Logo Przewdonik Katolicki

Nie wiem, dokąd ta droga prowadzi

Tomasz Kycia
fot. FaceToFace /REPORTER

Czy Kościół w Niemczech rzeczywiście dąży do rewolucyjnych zmian, z bp. Stefanem Osterem rozmawia Tomasz Kycia

Gdzie będzie Kościół w Niemczech za dwa lata?
– Mam nadzieję, że rozpoczniemy uczciwą, intensywną rozmowę podczas „drogi synodalnej”, w której uczestniczy ponad 200 osób, i że poszerzymy nasze horyzonty w sprawach, które poruszają katolików. Szczególnie interesuje mnie tu pytanie, czym w Kościele jest władza. Główną trudnością będzie nie wzbudzać w tym procesie oczekiwań, których nie będziemy w stanie później spełnić. Drugą trudnością będzie komunikacja tego, o czym dyskutuje ponad 200 osób. Jak to przekazać w naszym Kościele?
 
Czy „droga synodalna” jest lepsza od synodu partykularnego?
– Nie jestem pewien. Robię to po raz pierwszy. Nie brałem też jeszcze udziału w synodzie partykularnym. Wielu z nas biskupów odczuwało bardzo dużą presję po publikacji raportu MHG [autorstwa naukowców z Mannheim, Heildebergu i Giessen, opublikowanego we wrześniu 2018 r., którzy zbadali kościelne akta personalne z lat 1946–2014; w tym okresie odnotowano 3677 przypadków molestowania seksualnego, których dopuściło się łącznie 1670 duchownych; ofiarami byli w większości niepełnoletni chłopcy – red.], a jego autorzy polecili nam przyjrzeć się, jak funkcjonuje władza i rozdział władzy w Kościele, jak to jest z kapłańską formą życia i etyką seksualną. Do tej pory nie stawialiśmy sobie uczciwie pytania, czy kościelne struktury mogą sprzyjać nadużyciom. Dlatego też wiele osób i mediów wywierało presję na biskupów, aby wreszcie coś zrobili. A wtedy, jeśli się powie, że możemy to omówić na synodzie partykularnym, doświadczenie podpowiada, że upłynie długi czas na przygotowanie, ponieważ synod musi być przygotowany zgodnie z prawem kanonicznym i omówiony z Rzymem. „Drogę synodalną” można było szybciej przygotować.
 
Dlaczego jako biskupi wybraliście cztery fora (podział władzy w Kościele, życie kapłańskie, moralność seksualna i kobiety w Kościele), a nie forum ewangelizacji, temat tak bliski papieżowi Franciszkowi?
Najpierw zdecydowaliśmy się na trzy fora, które wskazał nam raport MHG, to znaczy kwestia władzy w Kościele, co moim zdaniem jest ważnym tematem, następnie katolicka etyka seksualna, również ważny temat nie tyle w sensie doktryny, ile raczej w sposobie, w jaki możemy go przekazać ludziom, i w końcu forma życia kapłanów. Pytanie o rolę kobiet w Kościele jest ważnym pytaniem, ponieważ w raporcie MHG zapytano, czy Kościół prowadzony przez samych duchownych nie ma tendencji do ochrony instytucji i jednostki, zanim zajmie się ofiarami. Na czwarty temat (kobieta w Kościele) nalegał Komitet Centralny Katolików Niemieckich, ponieważ dla wielu jest to rzeczywiście nurtujące pytanie.
 
A dlaczego nie ma forum ewangelizacji?
– Były dwa główne argumenty. Po pierwsze, niektórzy współbracia mówili: co my kapłani i biskupi robiliśmy przez całe nasze życie, jeśli nie ewangelizowali? Wszystko, co robimy, można w tym słowie streścić. Innym argumentem było to, że kwestie, o których dyskutujemy, budują takie ogrodzenie dla wielu ludzi, którzy patrzą na Kościół z zewnątrz, że trzeba je wpierw zburzyć, aby dotrzeć do prawdziwego skarbu Kościoła. Trzeba więc pracować nad tymi czterema tematami, zanim będzie można znów ewangelizować. Nie są to moje argumenty. Bardzo bym był za utworzeniem takiego forum, ponieważ uważam, że dzisiaj istnieją dość udane formaty i sposoby nowej ewangelizacji, gdzie wzrost jest zauważalny. Ale współbracia, którzy tego chcieli, przegrali przeciwko znaczącej większości głosów w episkopacie.
 
Jak zamierza Ksiądz Biskup przybliżyć kwestię katolickiej etyki seksualnej młodym ludziom – bez wzbudzania ich nadziei – skoro dokument roboczy „drogi synodalnej” tak wyraźnie wyraża pragnienie zmian?
Nie wiem. Nie uczestniczyłem w tym forum. Ale wszystkie fora będą teraz obsadzane na nowo. Nie mogę ocenić, jaką wagę będzie miał ostatecznie dokument roboczy. Sam jestem przyjacielem teologii ciała Jana Pawła II. Wielkim wyzwaniem jest uświadomienie młodym ludziom, że cała moralność seksualna Kościoła jest w zasadzie zrozumiała w pełni tylko pod warunkiem, że istnieje Objawienie Chrystusa, które sięga tak głęboko w nasze serca, że może zmienić nasze życie. Jest to podstawowe doświadczenie biblijne także w odniesieniu do kwestii seksualności. Można to zauważyć w listach św. Pawła i w innych tekstach. Gdziekolwiek ludzie wpuszczają Chrystusa do swojego życia, zmieniają je również w tej dziedzinie. To doświadczenie mało rozpowszechnione w naszym Kościele. A kiedy zanika, wtedy myślenie o moralności seksualnej stopniowo dostosowuje się do normalnego rozumienia seksualności powszechnego w społeczeństwie. Nie jest to wtedy wrogie ludziom (nawet jeśli oczywiście istnieje wiele przepaści), ale wyklucza ono Objawienie. A dopiero Objawienie prowadzi do chrześcijańskiego rozumienia seksualności. Dlatego jestem za tym, aby zawsze najpierw mówić o fascynacji, która pochodzi od Jezusa, a następnie dopiero mówić o moralności. W przeciwnym razie świat zawsze będzie postrzegał Kościół jako tych ludzi, którzy stawiają znaki zakazu na wszystko, co przyjemne. A przecież droga chrześcijańska właściwie jest drogą ku prawdziwej wolności.
 
