Logo Przewdonik Katolicki

Pochwały to sól wychowania

fot. Agnieszka Robakowska

Z Anną Jeziorną rozmawia Małgorzata Bilska

Szkoła Podstawowa nr 52 na warszawskim Targówku rozpoczęła akcję „Pozytywna uwaga”. Polega ona na wpisywaniu do dzienniczków ucznia pozytywnych uwag. Inicjatorami są rodzice, których razi, że otrzymują tą drogą wyłącznie informacje o złym zachowaniu dzieci. To dobry pomysł?
– Sam pomysł jest OK. Wydaje mi się to dość oczywiste i chyba zawsze tak było, że w dzienniczku ucznia były uwagi krytyczne i pochwały. Jeśli pochwał zabrakło, jest to jakiś sposób na poprawienie komunikacji.
 
Znam wychowawców, którzy boją się nadmiernie chwalić dzieci, aby nie stały się próżne. Według nich krytyka uczy pokory. Jak zachować zdrową równowagę?
– Ciągłe krytykowanie dzieci w domu jest mi całkowicie obce. Nie rozumiem, jak można uważać, że w ten sposób się je dobrze wychowa. Pochwały są solą wychowania. Chodzi o pozytywne motywowanie. Dziecko musi dostać przekaz, że jest szanowane, doceniane, ważne; że cieszymy się z każdego jego sukcesu. To prawda, że nie należy z tym przesadzać. Znam przypadki, że dzieci są zagłaskiwane fałszywymi pochwałami, sztucznymi frazesami. To jest tak samo krzywdzące jak nadmierna krytyka.
Trzeba być uważnym, empatycznym, mieć kontakt z dzieckiem i wzmacniać w nim to, co fajne. Czasami są to rzeczy związane z zachowaniem, czasem – z rozwijaniem talentów. Generalnie chwalenie nie jest dla mnie metodą wychowawczą tylko jedną z form komunikowania się z drugim człowiekiem.
 
Dzieci w szkole jest dużo, nie dla każdego jest czas. Jeszcze rzadziej nauczyciele rozmawiają indywidualnie z rodzicami. Dzienniczek to instytucjonalna forma komunikacji. Mam wątpliwości, czy pochwały muszą być właśnie w dzienniczku?
– Rodzice widocznie zauważyli, że dostają jednostronne, negatywne komunikaty. Pojawił się problem. Może jest to wymuszone tym, że od kiedy wprowadzono powszechnie elektroniczne dzienniki, komunikacja na linii nauczyciel–rodzic została zminimalizowana do odbywającej się raz na jakiś czas wywiadówki. Kiedyś komunikacja była bardziej spersonalizowana, aktywna. Jeśli elektroniczne przekazy od nauczyciela to tylko oceny, nieobecności i krytyczne uwagi, to jest to irytujące. Być może rodzice próbują uczłowieczyć tę relację, wprowadzić realne życie w korespondencję.
 
Uwagi są interwencyjne. Szkoła ma, wspólnie z rodzicami, wspierać rozwój.
– Współpraca rodziny ze szkołą to podstawa sukcesu wychowawczego. Taka jest teoria i tak powinno być, ale często nie jest.
 
Kiedyś sama założyłaś szkołę. Jaką aktywność mogliby przejawiać rodzice?
– Moje doświadczenie jest nie do końca sukcesem, bo nasza deklaracja ideowa do tej pory nie została zrealizowana. Nie powstał w pełni alternatywny programowo system szkół. Ale uważam, że rodzice są w szkole za mało aktywni, albo są aktywni w mało efektywny sposób. Jeśli aktywność ma oznaczać tylko pretensje, krytykę nauczycieli, do niczego dobrego to nie prowadzi. Czasem są one konieczne, bo w polskiej szkole pracuje wiele osób, które nie powinny być nauczycielami. Ale jest też wielu nauczycieli wybitnych i komunikacja może ich wzmacniać. Doceńmy ich za to, co robią dla naszych dzieci. Pochwały motywują wszystkich.
 
Anna Jeziorna
Założycielka pierwszej szkoły społecznej w wolnej Polsce. Ma trzy córki. Prezes krakowskiej Fundacji Sztuka Kaligrafii


 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki