Wydaje się, że najważniejsze są: umiejętność motywowania do nauki, systematycznego odrabiania zadań domowych i przygotowania się do testów. Warto jednak sięgnąć po kilka niekonwencjonalnych sposobów, które pomogą dzieciom w uzyskaniu lepszych ocen i zachowaniu pogody ducha.
Lekarstwa na stres
Wśród przyczyn stresu w szkole uczniowie najczęściej wymieniają: testy, oczekiwanie na ocenę i odpowiedź przy tablicy. W takich sytuacjach znacznie podwyższa się poziom kortyzolu, czyli tzw. hormonu stresu, a to ma negatywne skutki zdrowotne. Oczywiście, im lepiej dziecko jest przygotowane do testu czy odpowiedzi, tym mniejszy przeżywa stres. Jednak takie założenie to tylko teoria. Tak naprawdę nawet bardzo dobrze przygotowany uczeń może przeżywać w szkole silne emocje. To zawsze jest sprawa indywidualna.
Jak zatem możemy dziecku pomóc, gdy bardzo przeżywa sytuacje związane ze szkołą? W maju 2010 r. Leslie Seltzer razem ze współpracownikami z Uniwersytetu Wisconsin opublikowali wyniki badań potwierdzające częstą rodzicielską intuicję: jeśli rodzice okazują zrozumienie wobec problemów dziecka i starają się je wspierać, bardzo mu to pomaga.
Przeprowadzony eksperyment był bardzo ciekawy. Na początku grupie dziewczynek w wieku od 7 do 12 lat zbadano poziom dwóch hormonów – kortyzolu, czyli hormonu stresu, oraz oksytocyny odpowiedzialnej za poczucie zadowolenia i spokoju. Potem, przed publicznością, musiały rozwiązać trudne zadanie matematyczne lub wziąć udział w prezentacji. Następnie podzielono je na trzy grupy. Część dziewczynek mogła przytulić się do swoich mam i porozmawiać z nimi przez 15 minut. Druga grupa dziewcząt mogła także kwadrans porozmawiać z nimi przez telefon. Pozostałym wyemitowano 75-minutowy film fabularny. Cały czas wszystkim dziewczynkom mierzono poziom kortyzolu i oksytocyny. Okazało się, że wszystkie dziewczynki zaraz po wystąpieniu publicznym miały bardzo wysoki poziom hormonu stresu. Jednak w obu grupach, które mogły porozmawiać z mamami osobiście lub przez telefon, poziom kortyzolu szybko spadł (wracając do normy po 30 min.). Jednocześnie wzrosło wydzielanie hormonu zadowolenia (czyli oksytocyny). Po upływie godziny od wystąpienia dziewczynki te czuły się zadowolone i zrelaksowane. Natomiast u tych, które oglądały film, ale nie mogły porozmawiać z mamami, poziom hormonu stresu nie tylko się nie obniżał, ale wręcz podwyższał!
Powyższy eksperyment naukowy pokazał, że rozmowa z dziećmi o szkolnych problemach naprawdę bardzo im pomaga. Ponadto, jeżeli rodzice ze względu na typ wykonywanej pracy nie mogą w bezpośredni sposób porozmawiać z dzieckiem, efekt przynosi nawet rozmowa przez telefon. Dzięki takiej rozmowie dziecko szybciej wróci do równowagi. W rezultacie np. będzie mu łatwiej odrobić zadania domowe, a wizja pójścia do szkoły nie będzie już tak przygnębiająca.
Niech dziecko będzie twoim nauczycielem
Pracując przez wiele lat jako szkoleniowiec, stwierdziłam, że najwięcej uczę się wtedy, gdy sama muszę przygotować szkolenie. Kiedy muszę zastanowić się, w jaki sposób coś komuś wyjaśnić, jakie przeprowadzić ćwiczenia i jakie podać przykłady. Wiele wyników badań naukowych potwierdza, że najwięcej uczymy się w sytuacjach, gdy musimy coś wyjaśnić innym ludziom. Dotyczy to zarówno dorosłych, nastolatków, jak i małych dzieci. W 2008 r. prof. Bethany Rittle-Johnson prowadziła badania wśród pięciolatków. Dzieciom pokazywano szereg elementów, np. kwiatek, kwiatek, kółko, kwiatek, kwiatek, kółko. Potem wyjaśniano, jaki element będzie następny (kwiatek). Jedna grupa miała tylko na głos powtórzyć rozwiązanie, w drugiej grupie poproszono dzieci, żeby wyjaśniły, dlaczego następny ma być kwiatek. Następnie dzieci miały rozwiązać kolejne tego typu zadania. Okazało się, że te, które miały wyjaśnić prawidłowe rozwiązanie, lepiej sobie poradziły w kolejnych zadaniach.
Badania te pokazują, że możemy pomóc dzieciom, nie tyle sprawdzając poprawność np. rozwiązania zadania matematycznego, ile prosząc, żeby wyjaśniły nam, w jaki sposób do niego doszły. A co w sytuacji, gdy dziecko nie radzi sobie z danym zadaniem? Oczywiście możemy zacząć od wyjaśnienia metody jego rozwiązywania. Bywa to o tyle nieefektywne, że nauczyciel zwykle już próbował to wytłumaczyć. Czasem rodzicowi udaje się wymyślić przemawiającą do wyobraźni dziecka metodę tłumaczenia, ale częściej pada odpowiedź: „ale ja i tak tego nie rozumiem”.
Można pomóc dziecku, wskazując, jaka konkretnie część teorii z lekcji czy podręcznika przyda się w rozwiązaniu zadania. Wiem jednak, że niektórzy rodzice wtedy się poddają i po prostu rozwiązuja zadanie za dziecko. Mają nadzieję, że poprawny wynik naprowadzi je na sposób rozwiązania. I to jest całkiem dobra metoda. Gdy wszystko inne zawiedzie – podajmy poprawne rozwiązanie i poprośmy dziecko, żeby wyjaśniło nam, dlaczego jest poprawne. Wiele dzieci potrafi to zrobić, a wyjaśniając drugiej osobie, lepiej samemu zaczyna to rozumieć i lepiej zapamiętuje.
Ćwiczenia fizyczne
Być może zabrzmi to dziwnie, ale w nauce pomagają... ćwiczenia fizyczne. Dzieci, które codziennie mają dużo ruchu – bawią się, biegają, grają w piłkę, tańczą itp. - uczą się lepiej. Oczywiście nie chodzi o to, by dziecko biegało, zamiast się uczyć. Jednak pół godziny dziennie spędzonych na ćwiczeniach fizycznych poprawia np. koncentrację uwagi, odporność na rozproszenia itp. Rezultatem są lepsze wyniki w nauce. Takie badania przeprowadziło kilka niezależnych zespołów naukowych – m.in. C.W. Cotman i N.C. Berchtold, w roku 2002, C.H. Hillman, D.M. Castelli oraz S.M. Buck w roku 2005. Jest jeden warunek – dziecko musi to lubić, dlatego warto wymyślić taki rodzaj ćwiczeń fizycznych, który jest atrakcyjny – jazda na rowerze, taniec, pływanie, gra w piłkę. Zresztą, jeśli uda się w to zaangażować całą rodzinę – wszystkim wyjdzie to na dobre. Nie tylko poprawiają się możliwości intelektualne dziecka, jego kondycja, ale i wzmocni się poczucie rodzinnej wspólnoty.
Szczególnie korzystny okazuje się pod tym względem aerobik. Badania przeprowadzone w lat 90. pokazują, że aerobik pobudza rozwój komórek nerwowych mózgu i pomaga w rozbudowie połączeń między neuronami (a u dorosłych spowalnia starzenie się i utratę plastyczności połączeń mózgu). Może warto zatem uprawiać całą rodziną jakąś formę aerobiku?