Logo Przewdonik Katolicki

Włocławski "dzwonnik"

Łukasz Starczewski
Fot.

Podczas I wojny światowej na okupowanych przez siebie terenach Niemcy konfiskowali surowce i sprzęty konieczne dla potrzeb przemysłu zbrojeniowego. Ofiarą tej polityki stała się m.in. włocławska katedra, z której okupanci skradli dzwony, miedziane pokrycie dachu i piszczałki organowe. W dniu grabieży dzwonów, 15 lutego 1918 r., doszło do rozruchów. Śmiercią bohatera poległ Szczepan Matuszewski.

 

 
Człowiek prawy
Szczepan Matuszewski był mistrzem szewskim. W akcie zgonu czytamy, że urodził się w 1850 r. w miejscowości Gagowy (parafia Lubień Kujawski), w rodzinie Franciszka i Agnieszki Matuszewskich. Mieszał z rodziną we Włocławku, w domu przy ul. Cichej. We wspomnieniu wnuczki Krystyny Wałkiewicz pozostał obraz z opowieści matki: poważany przez ludzi rzemieślnik, przywiązany do wiary i wartości patriotycznych.
 
Niemiecka kultura
Prowadzący wyniszczającą gospodarczo wojnę Niemcy potrzebowali metali niezbędnych w przemyśle zbrojeniowym. Kradli je wszędzie. 12 lutego 1918 r. przystąpili do demontażu dzwonów katedry włocławskiej. Przeszkodzili im mieszkańcy, którzy wbiegli za żołnierzami na wieżę, zrzucili narzędzia do demontażu na plac i utopili je w Wiśle. Uczestników zajść aresztowano. Jeden z nich, Teodor Falitowski, został ciężko ranny.
 
Piątek we krwi
Dalszy ciąg wypadków miał miejsce trzy dni później, w piątek 15 lutego. Dzień ten był ogłoszony dniem… żałoby narodowej, z powodu ogłoszenia pokoju brzeskiego zawartego przez państwa centralne z Rosją bolszewicką, w wyniku którego od Królestwa Regencyjnego odłączono Chełmszczyznę. Włocławska młodzież przez kilka godzin biła na trwogę w katedralne dzwony. Urągano przechodzącym patrolom niemieckim. O godz. 14.00 na Niemców posypały się kamienie. W okolice katedry przybył silny oddział wojska. Rozpoczął się szturm wieży, w której było ponad 150 osób. Większość z nich opuściła ją, przechodząc do wnętrza kościoła, pozostało siedmiu najodważniejszych, a wśród nich Matuszewski. Uzbrojony w trójzębne widły, ranił śmiertelnie wroga. Chwilę później poniósł śmierć: oficer niemiecki wystrzelił do niego kilkakrotnie z rewolweru, po czym dobił, depcząc po klatce piersiowej. Była godz. 16.00.
Nazajutrz do wieży wszedł wikariusz katedralny ks. Karol Makowski. Widząc bezsens oporu, nawoływał obrońców do poddania się. Aresztowano 32 osoby, wśród nich ciężko rannego szynkarza Antoniego Trzeciaka. Osadzeni w więzieniu przy ul. Gęsiej (obecnie J. Kilińskiego), otrzymali wyroki skazujące na karę pozbawienia wolności. Teodor Falitowski i Barbara Izydorczyk – przez trzy lata, pozostali – przez sześć miesięcy. Sprofanowana świątynia pozostawała zamknięta do 23 lutego, tj. do dnia rekonsekracji.
 
Skazany na zapomnienie
Ciało Szczepana Matuszewskiego pochowano potajemnie w nocy z 15 na 16 lutego. Grób pozostałby nieznany, gdyby nie grabarz Rosołowski, który oznaczył miejsce pochówku. Uroczysty pogrzeb urządzono w niepodległej Polsce, 18 grudnia 1918 r. Celebrował regens seminarium ks. Paweł Czapla, mowę żałobną wygłosił ks. Wojciech Helbich. Obecni byli przedstawiciele rzemiosła włocławskiego i organizacji społecznych. Na grobie ustawiono duży krzyż z wieńcem cierniowym z drutu kolczastego (wykonany przez kolejarzy). Spontanicznie utworzonym funduszem dla rodziny zmarłego zarządzać miało Stowarzyszenie Robotników Chrześcijańskich.
Dziesięć lat po wydarzeniach red. Karol Wróblewski z dziennika „Słowo Kujawskie” postulował postawienie pomnika na grobie Matuszewskiego. Niestety, postulatu nie urzeczywistniono. Z upływem czasu coraz mniej osób pamiętało o bohaterze. Jego mogiła nie dotrwała do naszych czasów.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki