Ks. Henryk Seweryniak: Zobaczcie, mam tu taką lampkę herodiańską. Może się paliła przy grobie Jezusa? Albo Maryja w szabat stawiała ją w oknie domu w Nazarecie? Dbam o nią, żeby pozostała zawsze taka sama. Jak mi się niedawno potłukła, to nie kleiłem jej sam, ale poszedłem do dyrektora muzeum. Spójrzcie, nie ma śladu po kleju! To rzecz stara, cenna, nie chcę, żeby się zmieniała. Tradycja? No właśnie, nie! Tradycja w Kościele to nie jest relikwiarz, zabytek, martwy depozyt, kompletny, zamknięty i odłożony na półkę. Benedykt XVI pisał, że Tradycja to ciągła rozmowa Chrystusa z Jego Oblubienicą, czyli Kościołem.
Ks. Damian Wąsek: Tradycja jest ważna, żeby nie wymyślać teologii od podstaw w każdym pokoleniu. Ale trzeba ją rozumieć jako rozwijanie dziedzictwa przodków, a nie przechowywanie obiektów muzealnych, jak ta lampka. Nie możemy zapraszać innych, żeby sobie obejrzeli relikty przeszłości, ustawione za wypolerowaną szybą. Kościół to nie jest muzeum, a Tradycja nie jest skamieliną.
M.B.: Dobrze, dobrze: wy tu mówicie, dlaczego jest ważna, a ktoś zapyta po prostu: co to jest ta Tradycja? Tradycja to to, w co wierzymy, a co nie jest wprost zapisane w Piśmie Świętym, tak? To, co otrzymaliśmy od apostołów i pokoleń, które żyły przed nami?
H.S.: Zaczęło się tak: apostołowie szli i mówili, że przyszedł Mesjasz, który nas zbawił przez krzyż i zmartwychwstanie. Potem to, co mówili, zaczęto w różnych środowiskach spisywać. Tradycja apostolska, rozumiana jako pamięć słów i czynów Jezusa, jest więc starsza niż Pismo Święte. Później w tej Tradycji pojawiały się kolejne elementy: to, co chrześcijanie pierwszych wieków, świadkowie Jezusa i świadkowie apostołów uważali za fundamentalne dla wiary, a co nie zostało zapisane w Piśmie Świętym.
M.B.: Co dokładnie należy do tej Tradycji?
H.S.: Po pierwsze: sam kanon Pisma Świętego, czyli to, jakie księgi się do niego zalicza. Autorytetem, na który się tu powołujemy, są ojcowie apostolscy i wrażliwość wiary pierwszego pokolenia chrześcijan, w którym ów kanon został ustalony. Ale Tradycja to też i to, że w pewnych okresach roku nie śpiewamy Alleluja. To, że w pewnych okresach roku pościmy. Wybieranie biskupa w obecności ludu, pewne elementy Credo. To wszystko są elementy Tradycji Kościoła, wywodzącej się od apostołów. Tej Tradycji, która sprawia, że Kościół trwa i jest, kim jest.
M.B.: Z biegiem czasu Kościół odczytywał głębiej to, co mówił Jezus i co zostało zapisane w Piśmie Świętym – i wyciągał z tego wnioski. Tak rodziły się dogmaty, też zaliczane do Tradycji.
H.S.: Kościół uważał, że trzeba ustalić, w co musi wierzyć ten, który jest jego członkiem. To słowo „musi” wydaje się nas ograniczać. Możemy pomyśleć, że dogmat to coś nielogicznego, a Kościół zmusza nas, żebyśmy go przyjęli. Problem w tym, że Kościół nie ma narzędzi, żeby go zmienić. Skoro dogmat wypływa z Objawienia, to nie jest wymyślany, ale jedynie odczytywany, odkrywany.
D.W.: Ważne jest, żeby pamiętać, że każdy dogmat musi mieć swoje źródło w Piśmie Świętym lub Tradycji apostolskiej, a więc w tym ustnym przekazie o nauczaniu i sposobie postępowania Jezusa, który został nam przekazany przez naocznych świadków. Że zanim został ostatecznie sformułowany, często przez wieki dojrzewał. I że po jego sformułowaniu i przyjęciu nadal musimy starać się go rozumieć. Tradycja przez wielkie T pochodzi od Boga, powinna więc być nie tylko chroniona i przekazywana, ale też rozwijana i pogłębiana.
M.B.: Oprócz tej Tradycji, pisanej wielką literą, są zwykłe, ludzkie tradycje. Zwyczaje? Pewnie tak by je można było nazwać, żeby wyraźnie odróżniać.
H.S.: Tradycje przez małe „t” są kształtowane przez zmysł wiary – twój, mój, biskupa, teologa, fajnego liturgisty, mądrej zakonnicy, dobrego misjonarza. To są choćby tradycje liturgiczne: istnieje kilka uznawanych obrządków, całkowicie prawowiernych. Są tradycje prawne. Są wreszcie wielkie tradycje teologiczne: jedni pójdą za św. Tomaszem, inni za św. Franciszkiem, jedni będą czytać i rozumieć Ratzingera, a inni Rahnera. Są tradycje wychowania chrześcijańskiego, sztuki, cudne tradycje ludowe wyrażania wiary.
D.W.: Tu będą też należały reguły zakonne, podziały administracyjne itd. Ważne, by nie podpisywać pod wszystkim wprost Pana Boga.
H.S.: I żeby tego, co wtórne, nie traktować jak istotę. Trzeba też zwracać uwagę na to, co nas łączy z innymi Kościołami, co nas jako chrześcijan jednoczy. Ale rzeczywiście zrozumienie różnicy między Tradycją a tradycjami wymaga jeszcze jasnego zdefiniowania. Najważniejsze jest, żeby wiedzieć jedno: są sprawy kluczowe dla Kościoła, świadczące o naszej tożsamości i będące źródłem życia Kościoła – i są rzeczy wtórne, choć cenne. Tych wtórnych nie można traktować jak kluczowe.
D.W.: Istota prawd wiary w Piśmie Świętym ukryta często jest pod „ubraniem” kontekstu. Dotarcie do niej wymaga ciągłego pytania: co Bóg chce powiedzieć przez ten czy inny ewangeliczny obraz, a co stanowi tylko formę komunikacji z ówczesnymi odbiorcami? Trzeba przy tym uważać, żeby owych kontekstów nie traktować jak prawdy wiary.
M.B.: To ja papieżem Franciszkiem skończę, który pisał ostatnio: „Tradycja to nie jest niezmienne konto w banku. Tradycja to doktryna, która jest w drodze, która idzie naprzód. Z biegiem lat się konsoliduje, by z czasem rozrastać się i z wiekiem sublimować. W dynamicznej tradycji trwa to, co najważniejsze: nie zmienia się, ale wzrasta. Wzrasta poprzez wyjaśnienie i rozumienie. Wzrasta tak, jak wzrasta człowiek: poprzez dialog, który jest jak karmienie mlekiem dla dziecka. Dialog ze światem, który nas otacza. Jeśli go nie prowadzimy, nie możemy wzrastać, pozostajemy zamknięci, mali, skarlali. Prowadząc dialog i słuchając opinii innych, mogę – jak w przypadku kary śmierci, tortur czy niewolnictwa – zmieniać mój punkt widzenia. Bez zmieniania doktryny. Doktryna wzrosła wraz ze zrozumieniem. To jest podstawa tradycji”.
Ks. prof. Henryk Seweryniak prof. dr hab. teologii fundamentalnej, przewodniczący Stowarzyszenia Teologów Fundamentalnych w Polsce.
Dr Monika Białkowska doktor teologii fundamentalnej, dziennikarka Przewodnika Katolickiego