Logo Przewdonik Katolicki

Kościół stróżem szczęścia człowieka

Jacek Pulikowski
OSSERVATORE ROMANO/epa_pap

Kościół troszczy się o każdego, nawet najbardziej zagubionego człowieka, i nikogo nie przekreśla. Jednak nie może obiektywnego zła zaakceptować jako dobro.

Istnieje niebezpieczeństwo, że zajmując się szczegółami, zwłaszcza wywołującymi silne emocje, można stracić z pola widzenia to, co najistotniejsze. Rozsądne jest najpierw spojrzenie ogólne – z lotu ptaka – a dopiero potem skupianie się na szczegółach. Poważna refleksja na jakikolwiek temat wymaga zatem na wstępie ustalenia rzeczy fundamentalnych i nienaruszalnych.
 
Nadrzędny cel – świętość
Celem pobytu człowieka na ziemi jest zbawienie. Dotyczy to wszystkich ludzi, choć niewierzący nie zdają sobie z tego sprawy. Żyjemy, by się zbawić, a nie zabawić (ku czemu kusi nas świat poddany złemu duchowi). Misją Kościoła jest dopomóc człowiekowi w zbawieniu przez nieomylne wskazywanie drogi do świętości oraz wsparcie człowieka na tej drodze. Kościół dysponuje licznymi „narzędziami” pomocy: sakramentami, słowem Bożym, modlitwą, oficjalnym nauczaniem.
Dziś ludzie powszechnie nie dążą świadomie do osobistej świętości, bo uwierzyli światu, że jest ona sprzeczna ze szczęściem na ziemi (w myśl hasła: „Grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne mają raj na ziemi”.) Tak, ludzie uwierzyli w atrakcyjność zła, które reklamuje zagubiony świat. Tymczasem największym źródłem szczęścia na ziemi jest... osobista świętość. Świętość rozumiana jako życie w zjednoczeniu z Bogiem, z innymi ludźmi oraz w zgodzie z własną naturą. Oznacza to w praktyce pełną zgodność czynów z wyznawaną właściwą hierarchią wartości. Daje to pełną wolność czynienia dobra i odrzucania zła niezależnie od warunków wewnętrznych (pobudzenia ciała) i zewnętrznych (presja, naciski aż do zagrożenia życia). Poznanie i przyjęcie rozumem zadanego człowiekowi, w pełni zgodnego z jego naturą, systemu wartości (przykazania Boże) i wprowadzenie go w życie, dzięki wolnej woli, czyni człowieka obiektywnie szczęśliwym.
 
W relacji miłości
Poza osobistym źródłem szczęścia (świętość) istnieje jeszcze źródło społeczne wynikające z relacji miłości. Tak, do pełni szczęścia potrzebna jest człowiekowi relacja miłości z Bogiem i ludźmi. Zatem prawdziwym kluczem do szczęścia jest wewnętrzna wolność i miłość. (Przewrotny świat wypromował karykaturę w postaci idei „wolnej miłości”, pod której hasłami wielu przegrało swe szczęście). Tymczasem nie ma żadnej, najmniejszej nawet, sprzeczności między szczęściem na ziemi i w wieczności. Pokazał nam to niezwykle wyraziście swym życiem i śmiercią – przechodzeniem  do domu Ojca św. Jan Paweł II.
Podsumowując: istnieje obiektywna prawda o człowieku i jego naturze, obiektywne dobro, i obiektywne szczęście człowieka. Kościół służy człowiekowi i pomaga mu w drodze do szczęścia.
Żądanie od Kościoła, by przyzwolił albo nawet usankcjonował manowce, na które wielu zabrnęło, jest nieporozumieniem. Kościół zawsze będzie pełen troski o każdego, nawet najbardziej poranionego i pogubionego człowieka i nikogo nie przekreśli. Jednak nie może obiektywnego zła (np. zabójstwo, cudzołóstwo) zaakceptować jako dobro czy choćby przyzwalać na nie. Zdradziłby wówczas swoją misję i przestałby być wiarygodnym przewodnikiem człowieka w drodze do szczęścia – świętości.
 
Co konkretnie znaczy „Nie cudzołóż”?
Dopiero po tych rozważaniach ogólnych można podjąć szczegółowe zagadnienia. Emocje wzbudzają rozważania o dopuszczeniu do Komunii św. ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych czy akceptacja związków jednopłciowych. Niektórym marzy się akceptacja antykoncepcji, in vitro, a nawet aborcji. Wszystkie te zagadnienia istotnie związane są ze sferą płciowości człowieka, a ściślej z nieładem w tej dziedzinie. Ład określa przykazanie: nie cudzołóż. Jest to przykazanie Boże i Kościół nie ma władzy, aby go zmienić. Może jedynie tłumaczyć, co ono oznacza.
Kościół podkreśla, że nie jest dopuszczalna aktywność seksualna ludzi niebędących małżeństwem gotowym na przyjęcie każdego (nawet niezaplanowanego) dziecka oraz że dziecko powinno się poczynać na skutek aktu jedności między małżonkami. Dlatego żadna aktywność seksualna poza małżeństwem nie może być zaakceptowana. Dla wierzącego jest grzechem, a dla niewierzącego działaniem sprzecznym z jego ludzką naturą. Tak czy inaczej, działanie takie zawsze niszczy człowieka, powodując jego rozbicie, a zatem oddala go od własnego szczęścia. Tak więc każdy, kto chce być szczęśliwy, jest wezwany do czystości seksualnej. Z tym że czystość dla wszystkich będących poza małżeństwem oznacza całkowite powstrzymanie się od aktów płciowych, a dla małżonków oznacza podporządkowanie tej aktywności rozumowi i woli, tak by zawsze była ona wyrazem miłości oraz była zgodna z planami prokreacyjnymi. Nie ma zatem sensu rozważanie, czy czasem nie można by zaakceptować samogwałtu, działań homoseksualnych, współżycia narzeczonych czy zdrad małżeńskich (zdradą jest również współżycie w nowym związku podczas trwania ważnego małżeństwa sakramentalnego). Wszystkie one wyrządzają obiektywne zło człowiekowi i nie mogą być „zalecane” przez Kościół.
Jeżeli dziecko próbuje włożyć paluszki do kontaktu, to nawet gdy bardzo tego chce i głośno płacze, kochającym rodzicom nigdy nie wolno na to przyzwolić. Jeżeli jakieś lobby bardzo chce akceptacji działań sprzecznych z naturą człowieka i tym samym niszczących go, kochającemu człowieka Kościołowi nigdy nie wolno na to przyzwolić.
 


 

Dr inż. Jacek Pulikowski, mąż, ojciec trojga dzieci, wykładowca Politechniki Poznańskiej i Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autor wielu publikacji o tematyce małżeńskiej i rodzinnej, także wspólnie z żoną. Jadwiga i Jacek Pulikowscy zostali mianowani przez papieża Franciszka audytorami XIV Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, który w dniach 4–25 października będzie obradował na temat powołania i misji rodziny w Kościele i świecie współczesnym.
 
 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki