Logo Przewdonik Katolicki

Męczennicy z ateistycznego kraju

Marek Dłużniewski

Już niebawem albańscy katolicy będą mogli oficjalnie modlić się za wstawiennictwem nowych błogosławionych rodaków. Na ołtarze wyniesionych zostanie 38 męczenników z czasów komunizmu.

Ojciec Święty Franciszek zatwierdził dekret o uznaniu męczeństwa 38 katolików, którzy zostali zamordowani w przez komunistów w Albanii w latach 1945–1974. Papieska decyzja oznacza, że w niedługim czasie dwóch biskupów, 31 kapłanów diecezjalnych i zakonnych (franciszkanów i jezuitów), trzy osoby świeckie, kleryk i kandydatka do zgromadzenia zakonnego, którzy działali na terenie Albanii, zostaną wyniesieni do chwały ołtarzy i oficjalnie uznani przez Kościół za błogosławionych.
 
Nie tylko Matka Teresa
Dla niespełna 300 tys. albańskich katolików beatyfikacja męczenników działających w ich ojczyźnie będzie niezwykle ważnym wydarzeniem. Dotychczas najsłynniejszą przedstawicielką narodu albańskiego, która została wyniesiona na ołtarze, była Agnieszka Gonxha Bojaxhiu, znana światu jako Matka Teresa z Kalkuty. Beatyfikowana przed 13 laty, jedna z najbardziej wyrazistych postaci Kościoła w XX w., we wrześniu tego roku zostanie kanonizowana.
Na tym jednak wcale nie kończy się wkład tego bałkańskiego narodu w dawanie świadectwa wierności Chrystusowi i Kościołowi. Albańskich męczenników czasu komunizmu przypomniał papież Franciszek podczas swojej pielgrzymki do Albanii w 2014 r. „Wielu biskupów, kapłanów, zakonników i wiernych świeckich zapłaciło życiem za swą wierność. Nie zabrakło dowodów wielkiej odwagi i konsekwencji w wyznawaniu wiary. Jak wielu chrześcijan nie ugięło się przed pogróżkami, ale podążało nadal bez wahania obraną drogą! Biegnę myślą ku owemu murowi cmentarza w Szkodrze, symbolicznemu miejscu męczeństwa katolików, gdzie ich rozstrzeliwano, i ze wzruszeniem składam kwiat modlitwy oraz wdzięcznej i wiecznej pamięci” – powiedział wówczas papież w homilii wygłoszonej w stolicy kraju – Tiranie.
Tych 38 ofiar reżimu komunistycznego, które objął kwietniowy papieski dekret, to symbole niezwykle okrutnego prześladowania Kościoła, które nawet w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, opanowanych po II wojnie przez czerwoną zarazę, nie osiągnęło tak przerażających rozmiarów.
 
Państwo bez Boga
„Państwo nie uznaje istnienia jakiejkolwiek religii, a także popiera i rozwija propagandę ateistyczną w celu przyswojenia narodowi naukowo-materialistycznego poglądu na świat” – to fragment albańskiej konstytucji z 1976 r. Choć więc przepis pochodzi z późniejszego okresu niż ten, w którym świadectwo swojej wiary dało 38 albańskich męczenników, to jednak doskonale pokazuje kierunek, w którym od początku zmierzał reżim komunistyczny w Albanii. Od 1967 r. Albania pod przywództwem Enwera Hodży oficjalnie ogłoszona została pierwszym ateistycznym państwem na świecie, co nawet jak na ówczesne realia zimnowojennej rywalizacji, było czymś niezwykłym. Wyznawanie i praktykowanie jakiejkolwiek religii było bezwzględnie zwalczane, a miejsca kultu zostały zlikwidowane lub przeznaczone na inne cele. Antyreligijny obłęd posunięty został do tego stopnia, że z czasem zakazano nadawania nowo narodzonym imion nawiązujących do świętych patronów.
Mimo że w Albanii, przez lata znajdującej się pod panowaniem Imperium Osmańskiego, zdecydowanie dominował islam, to jednak komunistyczny ateizm, jeszcze w latach 40. swoje ostrze w szczególny sposób wymierzył w wyznawców Jezusa Chrystusa. Prześladowania nie ominęły nawet najwyższych hierarchów kościelnych. O tym, że komuniści w bloku wschodnim nie oszczędzali także prymasów, na własnej skórze przekonali się choćby kard. Stefan Wyszyński, kard. Józef Mindszenty z Węgier czy kard. Józef Beran z Czechosłowacji. Jednak więzienie i prześladowania nie przyprawiły ich o śmierć, w przeciwieństwie do prymasa Albanii, a wkrótce nowego błogosławionego Kościoła.
 
Prymas niezłomny
Mikołaj Prennushi urodził się 1885 r. w Szkodrze na północy Albanii, a więc w bastionie katolicyzmu, w zdominowanym przez muzułmanów kraju. Wychowany w religijnej i patriotycznej rodzinie, najpierw zaangażował się w działalność w ruchu narodowym, za co spotkały go represje ze strony władz tureckich. Po wyjściu z więzienia wstąpił do zakonu franciszkanów, gdzie przyjął imię Wincenty. Już jako ksiądz zajmował się działalnością wydawniczą i edukacyjną, był też prowincjałem franciszkanów. W 1936 r. został biskupem Sape, następnie arcybiskupem Durres. Krótko po zakończeniu II wojny światowej, bo już w roku 1946, przejął obowiązki arcybiskupa Szkodry i tym samym został prymasem Albanii. Jako zwierzchnik lokalnego Kościoła musiał zmierzyć się z represyjną działalnością reżimu komunistycznego i funkcjonowaniem w skrajnie wrogich warunkach.
Już w 1947 r. został aresztowany i oskarżony o działalność szpiegowską. Poddawany torturom i ciężkim przesłuchaniom zachował jednak niezłomną postawę. Twardo bronił niezależności Kościoła, odmówił zerwania ze Stolicą Apostolską i podporządkowania komunistycznym władzom państwowym. Skazany na 20 lat więzienia odbywał karę w Durresie, gdzie nie zważano na jego słabe zdrowie i mimo to musiał podejmować ciężką pracę fizyczną. Ta wyczerpała go tak bardzo, że w 1949 r. prymas Albanii zmarł w więziennym szpitalu.
Abp Wincenty Prennushi oprócz posługi duszpasterskiej zajmował się także literaturą i publicystyką, dzięki czemu sporo wniósł w rozwój albańskiej kultury. Znając świetnie język  Goethego, tłumaczył niemieckich romantyków. Przełożył też powieść Henryka Sienkiewicza Quo vadis, był współredaktorem dwóch pism katolickich. Zbierał także teksty albańskich pieśni ludowych. Przez swą niezłomną postawę w obronie wiary katolickiej może być przyrównywany do św. Tomasza Becketa, gdyż podobnie jak XII-wieczny arcybiskup Canterbury, niezależność Kościoła od władzy państwowej okupił własnym życiem.
 
Wierni do końca
Postać prymasa Albanii jest, z uwagi na wysoki stopień w hierarchii kościelnej, szczególnie doniosła i symboliczna, bo jego męczeństwo uosabia cierpienia całego Kościoła w Albanii w czasach komunistycznych. Jednak zapewne historia życia każdego z pozostałych 37 przyszłych błogosławionych mogłaby stanowić przykład szczególnej wierności Chrystusowi.
Drugi z albańskich hierarchów, którego objął papieski dekret, Franciszek Gjini, podobnie jak Wincenty Prennushi, pochodził ze Szkodry. Tam też dał świadectwo swojej wiary. Jednak zanim w 1948 r. został rozstrzelany pod murem miejscowego cmentarza, był m.in. ordynariuszem Lezhy. Na karę śmierci został skazany po torturach i jakże często kierowanemu w stronę „wrogów ludu” oskarżeniu o szpiegostwo.
Z kolei o tym, że komunistyczne represje dotykały nie tylko katolików – Albańczyków, przekonuje przykład innego z przyszłych albańskich błogosławionych – ks. Alfonsa Trackiego. Ten niemiecki kapłan pochodził z leżących dziś na terytorium Polski Bliszczyc. Podczas studiów poznał Bałkany i dzięki ich znajomości został po święceniach kapłańskich skierowany do pracy w północnej Albanii. Jak wielu ludzi swoich czasów doświadczył zła najpierw narodowego socjalizmu, a później komunizmu. Pochodzenie i znajomość języka niemieckiego pozwoliły ks. Tackiemu nieść pomoc Albańczykom w warunkach niemieckiej okupacji. Kiedy w kraju nastała władza komunistów, duchowny nie opuścił go. Aresztowany w czasie udzielania sakramentu chorych rannemu w starciu z komunistami, oskarżony o działalność antykomunistyczną i współpracę z okupantem, został – tak jak bp Gjini – rozstrzelany przy cmentarzu w Szkodrze.
Przyszłą beatyfikację tych i pozostałych albańskich męczenników trzeba odczytywać nie tylko jako oficjalne potwierdzenie ich wierności Chrystusowi. Ich wyniesienie na ołtarze to także ustanowienie kolejnych i niezwykle dziś potrzebnych świadków i patronów Kościoła prześladowanego na całym świecie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki