Czy można udowodnić, że Bóg istnieje? Z pewnością wielu już tego próbowało. Niedawno grupa 20 ambitnych młodych ludzi przeprowadziła pewien ciekawy eksperyment...
Dowód pierwszy
Bezchmurne niebo nad północną Finlandią. W sierpniu przecież powinno tu lać! Słońce mieni się i odbija w krystalicznie czystej wodzie. Wokół lasy i jeziora. Nie ma śladu przemysłu, tylko lekko popękany asfalt na drodze podpowiada, że człowiek zna to miejsce. Zamiast człowieka dużo łatwiej spotkać tu renifery, które ścigają się przy drodze. Po 1000 km krajobraz się zmienia. Nie wiadomo który piękniejszy. Teraz po prawej stronie wijącej się drogi szklista, morska woda, a po lewej wysokie na 400 m góry. To ośnieżone szczyty fiordów Norwegii. Jest w nich obecny Bóg.
31 dni. 3999 km. Jeden cel. Nordkapp w Norwegii. To najdalej wysunięty na północ punkt Europy. 1 sierpnia 20 zapaleńców rowerowych zmagań wyruszyło pod szyldem grupy NINIWA Team na podbój północy. W sierpniu w Skandynawii słońce prawie nie zachodzi. – To świetnie! Nie będziemy tracić czasu na spanie! – śmiał się jeszcze przed wyjazdem o. Tomasz Maniura, organizator i kierownik wyprawy. Intencją pielgrzymki jest modlitwa za Kościół i papieża Benedykta XVI, stąd „Misja BXVI – Nordkapp”. – Jesteśmy przekonani, że papież potrzebuje naszego wsparcia. Szczególnie dziś, kiedy doświadcza tylu ataków i krytyki ze strony różnych środowisk – przekonuje o. Tomasz. Dlaczego Nordkapp? To jeszcze jedno z niewielu europejskich miejsc, którego ta grupa nie widziała. Po zakończonym tegorocznym rajdzie (do tej pory odbyło się sześć wypraw) mają już na koncie 35 państw i trzy kontynenty. NINIWA Team podróżuje zawsze bez zaplanowanych noclegów i bez samochodu technicznego, wioząc ponad 20-kilogramowe bagaże na rowerach i robiąc dystans od 150 do ponad 200 km dziennie!
Kolejne cztery dowody
Środa 1 sierpnia. Kokotek (Lubliniec). Godzina 5.00 rano. Msza św. na pożegnanie rowerzystów pod przewodnictwem bp. Jana Wieczorka. Przed wyjazdem jeszcze parę słów od zaproszonych gości (m.in. Tomasz Schmidt i Artur Bilewski, medaliści i utytułowani polscy kolarze) i błogosławieństwo dla uczestników wyprawy na Nordkapp. Biskup Jan święci rowery na bezpieczną drogę. 3 sierpnia kolarze są już w Łomży. Na koncie 534 km! Spotykają się z bp. Januszem Stepnowskim, który błogosławi im na dalszą drogę. O ile dwa poprzednie spotkania z głowami lokalnych Kościołów były względnie zaplanowane, o tyle kolejne wydarzenia są już większą niespodzianką. Piąty dzień wyprawy. Pielgrzymi są w Marijampolu na Litwie. Niedzielna Msza w lokalnej parafii katolickiej. O. Tomek spotyka się przy ołtarzu z miejscowym księdzem emerytem, który jest jednocześnie... biskupem. Nie może obyć się bez błogosławieństwa. O. Tomasz śmieje się, że co drugi dzień błogosławi ich biskup! Co dalej?
Wtorek 7 sierpnia. Ryga. 1074 km na liczniku. Pogoda i ukształtowanie terenu sprzyjają jeździe, ale czuć już pierwsze zmęczenie. O. Tomasz przebiera się w zakrystii. Wchodzi starszy pan w czerwonej czapeczce. Po Mszy kardynał emeryt Jan Pujac bierze rowerzystów na spotkanie i rozmowę, a po wysłuchaniu opowieści o ich podróżach stwierdza po polsku: – Ja się będę modlił, ale wy też macie się modlić! – przypominając pielgrzymom, że na samych błogosławieństwach biskupów na Nordkapp nie dojadą. Trzech biskupów i kardynał w czasie siedmiu dni. Niezły „przypadek”. Bóg nie zostawia człowieka samemu sobie. Działa w Kościele.
Cuda
Dla sceptyków i zwolenników „teorii przypadków” jeszcze garść innych dowodów. Pielgrzymi jadą przez Finlandię. W oczy rzucają się piękne krajobrazy i ogromne, puste przestrzenie. Prawie nie ma tu ludzi. Coraz trudniej też o zaopatrzenie. Jedenastego dnia zmęczeni drogą po 185 km kolarze docierają w Jyväskylä do jedynego w promieniu kilkuset kilometrów kościoła katolickiego. Po angielsku pytają o możliwość noclegu i umycia się. Przed nimi niedziela, jedyny w tygodniu dzień odpoczynku od siodełka. Otwiera ksiądz, pyta skąd są i odpowiada po polsku: – Czemu od razu nie mówicie? Ks. Krystian z Gliwic funduje grupie rewelacyjne warunki, prysznice, jedzenie i masę życzliwości. Za darmo! Jedenaście dni później rowerzyści docierają na Nordkapp. Trudno o radość, kiedy pada się z nóg ze zmęczenia, zimna i ostrego wiatru. Zaczyna padać i są 3 stopnie. Ratunkiem jest ogrzanie się w budynku i trochę ciepłej wody w toalecie, ale noc kolejny raz w namiotach. Rano Pan Bóg odsłania piękne widoki, rozganiając chmury, przygrzewając słońcem i wlewając radość i nadzieję. Niestety trzeba jeszcze dotrzeć na samolot do Tromso. Najgorszy odcinek dopiero się zaczyna. 26 sierpnia ekipa dociera do Stroslet. Przez siedem dni kolarze nie doświadczyli radości prysznica, skończyły się zapasy jedzenia, które jest tu bardzo drogie, a na pustkowiach nawet trudno o drzewo na ognisko, żeby się ogrzać. Nieoczekiwanie prawie zrezygnowanych rowerzystów na ekskluzywny obiad bez limitu dokładek zaprasza burmistrz miasta i oddaje do dyspozycji salę sportową z 18 prysznicami – po jednym dla każdego! Następnego dnia w innej miejscowości cudownie znalazło się 20 pryszniców, a jedzenie przynieśli sami mieszkańcy. Bóg działa przez ludzi.
Pozostałe dowody?
Na Nordkapp ostatecznie dotarło 18 rowerzystów. Po drodze odwiedzili siedem państw. Pielgrzymi codziennie rozważali Ewangelię z dnia i próbowali odnaleźć jej znaczenie w wydarzeniach na trasie. To właśnie każdy z tych 31 dni jest konkretnym dowodem na realne działanie Boga w życiu! Postawa zawierzenia i pokory to klucz do ich odkrycia. Sierpniowa przygoda rowerzystów, spotkane osoby, życzliwe gesty, konkretna pomoc, wymodlona pogoda i wiele innych „przypadków” to jasne znaki dla tych, którzy są na nie otwarci. Ostatecznym „dowodem na Boga” jest beztroski, ale pełen wiary Sławek Kunicki, jeden z uczestników wyprawy, który na Nordkapp dotarł w sandałach i z 6-metrową flagą Polski! Jego i pozostałych uczestników można lepiej poznać, czytając relacje z wyprawy na www.niniwateam.pl.Do pełnych 4000 km został tylko jeden. Można go przemierzać całe życie i szukać w nim Boga. Wyprawa ciągle trwa...