Upłynęło ćwierć wieku od śmierci ks. Franciszka Lubeckiego, wieloletniego proboszcza parafii Narodzenia NMP w Chełmnie n. Nerem. Odszedł do Boga 15 listopada 1986 r., jednak wciąż jest bliski sercom starszych parafian. Z okazji rocznicy śmierci kapłana chcę przypomnieć czytelnikom „Ładu Bożego” jego postać i dokonania dla Kościoła katolickiego.
Proboszczem parafii Chełmno ustanowił w 1954 r. ks. Franciszka Lubeckiego biskup włocławski Antoni Pawłowski. Urząd ten kapłan pełnił nieprzerwanie przez 32 lata. Celowo użyłem słowa „nieprzerwanie”; pamiętam bowiem, że w egzorcie podczas Mszy św. żałobnej ks. bp Roman Andrzejewski wspomniał o tym, że w dokumentacji dotyczącej śp. ks. Lubeckiego nie znalazł ani jednej prośby o udzielenie choćby najkrótszego urlopu wypoczynkowego czy zdrowotnego.
Pobyt w parafii Chełmno, zwłaszcza w okresie początkowym, nie był łatwy dla duszpasterza; wszak apogeum osiągnęła walka władz partyjno-państwowych z Kościołem! Prymas Polski przetrzymywany był w ośrodkach odosobnienia, przed sądami toczyły się procesy księży, także biskupów. Wśród osób zajmujących ważniejsze stanowiska w administracji państwowej nie brakowało katolików, którzy skrycie wypełniali praktyki religijne. Również proboszcz parafii Chełmno udzielał takim osobom, „pod osłoną nocy”, sakramentów: chrzcił dzieci, spowiadał, błogosławił narzeczonym... Możemy być raczej pewni, że tego rodzaju działalności ks. Lubeckiego nie mogli nie zauważyć funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Być może dlatego, zwłaszcza na początku posługiwania w parafii Narodzenia NMP, doświadczył on prób zastraszania, nocnych najść plebanii, uprzykrzania życia poprzez godne pożałowania, a wręcz potępienia, wyczyny (np. skażanie naftą wody w studni) i różnych innych szykan. Nie zrażał się incydentami, pełnił służbę dalej, z niezmiennym zaangażowaniem. Pomoc i oparcie znajdował we wspólnocie parafialnej, choć i w niej miał przeciwników... Kochał Boga, Kościół i ludzi, sprawiał wrażenie osoby trudno dostępnej, tymczasem był człowiekiem niezwykle skromnym i o wielkim sercu. Prowadząc życie bardziej niż ubogie, wspierał parafian nie tylko duchowo, często również materialnie. Pamięć o nim żyje wśród ludzi. Opowieść o życiu świątobliwego kapłana przekazują młodszym pokoleniom dziadkowie i rodzice. Świadectwem ich szlachetnej postawy jest zadbany grób duszpasterza, kwiaty składane na jego grobie, modlitwy osób odwiedzających cmentarz, również modlitwy młodzieży i dzieci.
Za życia, a szczególnie w ostatnich latach posługiwania, ks. Franciszek Lubecki cieszył się powszechnym szacunkiem, był autorytetem. Wieść o jego śmierci napełniła bólem nie tylko parafię, ale i szeroką okolicę. Rzesza wiernych i ponad 150 kapłanów uczestniczyło w uroczystości pogrzebowej pod przewodnictwem ks. bp. Romana Andrzejewskiego. Przed złożeniem trumny do grobu wypowiedziane zostały słowa pożegnania, w których zapewniano o pamięci; nie tylko w modlitwie. Czas pokazał, że słowa te przełożyły się na czyn. Owocem zapewnień są modlitwy podczas wypominek, intencje mszalne i modlitwy przy grobie śp. kapłana. Pamiętajmy również o jego mamie, zmarłej w latach 50. śp. Helenie Lubeckiej, której mogiła znajduje się w głównej alei cmentarza. Wspominamy ją w modlitwach, jako tę, która wniosła wielki wkład w kapłaństwo swojego syna.