Jeden z senatorów powiedział w radiu, że pierwszą ideologią totalitarną w czasach nowożytnych było wystąpienie Marcina Lutra. Nie da się tych słów pogodzić z nauką Kościoła. Z czego wynika szukanie winy na zewnątrz, zwłaszcza w luteranizmie?
– Luteranizm jest w Polsce kojarzony z Niemcami, a Niemcy z totalitaryzmem i okupacją. Niechęć do narodu i obawa przed totalitaryzmem przejawia się w uproszczeniach i wymienianiu na jednym oddechu trzech niemieckich nazwisk: Luter – Marks – Hitler.
Jan Paweł II w encyklice Ut unum sint szukanie jedności nazwał imperatywem chrześcijańskiego sumienia. To wyzwanie. Co luteranie mówią o Kościele katolickim, poza tym, że jest „nierządnicą babilońską”?
– Już tak nie mówią (śmiech). To określenie było elementem polemiki w XVI w. Po podpisaniu wspólnej deklaracji o usprawiedliwieniu 20 lat temu oficjalnie na pewno takich wypowiedzi nie ma. Od dawna Kościół katolicki jest dla luteranów partnerem rozmów ekumenicznych.
Może to kwestia perspektywy? Na październik można spojrzeć jak na miesiąc maryjny. Kult maryjny nas dzieli. Ale w tym miesiącu jest też sporo wydarzeń ekumeniczno-biblijnych.
– Można eksponować elementy różniące. I można stworzyć Ekumeniczną Szkołę Biblijną w Łodzi, gdzie mam wykłady. W różnych miastach odbywają się Dni Biblii, na które zaprasza się prelegentów z różnych Kościołów. To sprzyja poznawaniu się, przełamywaniu nieufności. Antagonizowanie często wynika z nieznajomości drugiego. Te inicjatywy nie zniosą różnic, bo nie o to chodzi. W sprawach fundamentalnych da się wypracowywać wspólne stanowisko.
Zniesienie różnic byłoby przejawem ideologii totalitarnej.
– Kościół nigdy nie był jednolity, skoro już Jezus mówił uczniom, żeby byli jedno. Są dwa greckie słowa oznaczające jedność: heis i monos. Heis jest to jedność złożona z kilku elementów, relacyjna. Monos to jedność absolutna, jednolita, a słowo stosuje się wypowiedziach o transcendencji Boga.
Ludzie jako społeczność, nawet jeśli są jednym Kościołem w rozumieniu teologicznym, Pawłowym, nigdy nie będą monos. Będą zawsze heis. Kiedy Jezus modli się „aby byli jedno”, używa słowa heis, podkreślając podobieństwo relacji między wiernymi do relacji między Sobą a Ojcem.
Biblia bywa jak wieża Babel. Czy pierwszy w Polsce ekumeniczny przekład Biblii, nad którym m. in. Pani pracowała, pozwoli nam się porozumieć?
– Przekład jest trochę spóźniony w Polsce (bibliści 11 wyznań pracowali nad nim przez 20 lat), bo w innych krajach powstały one kilkadziesiąt lat temu. To dobry wstęp. Do tej pory katolicy korzystali z Biblii Tysiąclecia, protestanci z Biblii warszawskiej itd. Jeśli odnosimy się do tekstów biblijnych, mamy dziś jeden, wspólny. Różne interpretacje wynikają z naleciałości historycznych i konfesyjnych. Dziedzictwo biblijne jest wspólne.
Kalina Wojciechowska
Biblistka z Kościoła ewangelicko-augsburskiego, doktor habilitowana nauk teologicznych, wykładowca Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie