Figura, która w ostatni poniedziałek maja dotarła do Poznania, to replika. Oryginał był częścią pomnika Wdzięczności, który stał w samym centrum miasta. Większość Polaków zapewne niewiele o nim wie lub nie jest nawet świadoma jego istnienia. Tymczasem chodzi o jeden z największych monumentów przedwojennej Polski, który powstał ze składek całego społeczeństwa jako wotum wdzięczności za odzyskaną po latach zaborów niepodległość. Cały pomnik miał 22 m szerokości, 15 m wysokości i formę łuku triumfalnego. Dorównywał więc monumentalnej architekturze Zamku Cesarskiego i pruskich budowli, które dziś zajmuje m.in. uniwersytet, przypominając o tym, że skończyły się tu niemieckie rządy, a Wielkopolska stała się częścią niepodległej Polski. Niestety, przetrwał on jedynie siedem lat – Niemcy po wkroczeniu do Poznania w 1939 r. wysadzili go w powietrze.
Mieliśmy o nim zapomnieć
Tak krótki okres istnienia monumentu, tragiczny czas okupacji hitlerowskiej, a potem de facto sowieckiej, nie sprzyjały zachowaniu pomnika w zbiorowej pamięci. A powinien być on wymieniany jednym tchem razem z podobnymi mu, wzniesionymi w czasach II RP pomnikami-symbolami: warszawskim Grobem Nieznanego Żołnierza i pomnikiem Grunwaldzkim w Krakowie. One jednak zostały odbudowane, przynajmniej częściowo jeszcze w epoce PRL-u i miały szansę zaistnieć w świadomości społeczeństwa. Poznański pomnik nie, miał bowiem „defekt”, który dyskwalifikował go w oczach komunistów. Był nie tylko symbolem niepodległej Polski, ale jednocześnie wotum wdzięczności złożonym Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.
Pomnik powstał na fali ogólnonarodowego zrywu wdzięczności dla Serca Bożego. W 1920 r., w obliczu wciąż cofającego się frontu wojny z bolszewikami, wydawało się, że dla dopiero co odrodzonej Polski nie ma już żadnego ratunku. Wówczas to biskupi zgromadzeni na Jasnej Górze oddali naszą ojczyznę Najświętszemu Sercu Jezusa. To dlatego jako wotum za odrodzoną Polskę, w 1932 r. w Poznaniu stanął pomnik Wdzięczności poświęcony właśnie Najświętszemu Sercu z figurą Chrystusa i z umieszczonym na nim napisem: „Sacratissimo Cordi – Polonia Restituta” (Najświętszemu Sercu – Polska Odrodzona).
Nic więc dziwnego, że według władz należało o tym pomniku zapomnieć, co ułatwiał fakt, że został on wcześniej starty i to bardzo starannie z powierzchni ziemi. Co prawda samej figury Chrystusa, dobrze umocowanej na cokole, Niemcy w 1939 r. długo nie mogli obalić. Kiedy jednak w końcu się to udało, nałożyli na szyję Chrystusa stalową linę i powlekli Go przez miasto za ciężarówką na miejski śmietnik. Potem statua została przetopiona na kule armatnie. Jak się okazuje nie cała. Zachowane cząstki palców Chrystusa przechowywane są w poznańskim Muzeum Archidiecezjalnym. Dwa lata temu natomiast, na strychu probostwa farnego w Poznaniu odnaleziono spory kawałek palca od stopy figury. Co się stało ze złotym Sercem Jezusa, wykonanym z precjozów darowanych przez wdzięcznych Bogu za odzyskaną wolność Polaków, nie wiadomo.
Serce odlane na nowo
Po 1989 r. trudno było oczekiwać odbudowania pomnika na dawnym miejscu, ponieważ w międzyczasie na pl. Adama Mickiewicza, w sąsiedztwie dawnej rezydencji cesarskiej zamienionej na centrum kultury, stanęły krzyże Poznańskiego Czerwca 1956 r.
