Logo Przewdonik Katolicki

Zagubiony prorok - Jonasz

ks. Tadeusz Hanelt
Fot.

Morze szalało. Wicher wstrząsał żaglami, grożąc zatopieniem statku, a dla ludzi, którzy tam byli, nie było już chyba ratunku. Wydawało się, że albo żaglowiec zatonie, albo rozbije się o niewidoczne, podwodne skały. Żeglarze zaczęli się rozpaczliwie modlić, każdy do swego bóstwa. Burza na morzu Po pewnym czasie zauważyli, że pasażer, który płynął do najdalszego portu na...

Morze szalało. Wicher wstrząsał żaglami, grożąc zatopieniem statku, a dla ludzi, którzy tam byli, nie było już chyba ratunku. Wydawało się, że albo żaglowiec zatonie, albo rozbije się o niewidoczne, podwodne skały. Żeglarze zaczęli się rozpaczliwie modlić, każdy do swego bóstwa.

Burza na morzu

Po pewnym czasie zauważyli, że pasażer, który płynął do najdalszego portu na zachodzie, do Tarszisz, nie modli się z nimi, tylko spokojnie śpi pod pokładem żaglowca. Obudzili go więc, wołając: Dlaczego ty śpisz? Wstań, wołaj do twego boga, może wspomni Bóg na nas i nie zginiemy. Obudzony gwałtownie ze snu Jonasz zorientował się, co się dzieje, i wyszedł na pokład. Żeglarze byli przekonani, że burzę zesłał jakiś bóg, mszcząc się na jednym z pasażerów, za jego przewinienia. Zaczęli więc krzyczeć: Chodźcie, rzućmy losy, a dowiemy się, z powodu kogo to właśnie nieszczęście spadło na nas. Los padł na Jonasza.

Marynarze zarzucili Jonasza pytaniami: Powiedzże nam, z jakiego powodu ta klęska przyszła na nas? Jaki jest twój zawód? Skąd pochodzisz? Jaki jest twój kraj? Z jakiego jesteś narodu? Jonasz przyznał, że jest Hebrajczykiem i wyznawcą Jahwe, Boga nieba, który stworzył morze i ląd. Powiedział im też, że ucieka przed swoim Bogiem. Stało się jasne, że z powodu win Jonasza grozi zatopienie ich wszystkich. Co powinniśmy ci uczynić – zapytali Jonasza – aby morze przestało się burzyć dokoła nas? Jonasz odważnie powiedział: Weźcie mnie i rzućcie w morze, a przestaną się burzyć wody przeciw wam, ponieważ wiem, że z mojego powodu tak wielka burza powstała przeciw wam.

Marynarze nie chcieli dokonać zabójstwa, bo tym byłoby wrzucenie Jonasza do rozszalałego morza, i nadal usiłowali uratować żaglowiec, wiosłując do brzegu. Ich wysiłki były jednak daremne. Fale zalewały statek i wydawało się, że już nic nie jest w stanie ich uratować. Podjąwszy decyzję, którą im Jonasz podsunął, błagali równocześnie jego Boga: O Panie, prosimy, nie pozwól nam zginąć ze względu na życie tego człowieka i nie obciążaj nas odpowiedzialnością za krew niewinną, albowiem Ty jesteś Pan, jak Ci się podoba, tak czynisz. Chwycili Jonasza i wyrzucili za burtę. Burza natychmiast ustała i fale przestały zagrażać statkowi.

Powołanie Jonasza
Jonasz pochodził najprawdopodobniej z północnej części Izraela, być może z Galilei. Został powołany przez Boga, by udał się do Niniwy, stolicy Asyrii. Nowo powołany prorok nie chciał jednak wypełnić Bożego polecenia. Bóg bowiem nakazał mu udać się do stolicy odwiecznych wrogów Izraela, by ostrzec ich przed karą Bożą za ich występki. Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i upomnij ją, albowiem nieprawość jej dotarła przed moje oblicze. Jonasz sądził, że jeżeli wypełni polecenie Boga, to kara Boża ich nie sięgnie, gdyż w porę się opamiętają. Jak każdy Izraelita jego czasów, pałał żądzą zemsty wobec Asyryjczyków, i nie miał zamiaru przyczynić się do tego, by Boża kara ich ominęła. Sam przyznał się do tego. Zwrócił się więc do Boga: Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą. Postanowił ukryć się przed Bogiem. Udał się do portu w Jaffie, opłacił podróż na statku, który udawał się na sam kraniec ówczesnego świata, do Tarszisz, w dzisiejszej Hiszpanii. Naiwnie sądził, że można uciec przed Bogiem i nie wykonać Jego poleceń.

Bóg zesłał burzę i zmusił żeglarzy do wrzucenia Jonasza do morza. Następnie zesłał wielką rybę, (która) połknęła Jonasza. I był Jonasz we wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce. Modlił się wtedy nieustannie, zdając sobie sprawę, że zawinił i błagał o pomoc. Po trzech dniach Pan nakazał rybie i wyrzuciła Jonasza na ląd.

Bóg ponownie przemówił do proroka: Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś tam upomnienie, które Ja ci zlecam. Tym razem Jonasz posłuchał. Szedł wiele dni, bo Niniwa była położona daleko na wschodzie, w głębi Mezopotamii. Przechodząc przez jej ulice, mówił: Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona.

Pokuta mieszkańców Niniwy
Mieszkańcy Niniwy uwierzyli Jonaszowi, że jest prorokiem Boga i mówi prawdę. Uświadomili sobie wielkość swoich win i zaczęli pokutować. Sam król Niniwy wstał z tronu, zdjął z siebie płaszcz, oblókł się w wór i siadł na popiele. Polecił też, by wszyscy jego poddani, a nawet ich zwierzęta, pościli, na znak żałoby i pokuty ubrali się w wory pokutne i błagali Boga o przebaczenie. Kto wie – wołał do mieszkańców Niniwy król – może się odwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, a nie zginiemy. I rzeczywiście, Bóg widząc ich uznanie własnych win i pokutę, odstąpił od zamiaru ukarania Niniwy i przebaczył jej mieszkańcom.

Reakcja Jonasza
Jonasz po spełnieniu swego posłannictwa i wygłoszeniu zapowiedzi zagłady mieszkańcom Niniwy wyszedł z miasta i usiadł na pagórku leżącym nieopodal. Był bardzo ciekawy, jak będzie wyglądać zagłada stolicy Asyrii. Spodziewał się pięknego widowiska, fajerwerków ognia z nieba, czegoś na podobieństwo zagłady Sodomy i Gomory, a może – myślał sobie – Bóg wymyśli jeszcze coś ciekawszego. Minęło czterdzieści dni i nic się złego nie wydarzyło! Oburzony Jonasz zwrócił się do Pana Boga z pretensjami. „Czy po to się męczyłem idąc przez tyle dni do Niniwy, aby teraz nic nie zobaczyć? Po co w ogóle tu przyszedłem, jeśli Ty, Boże, wiedziałeś, że im przebaczysz? To właśnie dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz”.

Bóg postanowił dać nauczkę Jonaszowi. Sprawił, że krzew rycynusowy wyrósł nad Jonaszem po to, by cień był nad jego głową i żeby mu ująć jego goryczy. Jonasz bardzo się ucieszył z niespodziewanej ochrony przed słońcem. Niestety, następnego dnia robaki uszkodziły roślinę i krzew usechł. Gorące słońce parzyło głowę proroka. Do tego wzmógł się duszący, wschodni wiatr, który spowodował, że Jonasz poczuł się bardzo źle, tak źle, że życzył sobie śmierci i mówił: Lepiej dla mnie umrzeć, niż żyć. Mając pretensje do Boga za obumarły krzew, w niegrzeczny sposób zwracał się do Niego: Słusznie gniewam się śmiertelnie!

Dobry Bóg próbował go przekonać, jak niemądra jest jego postawa. Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś, nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi? Wykazał mu, że lituje się nad drobnym krzewem, a nie ma litości dla tysięcy ludzi, których zagładę chciałby z przyjemnością oglądać.

Istota opowiadania o Jonaszu
Bohater opowiadania nie jest postacią historyczną, ponieważ cała Księga Jonasza nie ma charakteru historycznego, lecz dydaktyczny. Jest to przypowieść, podobna do przypowieści ewangelicznych, a dokładniej mówiąc midrasz hagadyczny. Celem takiego utworu jest przekazanie pouczenia religijnego za pomocą wymyślonej fabuły. Jonasz jest antybohaterem, bo nie chce wypełnić swego powołania prorockiego. Postawa Boga ukazuje, że Jego wyznawca, a tym bardziej prorok, powinien być człowiekiem łagodnym i miłosiernym, cierpliwym i pełnym łaskawości. Postawa nacjonalizmu, niechęci do innych, ksenofobii, którą reprezentował Jonasz, została potępiona. Bóg miłuje wszystkich ludzi i pragnie zbawienia dla wszystkich. Takim winien być też jego wyznawca.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki