Nikczemność
ks. Wojciech
Ilekroć spotykam Hieronima, zawsze ma pogodną twarz. Uśmiechnięty, pozytywnie nastawiony, serdeczny, chętny do pomocy. Taki był i taki pozostał, choć po tym, co go spotkało, wielu by się zmieniło. Swego czasu w swoim zakładzie pracy zatrudnił księgową kobietę niepełnosprawną, samotnie wychowującą dziecko. Zakładał, że dając pracę tej osobie, będącej w trudnej sytuacji,...
Ilekroć spotykam Hieronima, zawsze ma pogodną twarz. Uśmiechnięty, pozytywnie nastawiony, serdeczny, chętny do pomocy. Taki był i taki pozostał, choć po tym, co go spotkało, wielu by się zmieniło. Swego czasu w swoim zakładzie pracy zatrudnił księgową – kobietę niepełnosprawną, samotnie wychowującą dziecko. Zakładał, że dając pracę tej osobie, będącej w trudnej sytuacji, będzie mógł liczyć na wzajemność w formie uczciwości i lojalności. Ale bardzo się zawiódł. Pani Ewelina przez kilka lat oszukiwała swego pracodawcę na duże sumy pieniędzy, za które wybudowała sobie dom. Gdy właściciel firmy to odkrył, dom pani Eweliny już stał i był urządzony. Oczywiście nieuczciwa księgowa została zwolniona. Hieronim nie załamał się jednak ani nie popadł w żaden nałóg. Może dlatego, że pamiętał słowa piosenki śpiewanej przez Marka Grechutę: „Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy”...
*
Nieraz, spotkałem w życiu ludzi, którzy doświadczyli nikczemności. Były to matki przebywające w domu opieki społecznej, nad którymi sprawowałem opiekę duszpasterską. Nierzadko zwierzały mi się: Proszę księdza, razem z mężem zbudowaliśmy dom, mieliśmy wszystko, a na starość to mnie syn tu przywiózł i zostawił. Taka niewdzięczność. Niejeden tzw. nowobogacki szybko doszedłszy do dużych pieniędzy, odwracał głowę na widok starych przyjaciół i dobroczyńców, którym gorzej się powiodło. Podczas wizyty duszpasterskiej wiele razy spotkałem się z prośbą, bym do danego domu czy mieszkania przyszedł wcześniej. Pełen ufności spełniałem tę prośbę. Odwiedzając następną rodzinę, dowiadywałem się prawdy: chodziło o to, bym nie spotkał się z kimś, kto doznaje w tym domu krzywdy na co dzień. Iluż ludzi, którym zaufano i pożyczono duże pieniądze, nie oddało ich i postępowało tak jakby nic złego się nie stało. Prowadziłem wiele pogrzebów, podczas których przysłowiowe krokodyle łzy wylewał ktoś, kto za życia zmarłej osoby wyrządzał jej wiele krzywdy. A cóż powiedzieć o tych małżeństwach, które ślubując założyły wspólnotę majątkową, po latach się rozwiodły i strona, która nic nie wniosła, żądała połowy majątku... Ileż przykładów nikczemności mamy ze strony polskich polityków... Można powiedzieć: nikczemność niejedno ma imię. Słowo to rodzi jednoznaczne pejoratywne konotacje: być nikczemnym, podłym to być złym.
Gdy nie tak dawno po raz kolejny spotkałem Hieronima, był jak zawsze uśmiechnięty, pogodny, gotowy pomóc. Przestępstwo popełnione przez księgową zgłosił do sądu. Czy odzyska ukradzione pieniądze? Nie wiem. Cenię go i bardzo lubię, bo jest człowiekiem pozytywnym, otwartym, pogodnym, wspierającym wiele inicjatyw. Zakładając, że wśród czytelników „Przewodnika” nie ma ludzi nikczemnych, życzę wszystkim, byśmy spotkawszy nikczemność bliźnich, umieli na zło odpowiadać tak, jak wspomniany Hieronim.