Logo Przewdonik Katolicki

Stare z nowym. Siła współpracy

Stanisław Sieniawski
Kadr z filmu "Julietta" Pedra Almadovara

Czyny mówią same za siebie – festiwal T Mobile Nowe Horyzonty (TNH) dołączył do grona najważniejszego, obok Warszawskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego i Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni, wydarzenia filmowego w Polsce. Chapeau bas!

Po pierwsze: nie ma co się oszukiwać, że 16 jest atrakcyjną liczbą. W stosunku do takich „perełek” jak 10, 25 czy 50, wypada blado i miałko. Po drugie: zorganizowane imprezy masowe mają to do siebie, że raz znalazłszy swoją formułę, trzymają się jej kurczowo przez długie lata. Zwycięskiego składu się przecież nie zmienia, po co zmieniać coś, co działa i się sprawdza. W świetle tych niekoniecznie pozytywnych zjawisk TNH wypada absolutnie świetnie

Symbioza godna naśladowania

Najmocniejszą stroną tegorocznego TNH jest właśnie różnorodność i zdolność przystosowania do nowych warunków. W ostatnim tygodniu lipca pokazano 393 filmy (w tym 221 pełnometrażowych, wśród których 94 to polskie premiery), z ponad 50 krajów. W przemyśle filmowym, który jest kontrolowany przez media, trendy oraz układy ulegają częstym zmianom, wielkie przedsięwzięcia upadają, a niezależne projekty i nieznane nazwiska mogą stanąć na najwyższym podium czy skraść serca fanów szczytując w box office'ach. Wrażliwi i trzymający rękę na pulsie organizatorzy nie bali się podjąć ryzykownych decyzji, dzięki którym festiwal wciąż pozostaje świeży i odporny na rutynę.

Filmem otwierającym wydarzenie był Neon Demon, najnowszy obraz Nicolasa Windinga Refna, a pośród polskich premier znalazły się m.in. Julieta Pedro Almodóvara oraz Egzamin Cristiana Mungiu. Wszystkie trzy pozycje zadebiutowały podczas festiwalu filmowego w Cannes. Poza filmami walczącymi o Grand Prix oraz Nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych, FIPRESCI, potężnie rozbudowane są też sekcje okołofestiwalowe, czyli przeglądy młodych twórców zarówno polskich, jak i europejskich. Kanał ALE KINO+ otrzymał szansę zaprezentowania produkcji prezentowanych i nagradzanych na prestiżowych festiwalach na całym świecie. W ramach pokazów specjalnych znaleźć można było takie bloki tematyczne jak Shakespeare Lives in Film, Gdynia na Horyzoncie, 48 Hour Film Project, Nocne Szaleństwo, a nawet pokazy filmów dla dzieci.

Poszukując nowych, odważnych, a wręcz buńczucznych filmów, które chcą eksperymentować i zredefiniować myślenie o kinematografii, TNH nie zapomniał o klasyce. Jednym z tematów przewodnich tego roku są europejscy mistrzowie. Oblegane przez widzów są Masterclassy, czyli mistrzowskie lekcje kina z tuzami rodzimego kontynentu, takimi jak Nanni Moretti, Carlos Saura, Agnieszka Holland czy Petr Zelenka.

Klasycy i niespodzianki

W ramach Retrospektywy widzowie zapoznali się z największymi obrazami Pippo Delbono oraz z „najdziwniejszym dziełem sztuki współczesnej przełomu wieków”: epopeją filmową Matthew Barneya Cremaster. Status Europejskiej Stolicy Kultury, który w tym roku Wrocław dzieli z hiszpańskim miastem San Sebastian, spowodował, że na TNH odbył się specjalny pokaz „Kina baskijskiego: trzech pokoleń reżyserów”, czyli kilkunastu filmów z północnej Hiszpanii, zarówno tych nakręconych w latach 70., jak i najnowszych. Odbędzie się także retrospektywa jednego z najciekawszych twórców tego regionu i okresu – Víctora Erice’a.

Poza wyszukanymi pozycjami filmowymi tegoroczna edycja TNH oferuje niespodziankę – opery filmowe Zagubiona autostrada oraz River of Foundament. Natalia Koczakowska, reżyserka, która wzięła na warsztat ikoniczny film Davida Lyncha, dzięki współpracy z Europejską Stolicą Kultury, po kilkuletnich zmaganiach doprowadziła do realizacji prawdziwego spektaklu, gdzie film, teatr i muzyka spotkają się w jednym miejscu.

Jest to fantastyczna sytuacja, w której powstaje możliwość dialogu pokoleniowego, gdzie młodzi filmowcy mogą wejść w polemikę ze starszymi, doświadczonymi i uznanymi mistrzami, których twórczość rozpina się na kilka dekad wstecz. To jednak praktyka, która spotyka się z coraz mniejszym zastosowaniem, gdyż mniejsze bądź bardziej niezależne wydarzenia decydują się na ograniczenie swoich programów do kilku kategorii z jednej dziedziny. Powoduje to takie tendencje jak tworzenie festiwali opartych wyłącznie na bezkompromisowej twórczości undergroundowych produkcji bądź będących przeglądami klasyki, a więc wydarzeniami odseparowanymi od współczesności, a podlanych głównie nostalgią. TNH zdecydował się na otwartość i dialog, a na te kilka dni z kinematografii uczynił platformę, gdzie każdy może podzielić się swoją opinią i refleksją. Warto dodać, że sam festiwal wyszedł z tego obronną ręką i zewsząd spływają na niego głosy uznania.

Festiwal = publiczność

Dokładnie dekadę temu, T-Mobile Nowe Horyzonty (wtedy: Era Nowe Horyzonty) został finalnie przeniesiony z czeskiego Cieszyna do Wrocławia i trwale wpisał się w krajobraz kulturalny regionu. Od samego początku istnienia festiwalu publiczność wykazała się wysoką dojrzałością i świadomością – doskonale wiedziała, czego chce i czego szuka. Kolejni dyrektorzy artystyczni wzięli sobie głęboko do serca zasadę, że to właśnie odbiorcy tworzą festiwal, nigdy odwrotnie. Utrudniając i komplikując, stawiając na filmy bardziej niedostępne, trudniejsze, poruszające kwestie nieobecne w kinie głównego nurtu, twórcy znaleźli swoje modus operandi. Metodą najprostszą z możliwych, wychodząc naprzeciw wymaganiom publiczności, organizatorzy dokonali misji niemożliwej: w dobie badań mediów i dyktatury statystyk festiwal T-Mobile Nowe Horyzonty stworzył układ, który w każdym logicznym planie biznesowym zwyczajnie nie cieszyłby się frekwencją i skończyłby jako finansowa porażka. W efekcie drobny festiwal filmowy, który inwestuje wyłącznie w trudne i wymagające kino, stał się trzecią festiwalową siłą w Polsce, ze stałą grupą wiernych fanów.





Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki