Logo Przewdonik Katolicki

Rodzina naprawdę na swoim?

Joanna Sopyło
Fot.

Niespełnione marzenia o własnym mieszkaniu starszych małżeństw dla współczesnych nowożeńców wydają się być odległą historią. Coraz rzadziej problemy ekonomiczne stają na przeszkodzie miłości pomagają rodzice, instytucje i zaradność samych młodych, ale to nie znaczy, że problem zupełnie zniknął z polskiej rzeczywistości.

 

Niespełnione marzenia o własnym mieszkaniu starszych małżeństw dla współczesnych nowożeńców wydają się być odległą historią. Coraz rzadziej problemy ekonomiczne stają na przeszkodzie miłości – pomagają rodzice, instytucje i zaradność samych młodych, ale to nie znaczy, że problem zupełnie zniknął z polskiej rzeczywistości.

 


Kupować mieszkanie czy wynajmować? Jeśli kupować, to kiedy, gdzie i skąd wziąć na to pieniądze? Robić prawo jazdy i kupować samochód, a może zamieszkać w centrum miasta? Na dzieci zdecydujemy się teraz czy później? To tylko niektóre pytania i wyzwania nurtujące młodych małżonków. Najpierw w ich życiu pojawia się uczucie. Rodzi się miłość. Miesiące albo lata związku utwierdzają ich w przekonaniu, że osoba, z którą się związali, to „ta jedyna” lub „ten jedyny”. Zaręczają się, przygotowują do ślubu, organizują wesele. Potem zaczyna się normalne życie.

Dla niektórych nowa rzeczywistość, mimo przygotowań, okazuje się zaskakująca w negatywnym tego słowa znaczeniu. Trudno im znaleźć mieszkanie, nie mają pieniędzy na jego kupno, a zaciągnięcie kredytu jest niemożliwe. Dla innych okazuje się wspaniałym przeżyciem. Bez względu na to, do której grupy się należy, trudno uniknąć zmierzenia się ze wspomnianymi „kwestiami organizacyjnymi”.

Coraz więcej świeżo pobranych par radzi sobie z tymi kwestiami coraz lepiej. Według badań CBOS-u w 1996 roku zjawisko odkładania małżeństwa ze względów ekonomicznych było dużo częstsza niż 12 lat później, choć np. w 2002 roku małżonkowie z grupy wiekowej 25-34 lata częściej niż inne grupy wiekowe popadały w konflikty ze względu na niesatysfakcjonujące warunki mieszkaniowe. W 2008 roku wśród odpowiedzi dotyczących przyczyn niewejścia w związek małżeński pojawiały się raczej czynniki psychologiczne: obawa przed nieudanym małżeństwem czy utrata wolności. Młodzi w dzisiejszych czasach częściej mogą liczyć na pomoc rodziców, którzy wzbogacili się przez ostatnią dekadę, ale i sami są bardziej zaradni. Wyjeżdżają na studia do innych miast, jeszcze w trakcie nauki znajdują pracę, mają szansę na preferencyjne kredyty i lepiej zarabiają.

 

Kupić czy wynająć

- Nie wiem, czy można nazwać to problemem, ale my cały czas nie możemy zdecydować się, czy na razie wynajmiemy mieszkanie, czy może już kupimy – przyznaje Agata Kubik, która kilka tygodni temu wyszła za mąż za Macieja. Oboje są absolwentami warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. On pracuje w branży finansowej, ona w marketingowej - obydwoje od około roku mają stałe zatrudnienie. Mają więc stałe pensje, a codzienna rzeczywistość pracy, od 9.00 do 17.00, nie jest im obca. Samochód dostali od rodziców w prezencie ślubnym, więc nie musieli się martwić o tę kwestię. Zaczęli się zastanawiać nad mieszkaniem i zadają sobie pytanie: kupić czy wynająć? – Jeżeli wynajmiemy, będziemy bardziej elastyczni. Takie lokum zawsze można zmienić, przenieść się do innego miasta, jeżeli będzie taka potrzeba. Jednocześnie płacimy komuś, a nie zbieramy na swoje. Natomiast kupno wiąże się z większą stabilizacją, a my chcielibyśmy jeszcze przez jakiś czas być bardziej mobilni - tłumaczy Agata.

Mobilność w ich przypadku oznacza chęć podróży. – Myślimy o tym, żeby gdzieś wyjechać na dłużej. Nie byłaby to jednak emigracja zarobkowa. Raczej chcielibyśmy pozwiedzać, pobyć za granicą dłuższy czas, a potem wrócić do Polski i kupić swoje mieszkanie. Oczywiście, jeżeli taki wyjazd udałoby się połączyć z pracą w naszych specjalizacjach, byłoby jeszcze lepiej, ale nie jest to bezwzględny warunek – przedstawia plany Agata. Z Maćka wypowiedzi wynika, że właściwie jest zdecydowany na opcję wynajmu, wydaje się, że jego żona trochę się waha, ale szala przechyla się w tę samą stronę, co w przypadku jej męża. Mimo tego młode małżeństwo przygląda się dostępny na rynku ofertom. Gdy za jakiś czas zdecyduje się na inwestycję, będzie miało punkt odniesienia. Nie przeraża ich też perspektywa wzięcia kredytu na 30-40 lat, który pozwoli im ją sfinansować. – To nas nie zniechęca, bo wiemy, że jako małżeństwo, będziemy ten dom wspólnie tworzyć przez następne kilkadziesiąt lat i wiemy, na co się decydujemy – przyznaje Maciek. – Poza tym, jako osoby pracujące, nie powinniśmy mieć problemu z otrzymaniem zdolności kredytowej – dodaje Agata.

 

Jeszcze poczekamy

Z tą kwestią problem może mieć inna świeżo poślubiona sobie para – Aleksandra i Adrian. – Ponieważ oboje pracujemy raczej dorywczo, możemy mieć problem ze zdolnością kredytową, ale wiemy, że są inne możliwości. Możemy wziąć kredyt na rodziców, a my go będziemy spłacać. Poza tym dotychczas nasze myśli skupiały się na ślubie i weselu, więc było mniej czasu, żeby myśleć o mieszkaniu – przyznaje Ola. Na razie nie stać ich więc na kupienie mieszkania i zdecydowali się na wynajmowanie kawalerki na obrzeżach dużego miasta.

– Mieszkanie jest blisko lasu, bardzo nam się podoba i najchętniej zostalibyśmy w nim na stałe. Mamy świadomość, że to tymczasowy przystanek, bo to kawalerka, a gdy pojawią się dzieci, to trzeba będzie pomyśleć o czymś większym – przyznaje Aleksandra. Tak jest też taniej, a Ola nie ukrywa, że cena była podstawowym kryterium wyboru mieszkania. Ceny za metr kwadratowy w centrum dużych miast dochodzą nawet do 10 tys. zł – na ich granicach są nawet o połowę niższe. Gdy mieszka się pod miastem, trzeba się jednak liczyć z dojazdami. Ola i jej mąż na szczęście mają samochód. – Mój mąż, a jeszcze do niedawna narzeczony, dostał samochód jako zapłatę za wykonanie pracy – wspomina. Jednak niektórzy mają mniej szczęścia niż oni – mieszkanie pod miastem to konieczność, a jedynym sposobem na dojazd jest ciśnięcie się w zatłoczonych środkach komunikacji miejskiej lub w podmiejskich pociągach.

 

Jest OK?

Choć coraz więcej osób wyjeżdża na studia do miast oddalonych od rodzinnych stron i mobilizuje ich to do szybszego postarania się o swój los, nie wszyscy mają wystarczająco dużo szczęścia. – Większość naszych znajomych nie ma problemu z mieszkaniem czy kupnem samochodu bez względu na miasto, w którym żyją. Jedna lub dwie pary jednak mieszkają z rodzicami – przyznaje Agata.

Mimo wszystko nie można zapominać, że są przypadki, w których zamieszkanie z rodzicami też nie jest możliwe i często jedynym rozwiązaniem okazuje się wspólne mieszkanie z innymi rodzinami lub np. wynajęcie pokoju w rodzinnym akademiku, o ile jest się nadal studentem. Jednak warunki w niektórych z takich miejsc nie są spełnieniem marzeń młodych osób – pokoje

niewyremontowane od momentu powstania, karaluchy na ścianach i płaczące dzieci w innych pokojach. To zdecydowanie nie ułatwia startu w dorosłe życie. – Zamieszkaliśmy z mężem w rodzinnym akademiku, bo nie mieliśmy innego wyjścia – przyznaje anonimowo spotkana młoda dziewczyna. – Wynajem mieszkania to zbyt duży koszt miesięczny. Standard niektórych pokoi uwłacza ludzkiej godności, ale mieszkać przecież gdzieś trzeba – dodaje.

Gdy jednak status studenta nie dotyczy już młodego małżeństwa, musi ono jeszcze bardziej trudzić się przy szukaniu lokum albo, o ile to możliwe, zamieszkać w hotelu robotniczym. A po tragedii w Kamieniu Pomorskim bardzo dobrze wiadomo, w jakim stanie są tego rodzaju budynki.

 

 

 

 

 


 

Dr Przemysław Kisiel, socjolog z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, zajmuje się m.in. socjologią rodziny

Zakup mieszkania lub jego wynajem jest dążeniem do zaspokojenia fundamentalnych potrzeb posiadania wyodrębnionej przestrzeni prywatnej. Dopiero we własnym mieszkaniu małżonkowie mogą bez zakłóceń określić oczekiwania wobec siebie oraz zdefiniować w odpowiadający im sposób role małżonków, a później rodziców. Własne mieszkanie, niezależnie od tego, czy jest wynajmowane, czy też posiadane na własność, zaspokaja potrzebę kształtowania przestrzeni prywatnej zgodnie z własnymi oczekiwań. Zamieszkiwanie z rodzicami jednego z małżonków powoduje, że prawo do kształtowania tej przestrzeni jest niejednakowe, a czasami nawet bardzo ograniczone. Stan ten może powodować wyobcowanie, a nawet izolację jednego z małżonków, co zazwyczaj sprawia, że rodzina nie funkcjonuje poprawnie, a czasami nawet się rozpada.

Często zadajemy sobie też inne pytanie: czy zaraz po ślubie małżonkowie powinni decydować się na poważne inwestycje ekonomiczne, czy może powinni poczekać, aż ich związek się utrwali? Tego typu wątpliwości, choć wynikają z praktycznego myślenia i dobrych intencji, wywołują więcej szkód niż przynoszą korzyści. W takim myśleniu zapomina się, że stworzenie trwałego związku nie jest łatwe, a mieszkanie i samochód nie oznacza, że młodzi mają wszystko. Niezrealizowane marzenia zawsze się znajdą, a wspólne poważne inwestycje nie przeszkadzają, ale wręcz mogą wzmocnić związek, bo świadczą dobitnie, że założenie rodziny nie jest „rezerwowym” wariantem życiowym, ale wartością, której wszystko się podporządkowuje.

W tym wszystkim warto pamiętać, że najważniejsze jest wspólne podejmowanie decyzji. Największy wpływ na sytuację młodej rodziny ma nie to, jaka decyzja została podjęta, ale to, czy została podjęta wspólnie i czy oboje małżonkowie są przekonani do jej słuszności. Jeżeli bowiem dojdą do wniosku, że chcą mieszkać z rodzicami i będzie to ich wspólna decyzja, to jest to dużo lepsza sytuacja, niż gdyby mieli mieszkać samodzielnie i nie akceptować tego.

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki