W niektórych księgarniach umieszcza się listę najczęściej sprzedawanych książek. Taki wykaz bestsellerów w ciągu roku często się zmienia. Jedne książki wypadają z rankingu, inne się do niego dostają. Gdybyśmy jednak przygotowali listę największych bestsellerów w historii ludzkości, okazałoby się, że na pierwszym miejscu znajduje się… Pismo Święte: najczęściej wydawana księga na świecie, rozprowadzana rocznie w liczbie ponad dwudziestu milionów egzemplarzy, przetłumaczona na ponad dwa tysiące języków, w tym na różne gwary i dialekty. Księga, której wartość wskazują już same określenia, jak: Słowo Boże, Tabernakulum Słowa, Tabernakulum Ducha Świętego, Księga Życia, Księga Ksiąg. Ten bestseller wszech czasów leży na półce w wielu chrześcijańskich domach. Niestety, najczęściej jako dekoracja biblioteczki, jedna z wielu książek, dawno zapomniana, nieużywana, może nawet obrośnięta w kurz.
To ciekawe, że większość z nas ma swoje ulubione tytuły, cytuje swoich ulubionych autorów, powołuje się na mądrych tego świata, ale niewielu z nas ma swój ulubiony cytat z Pisma Świętego. A przecież to w Biblii znajdziemy treść Bożego Objawienia, tam zapisano wszystko to, co Bóg chciał przekazać człowiekowi na przestrzeni tysięcy lat. Tam znajdziemy odpowiedź na pytanie o sens ludzkiego życia, o sens cierpienia; dowiemy się, dlaczego Bóg nas umiłował; poznamy Jego nieskończoną miłość względem człowieka i otrzymamy nadzieję wiecznej radości w niebie. Stamtąd czerpie swoje korzenie cywilizacja i kultura Zachodu, ale także i inne kultury na świecie. Gdyby nie Pismo Święte, nie byłoby dziś wielu filozofów, poetów, malarzy, rzeźbiarzy, kompozytorów, architektów, do których mamy sentyment, których podziwiamy i do których nawiązujemy. Bo kiedy patrzymy na piękny barokowy kościół, musimy pamiętać, że powstał on jako wyraz uwielbienia dla Boga, o którym architekt rozczytywał się w Piśmie Świętym. Kiedy słuchamy utworów wielkich klasyków, musimy mieć świadomość, że komponując swoje arcydzieła chcieli spłacić Bogu dług wdzięczności za talent, jakim ich obdarzył. Mozart przyznał kiedyś w towarzystwie, że chodzi na Mszę św. w każdą niedzielę i święta, a w miarę możliwości także w dni powszednie. Z kolei Bach umieszczał w swoich rękopisach krótkie dedykacje dla Pana, np.: „Bogu Najwyższemu na chwałę jedynie, bliźniemu na pożytek, co z nauki płynie”.
Gdy Kolumb dotarł do Ameryki, pierwsze co zrobił, to uklęknął i pomodlił się. Wielu naukowców po dokonaniu swoich odkryć zachwyciło się nad wspaniałością Bożego stworzenia. Wielu podróżników po dotarciu w różne regiony świata przyznało, że Bóg musi być wielkim estetą, skoro stworzył tak piękny świat i tak cudowną przyrodę. Jednak kiedy odrywamy od wiary nasz sposób myślenia, jeśli staramy się wyjaśniać funkcjonowanie świata w oderwaniu od tego, co zapisano w Biblii, wtedy dochodzimy do błędnych wniosków, które wpływają destruktywnie nie tylko na nas samych, ale i całe społeczeństwa, całe cywilizacje. Stąd Benedykt XVI w odniesieniu do Europy pragnie jej rechrystianizacji, bo wie, że Europa bez Boga nie ma przyszłości. Powrót do korzeni to powrót do czytania i rozważania słów Pisma Świętego. Każdy z nas dla dobra swej chrześcijańskiej duchowości powinien powrócić do częstej lektury Słowa Bożego.
Wojciech Nowicki
Kościół miał zawsze we czci Pisma Boże, podobnie jak samo Ciało Pańskie. Pismo święte i Ciało Pańskie karmią całe życie chrześcijańskie i kierują nim.
Katechizm Kościoła Katolickiego
Lament nieczytanej Biblii
W książce „Krąg biblijny” Roman Brandstaetter oddaje głos Biblii, która wciśnięta między inne książki przeżywa swoje zapomnienie i raz po raz łudzi się, że jednak zostanie przez właściciela odnaleziona. Jednak kilka sytuacji sprawia, że Biblia traci nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek ktoś do niej zajrzy. W jednej ze scen R. Brandstaetter tak opisuje lament Księgi Ksiąg:
„A potem zdarzyło się coś, co wzbudziło we mnie znowu nadzieję na moje rychłe wyzwolenie z zapomnienia, na które mnie lekkomyślnie skazałeś. Twoje jedyne dziecko ciężko zachorowało. Wzywałeś lekarzy, sławnych profesorów. Nic nie pomogły lekarstwa i zabiegi. Dziecko twoje umarło, a ty pogrążony w bólu i rozpaczy siedziałeś w swoim gabinecie, w fotelu, przy zapuszczonych zasłonach i nieruchomym wzrokiem patrzałeś w mrok zalegający pokój. Nie mogłeś zrozumieć sensu śmierci twojego dziecka, począłeś wątpić o sensie własnego życia, nie umiałeś dociec, dlaczego cierpi niewinne dziecko, a grzesznik żyje i bezkarnie tuczy się krzywdą bliźniego, dlaczego bezlitosny los na ślepo w człowieka uderza. I wtedy serce we mnie gwałtownie zabiło, bo pomyślałam, że właśnie teraz nadeszła chwila, gdy wstaniesz z fotela, zapalisz światło elektryczne i zaczniesz mnie szukać, pospiesznie szukać, gorączkowym spojrzeniem biec będziesz po ozdobnych grzbietach książek, i wreszcie po tylu, tylu latach znajdziesz mnie wciśniętą między tomy starej encyklopedii, strząśniesz ze mnie siwy pył, otworzysz i wyczytasz w moich wersetach słowa pociechy o życiu, śmierci i nieśmiertelności. I znowu się rozczarowałam. I znowu przeżyłam jeszcze jedno złudzenie. Ostatnie. Nie wstałeś z fotela i nie zaświeciłeś światła elektrycznego. Siedziałeś bez ruchu, pogrążony w rozpaczy z niezliczonymi zapytaniami na ustach, które nie umiały ci udzielić odpowiedzi. […]A potem umarła twoja żona, a ty ugiąłeś się pod nowym ciosem, stałeś się niedołężnym starcem, przestałeś wychodzić na miasto i tylko przechadzałeś się po pustym mieszkaniu, od czasu do czasu przystawałeś w oknie, patrzałeś na ulicę, na spieszących przechodniów, nie rozumiejąc, po co oni żyją, po co sam jeszcze żyjesz i po co istnieje świat. I pewnego dnia umarłeś. Szybko zjawili się spadkobiercy i likwidując mieszkanie, kiwali smutnie głowami nad twoim doczesnym majątkiem. Jeden znalazł mnie wśród książek zrzuconych bezładnie na podłogę. Schylił się, podniósł mnie i obejrzał, otrzepał mnie z grubej warstwy pyłu i rzekł drżącym od tkliwego wzruszenia głosem do stojącego obok młodzieńca: «Widzisz? Twój stryj nieboszczyk, Panie świeć nad jego duszą, był pobożnym człowiekiem. Miał Biblię. Weź sobie z niego przykład»”.