Mówiąc o znakach zakazu, czy jest jakiś punkt, którego Ksiądz Biskup jako ordynariusz nie może przekroczyć na tej „drodze synodalnej”? W którym powie: nie mogę dłużej w tym uczestniczyć i za to odpowiadać?
– Nie wiem, dokąd ta droga prowadzi. Mam nadzieję, że taki punkt nie nadejdzie. Byłoby zresztą problematyczne, gdybym jako ordynariusz chciał ten proces opuścić, ponieważ prawdopodobnie będą w nim uczestniczyć również inne osoby z mojej diecezji, kapłani, inne grupy zawodowe i wspólnoty. Mógłbym opuścić ten proces sam, nie zmuszając do tego nikogo innego. Ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
 
Ale w jakich granicach może poruszać się „droga synodalna”, nie poruszając kwestii dotyczących Kościoła powszechnego, o których Kościół w Niemczech nie może decydować? Biskup Voderholzer głosował przeciwko statutom „drogi synodalnej”, ponieważ dla niego dobór tematów mija się z rzeczywistością kryzysu wiary.
– Dla mnie wzorem jest Sobór Watykański II. Pomaga mi uniknąć zbyt szybkiej wewnętrznej blokady. Zadaję sobie na przykład pytanie, czy gdybym przed Soborem myślał o wolności religijnej, to czy już wtedy przeczuwałbym, co się potem wydarzy z deklaracją o wolności religijnej? Sobór zrobił prawdziwy krok naprzód, który z perspektywy czasu uważam za dobry i słuszny. Nie wiem, co wyjdzie z „drogi synodalnej”, ale mam nadzieję, że działaniu Ducha Świętego nie przeszkodzi przedwczesna instrumentalizacja polityczna i wdrażanie interesów władzy. Jestem głęboko przekonany, że musimy iść z Kościołem powszechnym i jestem wdzięczny za list papieża, który do nas napisał.
 
Czy należy Ksiądz Biskup wraz z kard. Woelkim i bp. Voderholzerem do grupy dwunastu biskupów, którzy głosowali przeciwko statutom „drogi synodalnej”?
– Celowo nic o tym nie mówiłem. Ponieważ temat jednomyślności Konferencji Episkopatu jest dla mnie bardzo ważny – również teologicznie. Ważne jest dla mnie to, że w końcu wszyscy współbracia powiedzieli, że podążamy „drogą synodalną”. I nie chcę medialnej burzy, że jedni są przeciwko innym. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nie stronię od jednoznacznych słów. Ale również ważnym pojęciem jest dla mnie „hermeneutyka życzliwości”. Chciałbym móc założyć, że ludzie, z którymi mam do czynienia, z którymi podróżuję, również chcą tego, co jest dobre i właściwe dla Kościoła, nawet jeśli być może myślą i argumentują inaczej niż ja. Dla mnie jednomyślność Konferencji Episkopatu jest ważnym sygnałem dla świata zewnętrznego, ponieważ Konferencja Episkopatu nie tylko ma przesłanie, ale jako taka również jest przesłaniem. Szczerze mówiąc, przeszkadzało mi, że wyniki głosów przeciwnych zostały przekazane światu zewnętrznemu tak szybko, ponieważ było to tajne głosowanie w ramach poufnej sesji. Ale oczywiście: często znajduję się w napięciu między moim własnym przekonaniem, które jasno określam, a uczciwymi wysiłkami na rzecz osiągnięcia jedności.
 
Mamy rok po synodzie o młodzieży. Czy widzi Ksiądz Biskup nadzieję, że po tymże synodzie i przed „drogą synodalną” młodzież w Niemczech będzie coraz bliżej Kościoła?
– Widzę to, ale nie na dużą skalę. Wiele naszych parafii ma kłopot z tym, że młodzi odchodzą. Widzę to w niektórych miejscach, w niektórych ruchach i wokół niektórych ludzi, również duszpasterzy lub katechetów, zawsze tam, gdzie można zaoferować młodym ludziom prawdziwą bezinteresowną przyjaźń. Bez tego, co papież zawsze nazywa prozelityzmem. Ewangelizacja nie polega bowiem jedynie na przekonywaniu ani nie na pozyskiwaniu nowych członków. Ewangelizacja jest dialogiem miłości w wolności, gdzie udaje nam się zwrócić się do młodych ludzi w duchu Ewangelii i rozpocząć od czegoś małego. Wtedy mamy wzrost. Tu widzę znaki nadziei.
 
---

Bp Stefan Oster, salezjanin, ordynariusz Pasawy, przewodniczący Komisji ds. Młodzieży przy Konferencji Episkopatu Niemiec, prof. teologii dogmatycznej

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki