Przebaczenie jest związane ściśle z odczuciem żalu. Jeśli przebaczenie, jak powiedziałem o tym w poprzedniej części, nie stanowi elementu naturalnego osoby ludzkiej, ale jest możliwe w pełni tylko jako czyn Boga lub człowieka z pomocą Boga, tak żal jest czymś naturalnym.
Żal jest bowiem konsekwencją obecności w świecie tej tajemniczej siły, którą nazywamy „złem”. W relacjach międzyludzkich dotyczy to zarówno jednostek, jak i grup; zło prowokuje inne zło, które jest reakcją na to pierwsze. Jest to rodzaj powrotu zła, które jeśli nie znajdzie właściwej ekspresji, ukryje się pod osłoną resentymentu, żalu. Będzie gotowe, aby wybuchnąć przy pierwszej okazji. Będzie to wówczas manifestacja tego, co nazywamy spiralą zła i co stanowi prawdziwe zagrożenie dla przyszłości świata.
Wołanie o niemożliwe
Musimy sobie uświadomić, że bez przebaczenia nie ma przyszłości dla naszych społeczeństw. To więc jest nasz dylemat: mamy naglącą potrzebę czegoś, co nie jest w zasięgu naszych możliwości. Życie stawia nam problem i wskazuje rozwiązanie w postaci przebaczenia, które przekracza nasze siły. Wydaje się więc, że wymóg pełnego przebaczenia jest głupim żartem. Będzie tak jednak tylko dla kogoś, kto nie rozpoznaje wyższego wymiaru ludzkiego życia. Dla osoby wierzącej natomiast wymóg przebaczenia nie jest czymś dziwnym, ponieważ jest przekonana, że sens i możliwość pełnego przeżywania życia nie wynikają z ludzkiej natury, ale z relacji do „Innego”, którego nazywamy Bogiem. Kiedy uczniowie Chrystusa czują się zblokowani, bez wyjścia z tej sytuacji, pytają Jezusa: a więc kto może się zbawić? Jezus odpowiedział: „U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe” (Mk 10, 27). Dla tego, kto wierzy, własne niemożliwości przemieniają się w modlitwę, otwierają drogę dla odpowiedzi, która przychodzi jak dar.
Pragnienie sprawiedliwość i żądza odwetu
Mimo to nie możemy nikogo obligować do wiary. Jednocześnie jednak nie byłoby dobrze zatrzymać się na tej drastycznej alternatywie: wierzysz albo nie. Chciałbym więc zakończyć, formułując pewne sugestie, które będą odpowiedzią na pytanie: co możemy zrobić, jeśli przebaczenie jest tak ważne, a jednocześnie wymaga wiary, aby stało się rzeczywistością?
Powróćmy jeszcze do wątku dotyczącego żalu. To, co nazywamy żalem albo pragnieniem zemsty, jest w gruncie rzeczy bardziej skomplikowane, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Odwołuje się bowiem do jakiegoś elementarnego sposobu widzenia sprawiedliwości. W języku hebrajskim używa się czasownika naquam, który oznacza „mścić się”, a kiedy odnosi się do Boga i Jego działania, oznacza „wymierzanie sprawiedliwości”. Krzyk człowieka, wykorzystywanego i ciemiężonego, który podnosi się w kierunku Pana, zawiera w sobie dwa wymiary. Przede wszystkim jest to pragnienie, aby ktoś zauważył przysługujące pokrzywdzonemu prawa i przywrócił mu właściwe miejsce, utracone za sprawą oprawcy. Wołanie o pomoc może jednak zawierać także pragnienie zemsty, tzn. sprawienie oprawcy tego samego bólu, który odczuwa pokrzywdzony. Jest to swego rodzaju rewanż. W Starym Testamencie oba te wymiary nie są w sposób klarowny oddzielone, podobnie zresztą jak zdarza się to także dzisiaj. Nie wiemy dokładnie, w którym miejscu kończy się pragnienie sprawiedliwości, a gdzie zaczyna się chęć zemsty. Jednak jedno jest tutaj ważne: Bóg nie odpowiada na prośby wynikające z pragnienia odwetu. Wysłuchuje natomiast wołania ubogiego, który upomina się o sprawiedliwość. Bóg powiedział do Kaina: „Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi!” (Rz 4, 10).
Pierwszym więc krokiem w kierunku przebaczenia jest pogłębienie zrozumienia słowa „sprawiedliwość”. Musimy odróżnić w sobie to, co jest pragnieniem sprawiedliwości, rozpoznania naszych słusznych praw, od tego, co jest jedynie przerzucaniem na innych zła, którego sami doświadczyliśmy. Oczyszczając ludzką sprawiedliwość z wszelkich odczuć prowadzących do zemsty, już jesteśmy na dobrej drodze. Następnie trzeba zrozumieć, że to oczyszczenie nie dokonuje się samoistnie. Najczęściej wymaga długiego i trudnego czasu wewnętrznej pracy, osobistej i społecznej.
Ku harmonii
Pogłębienie znaczenia pojęcia sprawiedliwości ma także inne wymiary, które otwierają drzwi przebaczeniu. Sprawiedliwość nie może jako cel stawiać sobie jedynie wyrównania rachunków, ale budowanie świata, w którym ludzie żyją ze sobą w harmonii. W ten sposób sprawiedliwość wymaga od nas wyjścia z ciasnego poglądu na świat i człowieczeństwo, wyrywa nas z egoizmu indywidualnego i społecznego i ukierunkowuje na wymiar uniwersalny, w którym krzywdzący także posiada swoją godność i prawa. Autentyczna sprawiedliwość zawiera w sobie sprzeciw wobec kultu ofiary. Taki kult ryzykowałby zwyczajnie odwróceniem relacji: dzisiejsza ofiara staje się jutrzejszym ciemiężycielem. Stąd sprawiedliwość wymaga spojrzenia także na siebie, na nasze motywy postępowania wobec osoby krzywdzącej, także na nasze błędy. Postępując w taki sposób, zatrzymujemy w sobie rozwój mechanizmu szukającego kozła ofiarnego i projektującego na drugiego zło, którego nie akceptujemy w sobie.
Kto się otwiera na ten wyższy wymiar ludzkiej sprawiedliwości, jest na dobrej drodze ku przebaczeniu. Wierzący zauważa już w tym postępowaniu obecność Boga, stworzyciela świata i Chrystusa, zbawiciela świata. Nie narzeka, że nie potrafi przebaczyć, ale się powierza Bogu, który stopniowo przemienia serce człowieka. Będzie się starał czynić dobro, na które go aktualnie stać, wierząc, że Bóg poprowadzi go tam, gdzie sam myślał, że nie będzie w stanie dojść. Pewnego dnia zadziwi się, że już jest po drugiej stronie, a we wnętrzu jego serca dokonał się cud.
Tłumaczenie ks. Mirosław Tykfer