Od 15 czerwca kuria metropolitalna w Katowicach jest nieczynna, a mieszkańcy i pracownicy przebywają na kwarantannie (podobnie jest w kurii w Rzeszowie i siedzibie sekretariatu KEP w Warszawie). Jakie działania zostały podjęte w tej sytuacji?
– Kiedy w niedzielę wieczorem dowiedzieliśmy się, że jedna z osób pracujących w kurii jest zakażona koronawirusem, od razu w poniedziałek zgłosiliśmy ten fakt do sanepidu. Poddaliśmy się zarządzeniom służb sanitarno-epidemiologicznych. Osoby, które miały kontakt z zakażonym oraz mieszkające w kurii, zostały poddane kwarantannie. Po około tygodniu wykonano wymazy. Tylko ja mam wynik pozytywny. Stan ten przechodzę prawie bezobjawowo. Nasza kwarantanna została przedłużona na następne dwa tygodnie.
Co pandemia zmieni w naszym podejściu do świata?
– Czas, odkąd pojawiła się pandemia koronawirusa, z pewnością mógł nas wiele nauczyć. Człowiekowi wydawało się, a może nadal się wydaje, że jest panem siebie i świata. Wszystko musi być zrealizowane według jego planów. Koronawirus zatrzymał nas na jakiś czas, całkowicie pozmieniał nasze plany. Przewartościował nam całe życie. Uważam, że z pewnością Bóg przez tę całą sytuację chce nam coś powiedzieć. W sytuacji kiedy po ludzku niewiele możemy zrobić, jesteśmy bezradni, wzywa nas do zaufania i powierzenia Mu życia. Na dobre i na złe.
Tęskniliśmy za Eucharystią, wiele osób czekało na Pierwszą Komunię Świętą, ślub. Obostrzenia zostały poluzowane, cofnięto dyspensy. Czy nie jest na to za wcześnie?
– Kościół dostosowuje się do zarządzeń państwowych, kierując się dobrem swoich wiernych. Nie zwalnia to nikogo od indywidualnej odpowiedzialności. Nie wszyscy potrafią to zrozumieć. To dobry objaw, gdy tęsknimy za wspólnotą Kościoła, sakramentami, ale są takie sytuacje, w których miłość do Boga i Kościoła, kierowana przez roztropność i odpowiedzialność za innych, wybiera inne możliwości. Czasem trudno jest dostosować się do niewygodnych nakazów i zakazów, ale przecież, jak to się mówi, lepsze posłuszeństwo od nabożeństwa. To jest tajemnica autentycznej świętości.
Życie obnaża nieraz nasze intencje. W tym wypadku może pokazać, co jest dla nas ważne. Sakrament, spotkanie z Jezusem podczas Pierwszej Komunii Świętej, zaproszenie Jezusa do wspólnoty małżeńskiej mogą się dokonać w skromnej oprawie. Chyba że komuś chodzi raczej o sprawy drugorzędne, o „fajerwerki”.
Na początku wykazaliśmy się w kraju samodyscypliną. Było trudno, jesteśmy zmęczeni. Jak zmotywować ludzi do dalszej troski o innych?
– Przepisami nie da się wszystkiego wymusić. Stale wydaje nam się, że wiemy lepiej i nie musimy nikogo słuchać, podporządkowywać się trudnym decyzjom. Tak się stało, że od pewnego czasu epidemia nasiliła się na Śląsku, co spowodowało różne nieprzyjemne reakcje mieszkańców pozostałej części kraju. Zastanawiam się, czy mieszkańcy Śląska reagowaliby inaczej, gdyby taka sytuacja dotyczyła innego województwa? Wydaje mi się, że nie, bo nie jest ważne, gdzie się mieszka, ale czy jest się człowiekiem gotowym zapomnieć o sobie, o swoich korzyściach. Dla dobra drugiego, nie tylko chorego.
Przypominam sobie sytuację, kiedy w jednej ze śląskich parafii proboszcz w Niedzielę Miłosierdzia poddał parafian małej próbie. Ogłosił na kazaniu, że obok kościoła będzie budowany dom dla uzależnionej młodzieży. Nie zdążył jeszcze po Mszy wyjść z kościoła, jak już przyszła do niego delegacja parafian z petycją, że takiego domu sobie nie życzą. Za tydzień wyjaśnił, że to był tylko sprawdzian, pokazujący, na ile jesteśmy otwarci na miłosierdzie względem bliźniego. Dzięki Bogu jest też w ludziach wiele dobra. Pozytywnych przykładów bezinteresownej służby człowiekowi, z narażeniem swojego życia czy zdrowia. Za tę życzliwość i otwartość na potrzeby bliźniego bardzo dziękuję, bo sam, przeżywając czas kwarantanny, szczególnie jej w tym czasie doświadczam.