Nie sposób mówić o metropolicie, nie odwołując się do historii rodu Szeptyckich, silnie związanych z dziejami społeczności Kresów, oraz do tragicznych czasów dwóch wojen światowych i dwóch totalitaryzmów − nazistowskiego i komunistycznego, w których przyszło mu żyć. Przez niemal pół wieku (dokładnie 44 lata) abp Szeptycki stał na czele Kościoła greckokatolickiego, przyczyniając się w znaczącej mierze do jego duchowo-obrzędowego i intelektualnego odrodzenia, wspierał ideę niepodległości Ukrainy, zaangażował się też w organizację pomocy dla Żydów. Wątpliwości budzi jego rzekoma kolaboracja z Niemcami − w 1941 r. wydał odezwę witającą z entuzjazmem hitlerowskie wojska Wehrmachtu na ziemi lwowskiej i popierał dążenia Ukraińców do utworzenia z pomocą Niemców nowego państwa. Niejednoznaczna jest też postawa arcybiskupa wobec SS Galizien. Niejasny jest też jego stosunek do rzezi zgotowanej przez UPA mieszkającym na Wołyniu Polakom. Obie kwestie budzą wielkie emocje wśród polskich środowisk kresowych.
Tradycja przodków
Rodzina Szeptyckich − pozostając pod wpływem spuścizny Rzeczypospolitej Wielu Narodów − od lat pielęgnowała dwunarodową, polsko-ukraińską świadomość historyczną. W XVIII w. aż trzech lwowskich biskupów greckokatolickich wywodziło się z tego rodu, a dwóch spośród nich − Atanazy Antoni (1686−1746) i Lew (1717−1779) było tytularnymi metropolitami Kijowa. Wybór drogi duchownego w tym właśnie Kościele późniejszego metropolity kijowsko-halickiego oraz pragnienie nawiązania do tej właśnie spuścizny nie może więc być uznany za zdradę z jego strony, choć rodzice urodzonego 29 lipca 1856 r. Romana Marii Aleksandra Szeptyckiego w Przyłbicach k. Jaworowa (Galicja Wschodnia) należeli do obrządku rzymskokatolickiego. Ojciec Jan był ziemianinem, a matka − Zofia − córką poety i komediopisarza Aleksandra Fredry. Wychowywał się w wielodzietnej rodzinie − miał siedmiu braci. Jeden z nich − Stanisław − został polskim generałem, a Kazimierz − przeorem zakonu studytów. Roman od wczesnej młodości przejawiał zainteresowanie wschodnim rytem liturgiczno-obrzędowym. Po maturze w krakowskim gimnazjum św. Anny w 1883 r., zgodnie z wolą ojca, poświęcił się służbie wojskowej w armii austriackiej, z której jednak szybko musiał zrezygnować z powodu choroby zapalenia stawów. W tym samym czasie rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, po roku przeniósł się na Wydział Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego, równolegle studiując tam także teologię i filozofię. Ponownie wrócił na UJ, gdzie w 1888 r. uzyskał stopień doktora prawa. W tym samym roku wstąpił do greckokatolickiego zakonu bazylianów w Dobormilu i przyjął imię zakonne Andrzej. Cztery lata później otrzymał święcenia kapłańskie w Przemyślu z rąk bp. greckokatolickiego Jana Pełesza. Miał 34 lata, kiedy 17 września 1899 r. wyświęcono go na biskupa, po czym objął urząd eparchy greckokatolickiego w Stanisławowie. Rok później Leon XIII mianował go metropolitą halicko-lwowskim.
Jako zwierzchnik Kościoła greckokatolickiego dokonał istotnych przemian i reorganizacji ważnych struktur administracyjno-duszpasterskich w całej metropolii. Przyczynił się do rozwoju ośrodków kształcenia przyszłych duchownych, w 1928 r. powołał Akademię Teologiczną we Lwowie, wysyłał zdolnych księży na zagraniczne studia, odnowił wschodni zakon studytów, założył wschodnią gałąź redemptorystów. Dbał o rozwój szkół elementarnych, gimnazjów i placówek towarzystwa kulturalnego „Proswita”. Na mocy specjalnych uprawnień, które otrzymał od Piusa X, udało mu się doprowadzić do stworzenia pierwszego w dziejach katolickiego egzarchatu rosyjskiego (1917–1922/23), będącego kolejną próbą realizacji starej idei unii kościelnej Wschodu i Zachodu, zaniechanej z powodu aresztowań hierarchii przez bolszewików.
Niejasne karty biografii
Biografia metropolity utkana jest też z wielu kontrowersyjnych wątków jego działalności.
Abp Szeptycki opowiadał się za prawem Ukraińców do samostanowienia. Zabiegał w parlamencie wiedeńskim o uznanie Galicji Wschodniej za autonomiczne terytorium ukraińskie. W chwili rozpadu Austro-Węgier wszedł do Rady Narodowej, która ogłosiła powstanie Republiki Zachodniej Ukrainy, i pozostawał jej duchowym przywódcą najpierw w kraju, potem również poprzez działalność dyplomatyczną na Zachodzie. Następnie, za czasów II Rzeczypospolitej, popierał ukraiński ruch narodowy. Pod koniec życia udzielił swego poparcia próbie utworzenia państwa ukraińskiego na początku okupacji niemieckiej w 1941 r., za co był ostro krytykowany, zwłaszcza przez stronę polską. Liczył, że wojna między Niemcami a ZSRR umożliwi powstanie wolnej Ukrainy. Po zajęciu Lwowa przez Niemców wydał w imieniu swoim i narodu ukraińskiego deklarację uczestnictwa w budowaniu „nowego porządku w Europie” oraz odezwę witającą Wehrmacht. Po zdobyciu przez Wehrmacht Kijowa wysłał do Adolfa Hitlera list z gratulacjami. Gdy Armia Czerwona wkroczyła ponownie do Lwowa 27 lipca 1944 r. i rozpoczęła wysiedlenia ludności polskiej, już w październiku pod nazwiskiem Szeptyckiego opublikowano list do Stalina z gratulacjami i podziękowaniem za przyłączenie ziem zachodnioukraińskich do Wielkiej Ukrainy.
Metropolita lwowski nie popierał UPA, ale też otwarcie nie potępił jej działań, natomiast w swych listach potępiał wszelkie morderstwa. „Człowiek, który przelewa niewinną krew swego wroga, przeciwnika politycznego, jest takim samym zabójcą, jak ten, który to czyni dla rabunku, i tak samo zasługuje na karę Bożą oraz klątwę Kościoła” − pisał w słynnym liście pasterskim Nie zabijaj w 1942 r.
Organizował pomoc dla Żydów, którą nadzorował beatyfikowany w 2001 r. przez Jana Pawła II jego brat Klemens, przełożony zakonu studytów, który zginął w 1951 r. śmiercią męczeńską w łagrze sowieckim we Włodzimierzu. W domach wokół lwowskiej katedry św. Jura ukryto 15 dorosłych Żydów (wśród nich rabinów) i 150 dzieci żydowskich. Byli wśród nich m.in. prof. Adam Daniel Rotfeld i dr Dawid Kahan – po wojnie naczelny rabin Wojska Polskiego, a później naczelny rabin lotnictwa w Izraelu.
Cieszący się wielkim autorytetem metropolita zmarł 1 listopada 1944 r.
Znamienne, że dwukrotnie podejmowano starania o jego beatyfikację. W lutym 2008 r. Kongregację Spraw Kanonizacyjnych poinformowała biskupów UKGK o formalnym zakończeniu procesu beatyfikacyjnego. 16 lipca br. papież Franciszek zatwierdził dekret o heroiczności cnót metropolity Andrzeja. Do beatyfikacji potrzebne jest jeszcze uznanie cudu przypisywanego jego wstawiennictwu u Boga.
Komentarz dotyczący uznania przez Stolicę Świętą heroiczności cnót Sługi Bożego Metropolity Andreja Szeptyckiego
Metropolita Andrej Szeptycki jest w historii Kościoła Greckokatolickiego postacią szczególną i ciekawą, nie tylko jako kapłan i Metropolita, ale również jako człowiek.
Wychowany w tradycji łacińskiej, dorastając, dostrzegł piękno i głębię obrządku swoich przodków. Został zakonnikiem i kapłanem rytu wschodniego. Nikogo się nie wyrzekł, nikogo nie zdradził!
Patrząc na jego działalność, bez najmniejszego wątpienia można stwierdzić, że uratował naszą Cerkiew i przygotował swoich wiernych na największą próbę, jaką były prześladowania i terror komunistyczny. Utwierdził i częściowo odrodził wiele tradycji Cerkwi wschodniej, w tym liturgicznych, jako dobry organizator, a także gospodarz wzmocnił oraz usprawnił struktury. Wiedziony Duchem Świętym, tchnął po prostu w organizm naszej Cerkwi nowe życie.
Żył i pracował w trudnych czasach: dwie wojny światowe, wojny lokalne, także konflikty między oboma tak bliskimi mu narodami. Zawsze stawał po stronie prawdy i bronił krzywdzonych, bez względu na to, z jakiego byli obozu.
Komunistyczna propaganda stworzyła i rozpowszechniła wiele fałszywych, krzywdzących Metropolitę twierdzeń, które miały go deprecjonować w oczach opinii publicznej. Niestety, wiele z tych fałszerstw zaczęło żyć własnym życiem i są powielane przez niektóre środowiska do dzisiaj.
Wszyscy, którzy znają prawdziwą historię i oblicze Metropolity Andreja, wiedzą, że był święty. Ostatni krok papieża Franciszka świadczy o tym, że również Stolica Apostolska podziela tę opinię.
Ks. Bp dr Eugeniusz Popowicz
Wikariusz generalny
Archidiecezja Przemysko-Warszawska
Komentarz do decyzji Watykanu ws. abp. Andrzeja Szeptyckiego
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
– Decyzja papieża Franciszka o uznaniu heroiczności cnót greckokatolickiego metropolity lwowskiego Andrzeja Szeptyckiego jest zaskakująca, bo działalność owego hierarchy do dziś wywołuje bardzo wiele kontrowersji. Szczególnie chodzi o jego wrogie nastawienie do państwa polskiego w okresie międzywojennym oraz o wsparcie hitlerowskich Niemiec w czasie II wojny światowej. W ramach tego wsparcia Szeptycki m.in. zarządził modły w cerkwiach o pomyślność wojsk niemieckich oraz oddelegował swoich księży jako kapelanów do zbrodniczej SS Galizien. Organizował też Msze św., np. 18 lipca 1943 r. we Lwowie, w czasie których błogosławiono ukraińskich kolaborantów. Wielu z nich, służąc w szeregach pułków policji SS, mordowało później w barbarzyński sposób mieszkańców polskich wiosek na Kresach Wschodnich. Nie przeciwstawił się też udziałowi duchownych i wiernych w strukturach Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, które to formacje dokonały ludobójstwa nie tylko na Polakach, ale i Żydach, Ormianach, Czechach i innych narodowościach, w tym też na sprawiedliwych Ukraińcach, sprzeciwiających się zbrodniczej ideologii Stepana Bandery (nawiasem mówiąc, syna księdza greckokatolickiego). Nie wyciągnął też żadnych konsekwencji kanonicznych w stosunku do tych duchownych, którzy, sprzeniewierzając się sakramentowi kapłaństwa, czynnie przelewali ludzką krew lub podjudzali do mordów i święcili narzędzia zbrodni w cerkwiach. Pod koniec swego życia Szeptycki poparł z kolei Stalina, który odwdzięczył się mu wysłaniem kompanii honorowej Armii Czerwonej na jego pogrzeb.
Z tego powodu sługa Boży i Prymas Tysiąclecia, kard. Stefan Wyszyński, dwukrotnie, w latach 1958 i 1962, protestował przeciwko wszczęciu procesu beatyfikacyjnego. W ostatnich latach ukazało się też bardzo wiele prac naukowych (m.in. prof. Andrzeja Zięby, ks. prof. Józefa Wołczańskiego, ks. prof. Józefa Mareckiego), które ukazują tragiczne błędy polityczne arcybiskupa. Pisało o tym też wielu historyków zagranicznych, m.in. John Paul Himka w swojej publikacji Chrześcijaństwo i radykalny nacjonalizm: Metropolita Szeptycki i ruch Bandery. Dodam, że także Żydzi wiąż odmawiają pośmiertnego przyznania Szeptyckiemu Medalu „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.
Omawiana decyzja jest w tej chwili oprotestowywana przez rodziny ofiary zamordowanych przez UPA i SS Galizien. Szkoda, że Watykan nie wziął tego wszystkiego pod uwagę. Wielka szkoda.