Logo Przewdonik Katolicki

Gdziekolwiek jestem, wiem o tobie wszystko

PK
Fot.

Trzeba jednak przyznać, że jest to bodaj najtrudniejszy czas dla wszystkich, którzy przy tak sprzyjające pogodzie muszą przygotowywać się do egzaminów i zaliczeń. Nietrudno się domyślić, iż wielu brakuje wtedy wytrwałości w nauce i porzucają wzniosłe postanowienia o sumiennych powtórkach materiału. Tym bardziej jest to trudne, gdy ze strony nauczycieli słyszy...

Trzeba jednak przyznać, że jest to bodaj najtrudniejszy czas dla wszystkich, którzy przy tak sprzyjające pogodzie muszą przygotowywać się do egzaminów i zaliczeń. Nietrudno się domyślić, iż wielu brakuje wtedy wytrwałości w nauce i porzucają wzniosłe postanowienia o sumiennych powtórkach materiału. Tym bardziej jest to trudne, gdy ze strony nauczycieli słyszy się o nadchodzących sprawdzianach zdobywanej przez lata wiedzy, a z drugiej, odczuwa się wewnętrzny bunt, tak charakterystyczny dla młodego wieku, wobec wszystkich i wszystkiego, co w nawet najmniejszym stopniu chce nas ograniczyć. Jednak, by ukrócić, zwłaszcza wiosenne wagary uczniów i nie tylko, nauczyciele wespół z rodzicami wytoczyli nową broń tzw. e-dzienniki.

 

Nowa broń?

Edline, ParentConnect, Pinnacle Internet Viewer i PowerSchool to jedne z najpopularniejszych programów, które stały się nieodłącznym elementem tysięcy szkół w Stanach Zjednoczonych. Sam PowerSchool jest używany przez ponad 10 tysięcy placówek w 49 stanach. Są one nie tylko hitem ostatnich lat w większych miastach, ale odkąd dostęp do Internetu stał się łatwiejszy i na wsiach, praktycznie nie ma szkoły, która nie posługiwałaby się tego typu programem. W Polsce to zjawisko jest dopiero w zarodku, w wielu miastach toczy się debata nad wprowadzeniem tego typu rozwiązań, jednak warto na amerykańskim przykładzie zastanowić się nad jego zaletami i wadami.

Jak wynika z przeprowadzonych ankiet, amerykańscy rodzice uważają, iż jest to jedno z najbardziej skutecznych środków wychowawczych, dających możliwość natychmiastowej reakcji na wszelkie, nawet najdrobniejsze oznaki problemów. Elektroniczne dzienniki zawierają wszystkie najważniejsze informacje o uczniu: jego oceny, frekwencję, średnią ocen, dzienny ranking uczniów, uwagi o jego zachowaniu, postępy w nauce, adnotacje o braku zadań domowych czy przypomnienia o zbliżających się zebraniach. Z pewnością jest to cenne udogodnienie dla tych rodziców, którzy nie wychowują już razem swoich dzieci, czy jak w przypadku Indi Harris, która uczestnicząc w misji w Iraku, mogła monitorować postępy swojego syna z poszczególnych przedmiotów. Kolejnym atutem tego typu programów komputerowych jest fakt, iż rodzice mogą być informowani o wszystkim na bieżąco, nie jak niegdyś jedynie cztery razy do roku. Stąd w niektórych amerykańskich szkołach w całkowicie zlikwidowano zebrania z rodzicami, gdyż są oni w stałym, mailowym kontakcie z nauczycielami, co w praktyce całkowicie uniemożliwia ukrycie gorszej oceny przed rodzicami.

 

Już wiem, co dostałeś z geografii...

Nie można jednak zapominać o negatywnym wpływie e-dzienników. Dzięki nim uczniowie nie słyszą już ogólnikowego pytania: „jak było w szkole?”, tylko np.: „dlaczego nie odrobiłeś zadania z biologii?”. Skoro rodzice mają całodobowy dostęp do ocen swoich dzieci, już nic im nie umknie. Spośród korzystających z tego typu programów, jest wielu takich, którzy są niemalże od nich uzależnieni i nawet kilka razy dziennie sprawdzają wiadomości o swoich dzieciach. Dochodzi do sytuacji, że uczeń jest dwukrotnie ukarany za złą ocenę: pierwszy raz, gdy rodzic sprawdzi e-dziennik, drugi, gdy faktycznie ją otrzyma, bowiem nierzadko oceny są umieszczane w Internecie zanim dowiedzą się o nich sami zainteresowani. Poza tym w takich dziennikach widnieją jedynie oceny, nie można z nich wywnioskować, z czym faktycznie uczeń ma problem. Wielu amerykańskich nastolatków podkreśla na forach, iż do tej pory musieli tłumaczyć się tylko cztery razy do roku ze swoich ocen, teraz zaś potencjalnie muszą każdego dnia. 

Debata nad e-dziennikami dopiero się w Polsce rozpoczyna, więc trudno jest ocenić, jaki wpływ będzie miało wprowadzenie „nowych” dzienników na polskie rodziny. Z pewnością jest to ogromnym ułatwieniem dla zapracowanych rodziców. A co z uczniami? Czy tym samym nie odbierze się im ich prywatności? Czy relacje rodzic – dziecko nie powinny opierać się na wzajemnym zaufaniu? I czy tym samym rola nauczyciela nie ograniczy się jedynie do mozolnego wprowadzania danych?

 

Weronika Stachura

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki