Logo Przewdonik Katolicki

Nowa Zelandia nie akceptuje przemocy

ks. dr Mirosław Tykfer
fot. NZ AP/East News

Rozmowa z bp. Stephenem Lowem, biskupem diecezji Hamilton w Nowej Zelandii, o zamachu na modlących się muzułmanów w meczecie w Christchurch i reakcji katolików na to wydarzenie.

Zastanawiam się, dlaczego tak zmasowany atak na modlących się muzułmanów ma miejsce właśnie w Nowej Zelandii. To jest jeden z najspokojniejszych krajów świata. Kto tak naprawdę zamordował tych 50 osób?
– Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że zamachowcem był Australijczyk. On wiedział, że Nowa Zelandia, właśnie dlatego, że jest krajem tak spokojnym, nie ma wielu zabezpieczeń. Poza tym w Nowej Zelandii wzrasta nieustannie liczba imigrantów. Przybywają do nas ludzie bardzo ubodzy. Znakomita większość z nich cieszy się z obecności w naszym kraju. W stosunku do tego, co przeżywali w swoich ojczyznach, w naszej odnajdują spokój.
 
Więc jego zamach był związany z imigrantami?
– Zamachowiec ma bardzo skrajne poglądy polityczne. Jest absolutnym przeciwnikiem przyjmowania imigrantów. Stąd jego radykalna postawa, która zamieniła się w zbrodnię. Ale przypomnę, mówimy o Australijczyku.
 
To brzmi jak stanowcze odcinanie się od poglądów antyimigranckich
– Myślenie, które reprezentuje ten zamachowiec, nie jest w żaden sposób popierane przez mieszkańców Nowej Zelandii. Nie mamy takiej mentalności. Przypomnę, że Nowa Zelandia przyjmuje wszystkich uchodźców. W tym sensie różnimy się od Australii. Zresztą taka jest nasza historia. Nowa Zelandia jest krajem imigrantów przybywających tutaj od dziesiątków lat.
 
W krajach, do których przybywa wielu imigrantów, zwykle tworzą się duże diaspory.
– Imigranci tworzą duże wspólnoty w większych państwach niż nasze. Na przykład dużą wspólnotą imigrancką są Polacy w Australii. Imigranci przybywający do nas nie tworzyli takich dużych skupisk. Pewnie dlatego wszystkie te grupy dobrze zasymilowały się z całym społeczeństwem.
 
Mieliście przypadki przemocy stosowanej przez uchodźców?
– Zdarzały się. Ale prawie zawsze były to reakcje na traumatyczne wydarzenia, jakie ich spotkały wcześniej. Oni często noszą bardzo trudne problemy psychologiczne z powodu tego, co przeżyli. Ale to nie jest zasadniczy problem. Są dobrymi ludźmi.
 
A jak na ataki zareagowali sami muzułmanie?
– W sposób naturalny. Zebrali się, aby opłakiwać ofiary. Ale podobnie zareagowali też chrześcijanie. Można powiedzieć, że muzułmanie zostali przytłoczeni współczuciem i życzliwością chrześcijan. Byli też obecni Żydzi. Zebraliśmy dużo pieniędzy na rzecz wspólnoty muzułmańskiej. To był wyraźny znak, jak myślą Nowozelandczycy. Nie popierają żadnej formy dyskryminacji ze względów religijnych czy rasowych. Chcą pokonać zło siłą dobra.
 
Kilka miesięcy temu rozmawiałem z biskupem z Filipin, który powiedział mi, że ataki ekstremistów islamskich jeszcze bardziej zbliżyły do siebie pokojowe wspólnoty chrześcijan i muzułmanów.
– Z pewnością mogę powiedzieć to samo o tym, co wydarzyło się u nas. Otrzymałem bardzo wiele podziękowań od muzułmanów za okazaną życzliwość. Sam również poszedłem do miejscowego meczetu, aby wyrazić moje kondolencje. Następnie zaprosiłem wspólnotę muzułmańską na liturgię do naszej katedry. Nasze wspólnoty chcą zachować ścisły kontakt i współpracę. Wzmagamy też lokalny dialog z muzułmanami. Dodam tylko, że muzułmanów jest bardzo niewielu. Zaledwie jeden procent populacji.
 
Są wśród nich fundamentaliści?
– Nie ma. Nie widzimy tego problemu w Nowej Zelandii w ogóle. Nie mamy wielu przypadków używania skrajnej przemocy. Ludzie podchodzą do siebie jak do dobrych sąsiadów, a nawet przyjaciół. Mogę powiedzieć: Nowa Zelandia nie lubi przemocy.
 
Skąd więc taki atak?
– Musimy sobie zadawać pytanie: jak to możliwe, że człowiek może dojrzewać do takiego zła? Co go spotkało w życiu? Co takiego się stało w jego wychowaniu? Nieustannie w moich kazaniach powtarzam, że każdy człowiek może użyć przemocy. Każdy z nas jest do tego zdolny. Tak, każdy. Dlatego musimy pytać o to, co sprawia, że człowiek staje się tak złym człowiekiem.
 
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan pokazał podczas swojego spotkania wyborczego zamach w Nowej Zelandii jako przykład przemocy chrześcijan wobec muzułmanów. I dodał, że prezydent Trump nie powie: to był chrześcijański terrorysta.
– Mnie zadziwia postawa prezydenta Turcji. W czasie II wojny światowej armia nowozelandzka i australijska blisko współpracowała z turecką. Nie rozumiem, dlaczego teraz prezydent wykopuje między nami taką przepaść. To była reakcja jednego człowieka. Nie narodu. Naród stoi stanowczo po drugiej stronie barykady: nie chce przemocy. Okazaliśmy też solidarność z muzułmanami.
 
Przy okazji zapytam o to, co nurtuje dzisiaj cały Kościół katolicki, a mianowicie o wykorzystanie seksualne nieletnich.
– To jest trudny czas dla naszego Kościoła. Jesteśmy bardzo przejrzyści w naszym działaniu. W mojej diecezji dotąd są tylko dwa zgłoszenia wykorzystania seksualnego przez księży. A jednak media przedstawiają sprawę, jakby Kościół miał ogromny problem z księżmi. Te proporcje są nieprawdziwe. Nie ukrywam jednak, że mamy problem w społecznym komunikowaniu o tych sprawach. Mamy wciąż pokusę obrony instytucji. Dlatego wyciągamy wnioski z tego, co dzieje się w innych krajach. Patrzymy między innymi na Australię. Wydaje mi się, że ludzie nie chcą słyszeć narracji broniącej instytucji. Może tylko część chce takiej obrony. Nawet jeśli faktycznie Kościół jest atakowany z tego powodu w niewłaściwych proporcjach, o czym wspominałem. Działamy więc bardzo zdecydowanie i transparentnie.
 
Bp Stephen Marmion Lowe
Święcenia kapłańskie otrzymał 7 czerwca 1996 r. i został inkardynowany do diecezji Christchurch. 22 listopada 2014 r. papież Franciszek mianował go ordynariuszem diecezji Hamilton  

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki