Kapłani wyświęceni w 1957 roku w Gnieźnie, Poznaniu i Włocławku dziękowali wspólnie za łaskę powołania i pięćdziesiąt lat posługi w Winnicy Pana. Mszy św. sprawowanej 22 maja w katedrze gnieźnieńskiej przewodniczył abp Henryk Muszyński, który w tym roku także świętuje złoty jubileusz kapłaństwa. Jak mówił w homilii, łaska powołania jest, poza życiem, największym darem, jaki on i księża jubilaci otrzymali. – Dziękujemy Bogu za tę łaskę i za to, że pozwolił nam doczekać tej chwili. Dziękujemy Bogu i jednocześnie robimy rachunek sumienia z tego wielkiego daru, jaki stał się naszym udziałem – podkreślił. W swoim słowie arcybiskup gnieźnieński nawiązał także do istoty życia kapłańskiego. Jak tłumaczył, jest ono niczym innym, jak ukazywaniem ludziom wspaniałomyślności i wielkości Boga. Owo ukazywanie dokonuje się jednak nie tyle za pomocą słów, ile poprzez świadectwo życia. – Trudno lepiej i pełniej wyrazić naszą kapłańską tożsamość i posługę, nad to, co wyraził Jezus w modlitwie kapłańskiej: ,,Ja nie proszę za światem, ale za tymi, których mi dałeś, ponieważ oni są Twoimi”. To jest najgłębsza istota kapłaństwa – mówił abp Muszyński.
Rocznik 1957
Księża jubilaci spotkali się po raz pierwszy w 1951 roku, gdy wstępowali do gnieźnieńskiego seminarium duchownego. Jakże trudne to były czasy, jak inne od dzisiejszych. Panu Bogu się jednak nie odmawia. Po sześciu latach formacji seminaryjnej – 15 czerwca 1957 roku – ci, którzy wytrwali, przyjęli święcenia kapłańskie z rąk bp. Lucjana Bernackiego.
Miał przyjechać Prymas Wyszyński, ale nie zdążył wrócić z Rzymu. – Oczywiście, że pamiętam ten dzień – mówi ks. kan. Ludwik Gładyszewski. – Pamiętam katedrę podzieloną w połowie drewnianą ścianą, nas leżących krzyżem na posadzce i radość, którą chyba wszyscy wtedy czuliśmy. I ten moment, gdy biskup nakładał ręce na nasze głowy. Była w nas wielka ufność i odwaga...
Gniezno. Rocznik 1957... Fotografia wykonana tuż po święceniach
Ksiądz prałat Ryszard Maciejowski, proboszcz parafii pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Zagórowie, pamięta coś jeszcze. Jako jedyny z księży jubilatów święcenia kapłańskie przyjął we Włocławku z rąk bp. Antoniego Pawłowskiego. – Widziałem w jego oczach łzy – wspomina. – Był dla nas jak ojciec, martwił się, zatroskany o naszą przyszłość. Porównywał kapłaństwo do drogocennego skarbu, kamienia szlachetnego... Szlifujcie ten kamień do śmierci – powtarzał. Staram się to robić najlepiej, jak potrafię, i jestem szczęśliwy, bo życia nie zmarnowałem.
Co to znaczy być dobrym kapłanem? Ksiądz Gładyszewski nie ukrywa, że odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. – Trzeba nie ustawać w naśladowaniu Chrystusa, każdego dnia doskonalić siebie na Jego wzór i zachowywać w sobie świadomość wierności – mówi. Ksiądz Maciejowski stwierdza krótko – ważne, by być wiernym swojemu powołaniu. Dziś bowiem, podobnie jak przed pięćdziesięciu laty, a może nawet bardziej, potrzeba gorliwych i świątobliwych pasterzy, którzy będą potrafili pokazać właściwą drogę. Co znaczy być dobrym kapłanem? To znaczy odważnie dawać świadectwo wiary i z oddaniem służyć drugiemu człowiekowi – przyznaje ks. kan. Feliks Dietrich. To także znaczy pozostać wiernym Bogu mimo wszystkich przeszkód i trudności – dodaje ks. Bolesław Kostrzewa.
,,W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem” – pisze św. Paweł w drugim liście do Tymoteusza (2 Tm 4, 7). Błogosławiony i szczęśliwy kapłan, który słowa te będzie mógł uczynić swoimi.
Czcigodnym Księżom Jubilatom z okazji złotego jubileuszu kapłaństwa życzenia wielu łask Bożych, pokoju ducha i długich lat życia składa ,,Redakcja Przewodnika Katolickiego Archidiecezji Gnieźnieńskiej”.