Kwestia znalezienia nowej lokalizacji stała się więc jednym z pierwszych i priorytetowych zadań, przed którymi stanął zawiązany w lutym 2012 r. Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika Wdzięczności w Poznaniu. – Postanowiliśmy zachować pierwotny kształt łuku triumfalnego, jaki miał pomnik wzniesiony przez naszych ojców. Natomiast szukając miejsca, na którym mógłby on stanąć, rozważyliśmy kilkanaście lokalizacji i ostatecznie wybraliśmy miejsce nad Jeziorem Maltańskim, przy alei Jana Pawła II, na osi katedra–kopiec Wolności. Jest tam odpowiednio dużo miejsca do wyeksponowania tak ogromnego monumentu, a także na organizację uroczystości religijno-patriotycznych. Nie chcemy też, aby pomnik stanął gdzieś na uboczu, ale by był obecny w przestrzeni społecznej miasta – tłumaczy prof. Stanisław Mikołajczak, przewodniczący komitetu.
Można powiedzieć, że komitet odniósł sukces. Już w grudniu 2012 r. Rada Miasta Poznania prawie jednogłośnie podjęła uchwałę o przywróceniu pomnika do przestrzeni społecznej Poznania. Do współpracy przy dziele odbudowy włączyli się też wybitni architekci związani z Poznaniem, m.in. Klemens Mikuła, który projektował tereny wokół poznańskiej Malty.
Udało się też, podobnie jak przed wojną, ze składek społecznych sfinansować odlanie z brązu figury Chrystusa. Została ona wykonana już rok temu w pracowni rzeźbiarskiej w podkrakowskich Szczyglicach, a wzorowana była na tej przedwojennej, dłuta wybitnego rzeźbiarza Marcina Rożka.
Figura już rok temu miała trafić do Poznania i tymczasowo stanąć na dawnym miejscu, by przypominać poznaniakom i turystom o pomniku, o którym mieli zapomnieć. Ostatecznie dotarła do stolicy Wielkopolski dopiero teraz i nie została wyeksponowana w przestrzeni miejskiej, ale ustawiona na gruncie prywatnym parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa i św. Floriana na poznańskich Jeżycach (to pierwsza w Polsce świątynia, wzniesiona pod koniec XIX w., dedykowana Najświętszemu Sercu). – Tamtejszy proboszcz zgodził się na udzielenie gościny ważącemu blisko dwie i pół tony posągowi. My natomiast, jako komitet, nie wystąpiliśmy tym razem do władz miasta o zgodę na sprowadzenie do Poznania figury Chrystusa, ale jedynie fragmentu powstającego pomnika Wdzięczności, choć to fragment najważniejszy, można powiedzieć serce pomnika – zaznacza prof. Mikołajczak.
Nie ma zgody, jest nadzieja
Skąd taka zmiana planów? – Już ostatniego dnia maja ubiegłego roku mieliśmy uroczyście witać figurę Chrystusa, powracającą do Poznania po ponad 75 latach nieobecności, na placu Mickiewicza. Pomimo dopełnienia wszelkich formalności prezydent miasta Jacek Jaśkowiak ostatecznie odmówił udzielenia zgody na czasowe ustawienie w tym miejscu figury, choć wcześniej wstępnie zgodził się na to Urząd Miasta – wyjaśnia przewodniczący komitetu, przypominając, że zgodnie z uchwałą Rady Miasta z grudnia 2012 r. prezydent jest zobowiązany do odbudowy pomnika Wdzięczności i w tym celu powinien współpracować z komitetem, który społecznie i bez angażowania funduszy publicznych realizuje to zadanie już od czterech lat. Jak tłumaczył w zeszłym roku prezydent Jaśkowiak, wydając odmowną decyzję, kierował się opiniami konserwatora zabytków i plastyka miejskiego powołujących się na względy estetyczne oraz przez pracowników Wydziału Urbanistyki i Architektury mających zastrzeżenia odnośnie kwestii bezpieczeństwa budowlanego w przypadku ustawienia tak dużego obiektu na pl. Mickiewicza. Jednak zdaniem prof. Mikołajczaka, odmowna decyzja prezydenta to tak naprawdę brak zgody na odbudowę w Poznaniu pomnika w nowej lokalizacji przy al. Jana Pawła II nad Jeziorem Maltańskim. Mimo to przyznaje, iż ma nadzieję, że pomnik Wdzięczności stanie ponownie w Poznaniu w 2018 r., na stulecie odzyskania niepodległości i setną rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego. – Jeśli jednak miasto na to nie zezwoli, zaczekamy. To sprawa, o którą warto walczyć – dodaje.