Problemowi trudnej obecności wyznawców Chrystusa w krajach muzułmańskich i na Bliskim Wschodzie poświęcono wiele miejsca podczas zakończonego 25 sierpnia w Rimini 28. Mityngu Przyjaźni Między Narodami. Spotkanie zorganizowane przez ruch „Comunione e Liberazione” przebiegało pod hasłem „Prawda jest przeznaczeniem, ku któremu zmierzamy, dla którego zostaliśmy stworzeni”.
Włoski publicysta pochodzenia egipskiego Magdi Allam zaapelował do „ludzi Zachodu”, aby „poczuli odpowiedzialność za podjęcie właściwych inicjatyw w celu zaprzestania przemocy”. Jak stwierdził, „ratując chrześcijan, ratujemy nas samych”. Dyrektor czasopisma „Tracce” Alberto Savorana przypomniał słowa Benedykta XVI, według którego „ten, kto pragnie pozostać wierny Bogu, musi napotkać niezrozumienie i prześladowania”. – To właśnie dokonuje się dzisiaj – stwierdził dziennikarz. Wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia Kobiet Marokańskich w Lombardii Dounia Ettaib podkreśliła natomiast, że „należy skończyć z fałszywą wielokulturowością i rozpocząć ponowne odkrywanie własnych korzeni, kultury i historii”. Obaliła przy tym mit o tzw. krajach umiarkowanego islamu, gdzie w rzeczywistości tysiące chrześcijanek zmuszanych jest do przechodzenia na islam. Z kolei obecny na mityngu przełożony franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej o. Pierbattista Pizzaballa zwrócił uwagę, że obecność chrześcijan mogłaby stać się „mostem pojednania” izraelsko-palestyńskiego. Ojciec Pizzaballa mówił też o roli Europy, która, jego zdaniem, jako jedyny kontynent ma szansę szerszego zrozumienia problemów Ziemi Świętej ze względu na swe chrześcijańskie korzenie. Tymczasem europejscy politycy w imię źle pojętej laickości boją się w tę sprawę angażować. – Potrzeba więcej obecności, więcej nacisków, więcej jedności. Potrzeba jedności nie tylko w dawaniu pieniędzy. Rzeczywiście Europa oferuje ich wiele dla Ziemi Świętej. Chodzi też o większe zaangażowanie na polu kulturalnym i politycznym. Przede wszystkim potrzeba więcej odwagi – stwierdził.