Logo Przewdonik Katolicki

Jubileusz w trzech kolorach

Ks. Michał Siwek
Fot.

Po zaaprobowaniu przez Senat i Izbę Deputowanych, zatwierdzamy i ustanawiamy co następuje: Artykuł 1: Król Wiktor Emanuel II przyjmuje dla siebie i swoich następców tytuł Króla Włoch to ostatni artykuł prawa numer 4671 Królestwa Sardynii, wydany w Turynie 17 marca 1861 roku. Zaczyna się historia zjednoczonego państwa. Jak się ją postrzega we Włoszech po 150 latach?

Trójkolorowa Noc

16 marca po południu ulewny deszcz jest sprawia radość chyba tylko Hindusom, którzy przy każdym zaułku sprzedają przechodniom parasole, praktycznie jednorazowego użytku. Za kilka godzin rozpoczyna się w Rzymie Trójkolorowa Noc (nazwa od włoskiej flagi), czyli czas otwartych muzeów, pałaców i galerii, spotkań z ciekawymi ludźmi oraz atrakcji… na świeżym powietrzu. Pytam moich kolegów z Uniwersytetu Gregoriańskiego, czy wezmą udział w którymś z uczlicnych wydarzeń tego wieczoru. „Jestem Hiszpanem” – z uśmiechem odpowiada mi Miguel, Beniamin z USA dopiero ode mnie dowiaduje się o wydarzeniu, Damiano – Włoch spod austriackiej granicy - także nie przejawia entuzjazmu. Chyba nie tylko z powodu pogody… Na szczęście wieczorem przestaje padać, a ja z nieodłącznym o tej porze roku parasolem w ręku, postanawiam skorzystać z kulturalnych propozycji miasta. Wszędzie tłumy ludzi, wielu z małymi włoskimi flagami. Następnego dnia przeczytam, że w Trójkolorowej Nocy brało udział ponad sto tysięcy ludzi. Na twarzach przechodniów maluje się radość, ludzie spontanicznie zaczynają ze sobą rozmawiać. Włosi lubią świętować, festa ich zawsze jednoczy, nawet jeśli nie do końca wiedzą, co właściwie świętują. To chyba ich różni od nas Polaków, którym znacznie łatwiej o jedność w trudnych i bolesnych momentach.

 

Jesteśmy częścią naszej ojczyzny

Przed siedzibą Parlamentu i Muzeami Kapitolińskimi mijam, w których trzeba spędzić wiele godzin, by zwiedzić te instytucje. Udaje mi się zwiedzić siedzibę rzymskiego burmistrza. Na via dei Fori Imperiali występują artyści operowi, pod samym Koloseum odbywa się pokaz tańca na szczudłach. W drodze powrotnej zatrzymuję się przy jednej z galerii sztuki współczesnej. Tam przynajmniej nie ma oczekujących, choć ekspozycja także cieszy się zainteresowaniem. Rocznica zjednoczenia Włoch obchodzona jest w tym roku po raz pierwszy, z racji jubileuszu. Mimo tylu lat wspólnej państwowości nadal widać wielkie różnice, zwłaszcza między bogatszą i uprzemysłowioną północą, a biedniejszym południem. Różnice te mają także charakter historyczny – to w końcu północne wojska zdobywały południowe tereny, a objęcie rządów przez Wiktora Emanuela II z Turynu wiązało się także z pokonaniem Franciszka II z Neapolu. Także dziś współrządząca krajem Liga Północna podtrzymuje podziały i uprzedzenia. Jej lider Umberto Bossi jawnie dystansował się od rocznicowych obchodów, a na jubileuszowe posiedzenie obu Izb Parlamentu, przybył – jak podkreślił – „wyłącznie ze względu na dobre relacje z prezydentem”. Nie dziwi więc silne akcentowanie jedności narodu, także w przemówieniu prezydenta G. Napolitano: „Możemy spierać się i dyskutować, ale musimy zawsze pamiętać, że jesteśmy częścią czegoś znacznie większego - naszego narodu, ojczyzny, Włoch”. Każda rocznica tak ważna dla życia społeczeństwa skłania też do refleksji nad jego dziejami. Wielu historyków próbowało ukazywać dzieje zjednoczenia jako czas wyzwolenia z niewoli papieskiej. Ten mit antyklerykalnego podłoża początków włoskiej państwowości jest powielany nieraz i w polskich książkach i gazetach. Już papież Leon XIII nazywał go „spiskiem przeciwko prawdzie”. W ostatnim jednak czasie ukazało się we Włoszech kilka publikacji podważających wcześniej powtarzane tezy. Dobrym przykładem jest tu jeden z ojców narodu – Giuseppe Garibaldi, przedstawiany często jako wróg Kościoła, a nawet ateista. Tymczasem, jak niedawno było można przeczytać, w jednym z włoskich konwentów zakonnych znajduje się dokument potwierdzający zamówienie przez Garibaldiego trzech Mszy św. w intencji chorej małżonki oraz jego modlitewnik. Nic dziwnego, że dziennikarka rzymskiej gazety „Il Tempo” pisze o propagandzie, która pomijała to, co wniósł Kościół we włoskie życie i kulturę, w efekcie czego Włosi nie znają dziś dobrze swojej historii.

 

Szczególny dzień

Pisze o tym także Benedykt XVI w przesłaniu, jakie skierował na ręce prezydenta Włoch. Podkreśla, że wydarzenia sprzed 150 lat to skutek istniejącej już wcześniej świadomości narodowej. U podstaw tej świadomości były zaś wartości chrześcijańskie i działalność Kościoła. Dlatego Ojciec Święty zachęca, by naród zawsze kierował się „światłem wiary i rozumu”, bo one są fundamentami prawdziwej jedności. Kiedy czytałem te słowa, miałem nieodparte wrażenie, że ta zachęta jest aktualna także i dla Polaków. Jubileuszowy poranek rozświetlają słoneczne promienie. Po Mszy św. w kaplicy sióstr w dzielnicy Primavalle zaglądam do pobliskiej cukierni Romana Buonaguidi. Kiedy pytam, co czuje w taki szczególny dzień, opowiada o swojej młodości, o pociągach pełnych robotników z południa, jadących do Mediolanu, ciężko pracujących w „północnych” fabrykach: „Liga mówi nam o podziale kraju, a tam mieszkają także nasze dzieci”. Przypominam sobie, jak w 2006 roku całe Włochy rozpierała duma po wygranym mundialu. Może nie jest z tą jednością tak źle, skoro 87 proc. uważa 150-lecie za bardzo ważne święto, a 84 proc. czuje się dumnymi z bycia Włochami? Kiedy żegnam się z Romanem, jego żona Franca pokazuje mi jubileuszowe torty. Oczywiście, z trójkolorową flagą. Uśmiecham się. Jestem pewny, że jeszcze dziś  wszystkie zostaną sprzedane.

 

 

 


 

 

 

 

        

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki