Odszedł w niebieskie strony
Agata Jabłońska
17 listopada w Szpetalu Górnym odbył się pogrzeb śp. Jerzego Pietrkiewicza. Aniele, stróżu zmarłego, daj mu poznać swoją twarz i imię; nie stój z daleka, ale prowadź do Domu Ojca. Oto on: Jerzy, człowiek, który umarł, aby narodzić się do nowego życia, został poniesiony na ramionach przyjaciół i złożony w ziemi.
Prosty chłopak z Fabianek, który tak wiele przeżył, teraz...
17 listopada w Szpetalu Górnym odbył się pogrzeb śp. Jerzego Pietrkiewicza. Aniele, stróżu zmarłego, daj mu poznać swoją twarz i imię; nie stój z daleka, ale prowadź do Domu Ojca. Oto on: Jerzy, człowiek, który umarł, aby narodzić się do nowego życia, został poniesiony na ramionach przyjaciół i złożony w ziemi.
Prosty chłopak z Fabianek, który tak wiele przeżył, teraz powrócił do źródeł swego istnienia. Ziemia dobrzyńska zawsze była dla niego miejscem umiłowanym. Tu uczono go szacunku dla drugiego człowieka, odkrywano oblicze mądrości, w prostolinijny sposób definiowano dobro. Droga, jaką przeżył, nie była usłana różami, życiowe wyboje nie oszczędzały tej wrażliwej natury. Los już od początku poddawał go próbie – Jerzy Pietrkiewicz dość wcześnie stracił rodziców. A potem była wyjątkowo wspominana szkoła Długosza we Włocławku, Warszawa, a gdy rozpętała się wojenna zawierucha – Rumunia, Francja i Wielka Brytania, do której przybył nie znając języka angielskiego, by tam osiąść do końca swoich dni i walczyć piórem, siłą poezji o właściwy kształt rzeczywistości:
Chociaż życie wciąż będzie gardło mej dumy ściskać
Chociaż się oczy z chmur stoczą
– lecz wiersze nie ugną karku,
Podważą cię – polska poezjo – upartym chłopskim łbem.
Życie Jerzego Pietrkiewicza to niezwykle barwna przygoda, księga różnorodnych doświadczeń człowieka, poety, naukowca. W tym miejscu warto wspomnieć jego słowa: „Wszystkie moje uniwersytety były w rodzinnych Fabiankach i skończyły się w czternastym roku”. Piękne świadectwo miłości do tego, co własne, rodzime, polskie. Księgę życia Jerzego Pietrkiewicza trudno po ludzku ostatecznie zamknąć. Jest to przecież początek doświadczania rzeczywistości nadprzyrodzonej, w której pozna nie tylko twarz i imię swego anioła stróża, ale i Boga. Na zawsze też zasiądzie obok Maryi, ukochanej Pani Skępskiej.
Pogrzeb był spotkaniem pokoleń. W szpetalskim kościele nad śmiercią Jerzego Pietrkiewicza pochylali głowy przyjaciele, rodzina, uczniowie okolicznych szkół, wśród nich przedstawiciele Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Fabiankach (placówki te noszą imię Jerzego Pietrkiewicza, jak również uczniowie Zespołu Szkół Katolickich im. ks. Jana Długosza we Włocławku, którzy poecie zawdzięczają słowa hymnu szkoły. W ich wykonaniu usłyszeliśmy kilka utworów Jerzego Pietrkiewicza. Zasługi Zmarłego wspominali: dyrektorka SP w Fabiankach Marzena Baranowicz i wójt gminy Jan Krzyżanowski. Natomiast ks. dr Jacek Kędzierski, dyrektor ZSK im. ks. Jana Długosza we Włocławku, zwrócił uwagę na ważne daty w biografii profesora Pietrkiewicza, istotne także z punktu widzenia historii szkoły. Pierwsza – rok 1916; rok jego urodzin i rok utworzenia przez bp. Stanisława Zdzitowieckiego Zakładu Naukowo-Wychowawczego im. ks. Jana Długosza we Włocławku. Dwie kolejne daty: 1989 i 2003, związane są z odzyskaniem przez Kościół praw do budynku zajmowanego przez innego użytkownika i inauguracją nowego roku szkolnego. W procesie odbudowy etosu szkoły nie sposób nie docenić roli Jerzego Pietrkiewicza, dawnego długoszaka. Przyczynił się on do odrodzenia ważnej instytucji życia religijnego-społecznego, do „zmartwychwstania” szkoły, która dla wielu jest symbolem przyszłości.
W manifeście Pietrkiewicza „Nowoczesność w tradycji”, napisanym w 1945 r., czytamy: „Poeta ostatnim tchem wyrzuca okrzyk mistycznego zdumienia. I, konając, nie umiera”. Choć odchodzą w niebieskie strony, jednak są z nami dopóty, dopóki istnieje w nas potrzeba obcowania z ich poezją.