Poszli, znaleźli Dzieciątko w żłobie...
Błażej Tobolski
Choć na dworze ziąb, tu jest naprawdę ciepło. Scena niczym z tradycyjnej polskiej kolędy: stajenka ogrzana obecnością zwierząt, pachnie siano, w żłobie leży maluśki Jezus. Tylko zamiast pastuszków przejęte, roześmiane buzie tłoczących się dzieci.
To nie jedna ze świątecznych atrakcji Zakopanego, ani też dekoracja mająca przyciągnąć klientów do centrum handlowego. To żywa...
Choć na dworze ziąb, tu jest naprawdę ciepło. Scena niczym z tradycyjnej polskiej kolędy: stajenka ogrzana obecnością zwierząt, pachnie siano, w żłobie leży maluśki Jezus. Tylko zamiast pastuszków przejęte, roześmiane buzie tłoczących się dzieci.
To nie jedna ze świątecznych atrakcji Zakopanego, ani też dekoracja mająca przyciągnąć klientów do centrum handlowego. To żywa szopka w niewielkiej Osiecznej koło Leszna – takie miejscowe Betlejem. Tych świąt okoliczni mieszkańcy na pewno nie zapomną. Czegoś podobnego bowiem jeszcze tu nie widziano!
Doświadczyć, aby uwierzyć
Pomysł betlejemskiej stajenki zrodził się w głowie i w sercu księdza Zdzisława Łuniewicza, proboszcza parafii pw. Świętej Trójcy w Osiecznej. To pierwsza taka inicjatywa w parafii, w której pracuje dopiero drugi rok. Wcześniej jednak dzięki jego staraniom swoje Betlejem miał także Swarzędz, poprzednia placówka księdza Zdzisława. – Czy jest bowiem lepszy sposób na przekazanie dzieciom prawdy o rodzącym się w stajni Jezusie, niż danie im możliwości doświadczenia zapachu siana i ciepła, jakie dają zwierzęta w chłodne dni i noce, bliskości stworzonej przez Boga natury? – pyta ksiądz proboszcz. – W tym jakże „namacalnym” otoczeniu jest dopiero miejsce w ich dziecięcej wyobraźni dla Jezuska w żłóbku, Maryi i Józefa. O wiele łatwiej pojąć wtedy słowa śpiewanych kolęd, ucieszyć się i naprawdę uwierzyć w Boże Narodzenie i anioły.
Wspólny trud i radość
Idea stworzenia żywej szopki zmobilizowała także mieszkańców miasteczka. Wielu z nich zaangażowało się w budowę, pilnowanie i doglądanie zwierząt przez czas, kiedy zamieszkały w osieckim Betlejem. – Do wspólnej pracy skrzyknąłem także bezrobotnych, takich „bożych pijaczków” z naszego rynku. Okazało się, że świetnie pracują, wkładając w to co robią wiele serca. Myślę, że i oni dzięki temu lepiej, inaczej przeżyją święta. I że będzie to dla nich czas błogosławionego trudu – mówi ksiądz Zdzisław. Również dzieci, pod opieką pracowników domu kultury, przygotowały wzruszające jasełka. Myślę także, że każdy: duży czy mały, kto przyszedł na Pasterkę, poczuł się trochę jak pasterz. Pozostawił swoje codzienne sprawy i troski i poszedł za anielskim wezwaniem tam, gdzie czekał już na niego Bóg w postaciach eucharystycznych. Oby to żywe Betlejem w Osiecznej stało się na dobre miejscową tradycją.