Nic istotnego?
Stateczny mężczyzna, średni wiek, wykształcenie wyższe, schludnie ubrany, uczesany i... „Co on powiedział?” – denerwuje się moja babcia, oglądając ze mną wiadomości w jednej z niepublicznych telewizji. Pytanie to powtórzyło się wielokrotnie, a moja najdroższa babcia zadając je po raz wtóry i tym samym skutecznie zagłuszając mi nieudolną wypowiedź polityka, widząc moją z trudem ukrywaną irytację, ostatecznie odpowiedziała sama sobie: „Ach, widocznie nie było to nic istotnego...”. Materiał się skończył, a ja faktycznie mało z tego zrozumiałam i bynajmniej moja szanowna babcia nie była w tej sytuacji główną winowajczynią. Winne tym razem były samogłoski nosowe, czyli nosówki, czyli „ę” i „ą”, a właściwie ich błędna wymowa. No i brak ruchu wargami...
Kiedy nosowość?
„Kierowcy zazwyczai jado za szypko wiejsko drogo” – ciekawe, czy domyślacie się Państwo, co autor tej wypowiedzi w rzeczywistości chciał przekazać? Brzmi prawie jak szyfr, prawda. Przypominają mi się ćwiczenia z gramatyki opisowej, które doprawdy były niekiedy zabawne, gdyż każdy musiał przebrnąć przez niełatwą skądinąd transkrypcję. Ale nie będę tym Państwa zamęczać. Wracając do zacytowanego zdania, chodziło oczywiście o kierowców, którzy „zazwyczaj jadą za szybko wiejską drogą”. I tyle. Taka wymowa jest niepoprawna, gdyż w tej pozycji „ą” musi zachować nosowość. Natomiast trzeba zauważyć, że samogłoska nosowa „ę” na końcu wyrazu traci znaczenie lub całkowicie tzw. rezonans nosowy. Nienaturalnie więc brzmi wymowa: „proszę wezwać Alę do dyrektora”, podczas gdy zgodna z normą jest wymowa ze znacznie osłabioną nosowością. W wyniku owego procesu stwierdzenie „robię zupę” brzmi, zwłaszcza w języku potocznym, jak: „robie zupe”.
Jak to jest przed spółgłoskami
Notabene muszę wspomnieć, że omijanie nosówek w każdej pozycji jest domeną praktycznie wszystkich posiadaczy telefonów komórkowych, a ściślej, piszących SMS-y, co gorsze, zjawisko to dotyczy również wiadomości mailowych. Osobiście jestem wyrozumiała wobec osób, które przesyłają mi wiadomości SMS-owe bez tzw. polskich znaków, co oczywiście nie oznacza, że toleruję błędy ortograficzne. Ale doprawdy irytuje mnie mail pozbawiony znaków diakrytycznych. Drodzy użytkownicy zdobyczy techniki: klawiatura komputera to nie małe klawisze telefonu komórkowego! W przypadku tej pierwszej wystarczy nacisnąć klawisz „alt”, bo czytając niektóre wiadomości, trzeba się nie lada nagłówkować, o co nadawcy chodziło.
Ale wracając do naszych nosówek. Obydwie samogłoski tracą nosowość przed „l” i „ł”, dlatego też w formie czasownika w 3. os. lp i lm słyszymy: „wzioł”, „zaczeli”, „krzykneła”. Przed spółgłoskami tzw. zwartymi (p, b, t, d, k, g) oraz zwarto-szczelinowymi (c, dz, cz, dż, ć, dź) nosówki wymawiane są jak grupy o+n, o+m, e+n, e+m. Piszemy więc: „kąt”, „ręce”, „sęp”, a słyszymy: „kont”, „rence”, „semp”. W polszczyźnie istnieją wyrazy obcego pochodzenia zawierające wymienione grupy, np.: konto, tendencja, bomba, temperatura. Kłopot piszącemu może sprawiać ich wymowa, gdyż niektóre te grupy są artykułowane tak, jakby na ich miejscu znajdowała się pojedyncza samogłoska nosowa „ą” lub „ę”. Przed spółgłoskami szczelinowymi miękkimi ś, ź pojawia się tzw. unosowienie j, np. w wymowie wyrazów: „więzienie”, „pięść”.
Trzeba pamiętać o tych zjawiskach, by nie popełnić błędu ortograficznego.