzi zawodnicy. Po finale z Anglią Giorgio Chiellini i Leonardo Bonucci – „senatorowie” włoskiej kadry – powiedzieli, że stali się legendami. Trudno się z tym nie zgodzić.
Sam finał był taki jak całe mistrzostwa. Dramaturgia trwała od pierwszej minuty do ostatniego karnego w serii jedenastek. Pech jednych – w tym przypadku Anglików – był fundamentem sukcesu drugich. Anglicy zmarnowali szansę, by odnieść pierwszy sukces od 55 lat. Wygrali Włosi, którzy w ciągu trzech lat przeszli drogę z piekła do nieba. Od porażki ze Szwecją w barażu eliminacji mistrzostw świata 2018 do triumfu na Wembley. Włoscy piłkarze napisali kolejną kartę historii, o której latami będą opowiadać kibice.

Friedemann-Vogel-POOL-AFP-EN.jpg

To zdjęcie przejdzie do historii sportu. Duńscy piłkarze zasłaniają swojego reanimowanego na boisku kolegę podczas meczu z Finlandią. Na szczęście Christiana Eriksena udało się uratować, a Duńczycy, grając piękny futbol, znaleźli się w najlepszej czwórce turnieju fot. Friedemann Vogel/POOL/AFP/EAST NEWS

Walka o życie
Była 43. minuta meczu Dania–Finlandia. Duński piłkarz Christian Eriksen upadł na murawę bez kontaktu z przeciwnikiem. Chwilowa dezorientacja zamieniła się w walkę o życie piłkarza. Na boisko wbiegł zespół medyczny. Konieczna okazała się reanimacja. Moment, w którym użyto defibrylatora, bez wątpienia był jednym z najdramatyczniejszych w historii piłkarskiego Euro. Na stałe zapisze się również reakcja kolegów Eriksena, którzy stworzyli zaporę ochraniającą prywatność reanimowanego zawodnika.
Walka o życie Eriksena trwała kilkanaście minut. Z przerażeniem śledził ją cały świat. Ostatecznie zawodnika zniesiono na noszach do szatni, a media obiegło zdjęcie, na którym widać, że odzyskał on przytomność.
Reprezentacja Danii, bez Eriksena, przegrała wznowiony mecz z Finlandią. W następnym meczu Duńczycy polegli w rywalizacji z Belgią. Pierwsze zwycięstwo odnieśli dopiero w ostatnim spotkaniu z Rosją. Mimo to Dania zawędrowała aż do półfinału z Anglią, który przegrała po dogrywce. Cios, który Duńczycy otrzymali w swoim pierwszym meczu Euro, okazał się fundamentem pod ich późniejszy sukces, a takim było znalezienie się w najlepszej czwórce drużyn Starego Kontynentu.

STUART-FRANKLIN-POOL-AFP-EN.jpg

Leonardo Spinazzola był jednym z objawień Euro 2020 aż do ćwierćfinałowego meczu Włochów z Belgią, w którym doznał groźnej kontuzji. Już po operacji ścięgna Achillesa, po którym będzie musiał odpocząć od piłki przez najbliższych kilka miesięcy, przyleciał na Wembley i razem z kolegami mógł świętować mistrzowski tytuł fot. STUART FRANKLIN/POOL/AFP/EN

Nieszczęsny Achilles
Leonardo Spinazzola nie zrobił kariery w zespole Juventusu. Niechciany w Turynie, trafił do AS Romy, a w czerwcu stał się objawieniem mistrzostw Europy. Był bohaterem meczu rozpoczynającego Euro 2020. Media prześcigały się w pochwałach pod kierunkiem lewego wahadłowego reprezentacji Włoch. Wobec dobrej gry Squadra Azzurra, jak nazywana jest z uwagi na swoje niebieskie koszulki włoska drużyna, wszystko wskazywało, że Spinazzola ma szansę znaleźć się w najlepszej jedenastce turnieju, a później przenieść się do jakiegoś czołowego europejskiego klubu. Przyszła jednak 78. minuta meczu ćwierćfinałowego z Belgią. Spinazzola upadł na murawę bez kontaktu z przeciwnikiem. Diagnoza okazała się brutalna – zerwane ścięgno Achillesa. Kontuzja oznacza dla Włocha kilkumiesięczną przerwę. To kolejna groźna kontuzja w jego karierze, wcześniej zerwał więzadła krzyżowe.
Zwycięstwa w ćwierćfinale i półfinale Włosi dedykowali swojemu nieobecnemu koledze. Do historii Euro 2020 przejdą sceny z samolotu, w którym włoscy piłkarze śpiewali na cześć kontuzjowanego Spinazzoli.

FRANCK-FIFE-POOL-AFP-EN.jpg

Kylian Mbappé miał być jedną z gwiazd tegorocznego turnieju. Francuzi jednak zawiedli, a 22-letni napastnik nie dość, że w czterech meczach nie strzelił ani jednego gola, to jeszcze zepsuł decydującego karnego w meczu 1/8  finału ze Szwajcarią fot. FRANCK FIFE/POOL/AFP/EN

Kłótnie w szeregach faworytów
Obecni mistrzowie świata Francuzi byli jednym z faworytów na Euro 2020. Do kadry wrócił niechciany wcześniej napastnik Karim Benzema. Choć był skonfliktowany z wieloma kolegami, mógł wzmocnić siłę rażenia Trójkolorowych. Początek Francji był całkiem udany: w Monachium wygrali z reprezentacją Niemiec. Później jednak zaczęły się schody. Najpierw remis z reprezentacją Węgier, a następnie odpadnięcie w 1/8 finału. Po porażce w rzutach karnych ze Szwajcarią w mediach ujawniano kulisy i wskazywano na przyczyny tej porażki.
Na jaw wyszły tarcia, w których główną rolę odgrywał Kylian Mbappé. 22-letnia gwiazda reprezentacji była skłócona z inną czołową postacią Trójkolorowych – Antoinem Griezmannem oraz Olivierem Giroud. Dziennik „LeParisien” twierdził, że w starciu ze Szwajcarami doszło do kłótni pomiędzy innymi zawodnikami. Po stracie bramki na 3:3 (a Francuzi prowadzili w tym meczu już 3:1!) obrońca Benjamin Pavard miał pretensje do Paula Pogby o słabą grę w defensywie. Media spekulowały też o kłótni rodzin piłkarzy w trakcie meczu. Veronique Rabiot, mama Adriena Rabiota, miała wpaść w szał z powodu gry kolegów swojego syna. Wdała się w kłótnię z bliskimi innych reprezentantów.
Faworyci zostali pokonani przez siebie samych. Decydującego karnego przestrzelił Mbappé, który z pewnością będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o dopiero co zakończonym turnieju.

Anatoly-Maltsev-Pool-EN.jpg

Ktoś powie, że reprezentacja Polski zagrała fatalnie, bo nie wygrała nawet jednego meczu, a lepiej grali od nas choćby Austriacy, Czesi, Szwajcarzy czy Ukraińcy. To prawda, ale tym razem – w przeciwieństwie do innych finałów piłkarskich imprez w XXI wieku (poza Euro 2016) – aż do ostatniego meczu fazy grupowej mieliśmy szansę na awans. Głównie za sprawą naszego kapitana, który strzelił trzy gole (tu świętuje wyrównującego gola ze Szwecją). Niestety sam Robert Lewandowski to za mało… fot. Anatoly Maltsev/POOL/EN

Nie do tej bramki
Podczas Euro 2020 padło aż 11 bramek samobójczych. To więcej niż we wszystkich poprzednich turniejach razem wziętych. Dość powiedzieć, że najlepsi strzelcy tegorocznego turnieju, Portugalczyk Cristiano Ronaldo i Czech Patrik Schick, zdobyli po 5 bramek.
Pierwszym piłkarzem w historii Euro (mistrzostwa Europy odbywają się od 1960 r. co cztery lata), który trafił do niewłaściwej bramki był Anton Ondrus, reprezentant Czechosłowacji, który zanotował samobója w 1976 r. w półfinałowym meczu z Holandią. Ostatnim zawodnikiem, który zapisał się jako niefortunny strzelec, był Duńczyk Simon Kjaer, któremu taka wpadka przydarzyła się również w meczu półfinałowym tegorocznego turnieju.
Także Polacy mieli swój udział w zdobytej w Euro 2020 liczbie bramek samobójczych. W meczu ze Słowacją samobója zapisano na konto naszego bramkarza Wojciecha Szczęsnego.

Robert-PerryPool-Photo-via-AP-EN.jpg

Piłka jednoczy ludzi. Kibice reprezentacji Ukrainy i Rosji przed meczem Ukraińców ze Szwedami fot. Robert PerryPool Photo/AP/EN

Kibicowska (nie)łaska
Kilkanaście godzin po porażce Hiszpanii z Włochami w półfinale Euro 2020 żona Alvaro Moraty udostępniła wiadomości, jakie zostały wysłane pod jej adresem. Hiszpański napastnik zmarnował swoją jedenastkę w konkursie rzutów karnych. „Twój mąż ma raka...twoje dzieci również” – napisał pierwszy internauta. Kolejny dodawał: „Nawet nie waż się wrzucać postu z golem Moraty. Jeśli tak zrobisz, pójdę do twojego domu i spalę cię żywcem”.
Hejt na Moratę wylał się, mimo że to właśnie ten napastnik strzelił w drugiej połowie wyrównującego gola dla Hiszpanów. Ale Morata nigdy nie cieszył się uznaniem kibiców reprezentacji Hiszpanii. Jeszcze w trakcie trwania turnieju udzielił wywiadu w audycji „El Partidazo”, w którym odniósł się do miażdżącej krytyki, która spadła na niego podczas fazy grupowej. „Po meczu z Polską nie spałem przez dziewięć godzin. Otrzymywałem groźby, obrażono moją rodzinę. Ktoś napisał, że moim dzieciom życzy śmierci” – mówił napastnik.
Hiszpanie wrócili do domu, a w mediach społecznościowych udostępniono zdjęcie, na którym widać uśmiechnięte dzieci Moraty, które witają go na lotnisku.
Następna okazja do przeżywania wielkich piłkarskich emocji pod koniec przyszłego roku, kiedy to w Katarze odbędą się mistrzostwa świata.

www-Andy-Rain-POOL-AFP-EN.jpg

Łaska kibicowska na pstrym koniu jeździ. Napastnik reprezentacji Hiszpanii Alvaro Morata miał na tym turnieju swoje wielkie momenty, jak wtedy gdy wyrównał wynik meczu w półfinale z Włochami. Miał też momenty słabsze, jak np. gdy w tym samym meczu pomylił się w konkursie rzutów karnych. Po fali hejtu jaka na niego się wylewała w trakcie turnieju, nie dziwi emocjonalna reakcja na strzelonego gola fot. Andy Rain/POOL/AFP/EN

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki