Logo Przewdonik Katolicki

We własnym domu

Barbara Sawic
Fot.

Kto zna polski charakter narodowy, zna i rodzaj jego nastawienia. Dociekamy:dlaczego to czy tamto nie zostało zrobione? Kto jest temu winien? Czasem znamy winnych, i ich wskazujemy. Złorzeczymy, sączymy jad. Wielu z nas, pytanych o oczekiwania, nie zna nawet podstaw programu duszpasterskiego parafii, Kościoła, także planu działania rozwoju małej ojczyzny i Polski.

Kto zna polski charakter narodowy, zna i rodzaj jego nastawienia. Dociekamy:  dlaczego to czy tamto nie zostało zrobione? Kto jest temu winien? Czasem znamy winnych, i ich wskazujemy. Złorzeczymy, sączymy jad. Wielu z nas, pytanych o oczekiwania, nie zna nawet podstaw programu duszpasterskiego parafii, Kościoła, także planu działania rozwoju małej ojczyzny i Polski.

 

Wydaje się, że większości złorzeczących znacznie mniej chodzi o jakikolwiek rozwój, wzrost, ogólną pomyślność. Jednak raczej nigdy nie przyznają się do wady lenistwa, że liczą na to, że  wszystko zrobi za nas (bądź powinien zrobić) rząd, minister, władze  samorządowe, instytucjonalne, także biskup czy duszpasterze parafii. Albo… Pan Bóg, który da wszystkim to, czego pragną, jeśli podczas Mszy św. odpowiedzą na ułożoną przez księdza proboszcza Modlitwę wiernych: „Wysłuchaj nas, Panie”.

Jedną z polskich wad narodowych jest bierność. Ma ona uzasadnienie historyczne, tak jak nasze inne wady. To półtora wieku niewoli w zaborach, to życie w realiach PRL. Wciąż żyje w nas kompleks nieśmiałości, niezdecydowania, oglądania się na przewodnictwo, na zarządzanie. Zerwanie z nim tak naprawdę nie jest trudne; wszak człowiek  łatwiej i prędzej przyzwyczaja się do wolności niż do niewoli. Trudniej jest zerwać z  brakiem inicjatywy, z gnuśnością, niepozostawianiem niczego, co leży odłogiem, z nieprzyzwyczajeniem do ładu, kultury w każdej dziedzinie życia. „Dlaczego prezydent, premier, minister, biskup, proboszcz, burmistrz, wójt, tego czy tamtego nie zrobił?”. Zamiast się nad tym głowić, odsądzać kogoś od czci i wiary, czy nie mądrzej jest znaleźć wokół siebie ludzi dobrej woli i wspólnie założyć  firmę producencką, np. masarnię, przetwórnię owoców i warzyw, piekarnię bądź bibliotekę czy stowarzyszenie użyteczności publicznej? Wcześniej zbadawszy koniunkturę swej wsi, miasta, okolicy, organizując pośrednictwo. Nikt nam nie broni rozwinąć skrzydła. Przecież jest w nas, choć zepchnięty na margines, depozyt dobrej woli, inicjatywy, życiowej mądrości i patriotyzmu. Wszelkie organizacje, stowarzyszenia istnieją nie po to, by tylko istniały, lecz po to, by zgodnie z nazwą organizowały coś, co się dzieje, nadawały kierunek naszemu  działaniu. Inaczej było w czasach PRL, gdy mieliśmy do czynienia z kierowaną odgórnie biurokracją, planowaniem, zarządzaniem. Ich skutkiem był obywatelski letarg bądź działania pozorne, niemające nic wspólnego z autentyczną inicjatywą Polaków.

Każdy z nas, gdy rozejrzy się po swoim otoczeniu, znajdzie błędy, wady, braki. Rzecz nie w pomstowaniu na nie i na ludzi, których uznamy za winnych „za wszystko, co było, jest głupie i złe”. Łatwo jest wytrząsać się, szydzić z uchwał, ustaw, przepisów, instrukcji, zarządzeń. Jednak negacja nie wnosi niczego dobrego w życie społeczne i narodowe. Dobro wyższe, przekładające się na powszechną pomyślność, zwycięży, jeśli zechcemy obmyślać środki zaradcze, dyskutować, znajdować programy i zgodne z prawem metody naprawcze. Zapalać do nich innych ludzi dobrej woli – i działać. A jeśli prawo jest niedoskonałe – zmieniać je w imię Boże. Chodzi o aktywność, inicjatywę i poświęcenie. Pytanie: „dlaczego to czy tamto nie jest jeszcze zrobione, dlaczego jest zrobione połowicznie; dlaczego głupio?” – należy skierować do siebie. Warto też wspomnieć wtedy hasło wyborcze z 1989 r., gdy odradzała się nasza ojczyzna. Hasło wzywające do jedności w działaniu:  „Jesteśmy wreszcie we własnym domu. Nie stój, nie czekaj. Co robić? Pomóż!”.

Wiele dobrego już się dokonało. Zaczęliśmy brać sprawy w swoje ręce. Uważam, że ogromną część tej pracy biorą na siebie kobiety. Ratujące rodziny, domy, nasze narodowe „ja” również wśród pogorzelisk wojen, powstań, dziejowych zawirowań. Polskie baby, których „żaden mróz nie ubije”. Energiczne, wytrwałe, niezawodzące w najtrudniejszych sytuacjach, ofiarne i mądre.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki