Logo Przewdonik Katolicki

Niepełnosprawny ewangelizator

Barbara Andrijanić
Fot.

To naprawdę boli, kiedy niespodziewanie coś tracimy, np. dobre samopoczucie, sprawność w do niedawna zdrowej ręce albo nodze. Ale jak żyć, kiedy ta nie chce wrócić lub nigdy jej nie doświadczyliśmy? Nie wystarczy pozytywne myślenie, tu potrzebna jest nadzieja mówi Nick Vujicic, niepełnosprawny ewangelizator i motywator z Australii.

To naprawdę boli, kiedy niespodziewanie coś tracimy, np. dobre samopoczucie, sprawność w do niedawna zdrowej ręce albo nodze. Ale jak żyć, kiedy ta nie chce wrócić lub nigdy jej nie doświadczyliśmy? Nie wystarczy pozytywne myślenie, tu potrzebna jest nadzieja – mówi Nick Vujicic, niepełnosprawny ewangelizator i motywator z Australii.

 

Od urodzenia nie ma rąk i nóg, nie licząc jedynych dwóch palców u lewej stopy, które zastępują mu brakujące kończyny. Taki się urodził (tetra-amelia syndrome). Tą stopą nauczył się pisać, czesać, telefonować, prowadzić swój elektryczny wózek i grać w piłkę. On też miał moment, kiedy i ta stopa przestała mu służyć. Złamał ją właśnie podczas gry w piłkę. „Wtedy po raz pierwszy poczułem się naprawdę niepełnosprawny“ – żartuje Nick. I też musiał się nauczyć doceniać to, w co został wyposażony, zamiast skupiać się na tym, czego mu brakowało. Dzisiaj na każdym spotkaniu, czy mówi do setek biznesmenów na Florydzie, czy zwykłych ludzi, jak tu w Zagrzebiu, prosi: „dziękujcie za wszystko, nawet jeśli to nie jest doskonałe, jak moja stopa, wtedy zwyciężycie“ – dodaje z uśmiechem, pokazując swoimi dwoma palcami znak victorii „V“.

 

Narodziny

W ogromnej Hali Sportu w centrum Zagrzebia, w której na co dzień odbywają się mecze hokeja, młodego Australijczyka słucha ponad 4 tys. ludzi, a przed samą sceną kilkadziesiąt na wózkach i o kulach. Są tu też dziennikarze. Wszyscy ciekawi, co takiego przyciąga takie tłumy na spotkania z tym niepełnosprawnym chłopakiem. Do tego z pochodzenia Serbem.

Kiedy kończą się powitania, a 130-osobowy chór schodzi z ogromnej sceny, techniczni ustawiają na niej długi stół. Chwilę później pojawia się na niej roześmiany Nick i zaczyna prosto z mostu: „Czy ręcę i nogi mogą nam dać szczęście? Nie, chociaż jako ośmiolatek bardzo w to wierzyłem i chciałem być jak moi rówieśnicy. Modliłem się nawet, żeby odrosły mi ręce i nogi. Dzisiaj wiem, że tak nie jest. Patrzę na was i widzę wiele osób, które mają ręce i nogi, a są smutne“. 

Jego też smutek nie opuszczał od najmłodszych lat. Bora i Duška Vujicic, rodzice młodego Australijczyka, dzisiaj obecni także na widowni, walkę z chorobą syna rozpoczęli już na porodówce. Ciąża przebiegała bez problemów, poród także. Kiedy urodził się Nick, pielęgniarki ocierały ukradkiem łzy. Oni też płakali, pytali dlaczego i uczyli się żyć z niepełnosprawnym dzieckiem, przygotowując na jego odejście, bo tak zapewniali lekarze. 

 

 

 Pełne teksty artykułów "Przewodnika Katolickiego" w Internecie ukazują się po 10 dniach od daty wydania drukiem

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki